Po pierwsze znów po latach zobaczymy Samira Bannouta. Jego sylwetka zawsze mi się podobała. Słyszałem, że jak na swój wiek cieszy się świetną formą. Liczę na to, że taką pokaże na zawodach.
Po drugie, cieszę się że Ronnie Coleman zrezygnował z zawodów. Oglądałem zdjęcia z jego pozowania gościnnego w Bolonii. Wygląda jak łysy ziemniak. Taka bezkształtna bulwa. Ma jeszcze duże mięśnie, ale nic mu nie zostało z tych kształtów, jakimi zachwycał jeszcze 10 lat temu. Gdyby wyszedł z taką formą na zawody Pro World Masters i zajął miejsce w finale, byłoby to kpiną z tego sportu. Przypomina mi on trochę Michaela Jacksona. Freddie Mercury, Ryszard Riedel, Jim Morrison zmarli przed skończeniem czterdziestki i zbudowano na tym legendę. Zresztą dla takich ludzi deprymujące byłoby żyć dłużej i być cieniem samego siebie. Michael Jackson gdyby zmarł w wieku około 35 lat byłby dużo większą legendą niż jest obecnie, gdy po czterdziestce doczekał się skandali i dowcipów o jego nosie.
Nie sugeruję w żadnym przypadku, że Ronnie powinien umrzeć, bo nikomu tego nie życzę, ale powinien chociaż usunąć się już w cień, bo stanowczo szkodzi swojej legendzie pokazami, gdy jego forma jest brzydkim cieniem jego formy sprzed kilkunastu lat. To, że zrezygnował ze startu w tych zawodach jest świadectwem tego, że ma olej w głowie i nie wystawia się na pośmiewisko. Sam pewnie wie, że jego forma nie pozwala mu bawić się w młodzieniaszka. Poza tym strasznym przypałem by było, gdyby ośmiokrotny mr O zajął dalekie od pierwszego miejsca miejsce.
Jeśli chodzi o Dextera i jego start, to myślę że liczy na łatwy szmal, bo co to za sztuka wygrać ze sportowcami, którzy od lat nie występowali na zawodach. A poza tym pewnie szykuje się na emeryturę i sprawdza jedyne zawody, w których za niedługo będzie mógł startować. Przecież każdy widzi, że z roku na rok jest coraz słabszy.