Ludi_ -
Śmiem twierdzić, że to jedyny i najrozsądniejszy model żywienia w sporcie takim jak kulturystyka. - stawianie wykrzykników tam gdzie powinny być znaki zapytania to domena "wyznawców", a nie znawców. Postrzeganie kwestii związanych z nauką na zasadzie dogmatu nie tylko nie służy dociekaniu tego jak jest w istocie, ale wręcz temu dociekaniu przeszkadza. Nie ma bowiem naukowych podstaw by uznać generalnie jakiś sposób odżywania za "jedyny i najrozsądniejszy". Zwłaszcza że dieta, to nie tylko pory przyjmowania/nieprzyjmowania posiłków, ale przede wszystkim jakość i ilość oraz sposób przetwarzania spożywanej żywności.
Kwestie, które wydają Ci się oczywiste, jak choćby fakt że GH hamuje glukoneonegezę - wymagają weryfikacji i sięgniecia źródeł.
Chętnie poczytałbym też obronę dla poglądu, który mówi że:
Jedzenie śniadania, jest wbrew tysiącom lat ewolucji. Człowiek odbiegł od tego modelu dopiero jak jedzenie zrobiło się ogólnodostępne. Kiedyś zanim zjedliśmy posiłek musieliśmy się namęczyć, jedliśmy w nocy. ...
. Zbieractwo pozwalało na bieżąco pokrywać w pewnej mierze potrzeby dawnych hominidów. Głód oczywiście był integralną częścią ich egzystencji, ale nie koniecznie schemat spozycia posiłków wyglądał tak jak go przedstawiasz. Wbrew wyobrażeniom wielu osób na temat szeroko zakrojonych, całodziennych polowań na grubego zwierza zakończonych nocną wyżerką - taki schemat raczej nie stanowił "chleba powszedniego" naszych przodków. Jeśli chodzi o mięso które jadali - to zapewne spory udział w menu miała "padlina", którą trzeba było znaleźć i ewentualnie "odpędzić" konkurentów. Na marginesie przypomnę, że dla ewolucyjnych przystosowań tysiące lat o których mówisz nie mają istotnego znaczenie, setki tysięcy lub miliony - owszem, ale nie tysiące.
Podążając Twoim tropem można byłoby powiedzieć, że każdy zaplanowany posiłek jest wbrew naszym "przystosowaniom ewolucyjnym". Sztuką jednak jest te uwarunkowania przedstawić i przypisać im odpowiednią role i znaczenie bazując na naukowych przesłankach, a nie "własnych wyobrażeniach" na ich temat. Jak wspomniałem już wcześniej - głód jest integralną częścią naszej historii, ale tworzenie paraboli do "planowego odsuwania pierwszego posiłku w czasie", (czym de facto jest najpopularniejsze wydanie j/nj) chyba jest nadużyciem, żeby nie nazywać tego "dorabianiem ideologii". Pamiętaj też, że to właśnie w okresach kiedy dostępność pożywienia się poprawiła (wraz z rozwojem rolnictwa i hodowli zwierząt), nastąpił gwałtowny rozwój naszej cywilizacji.
Jeśli interesują Cię kwestie ewolucyjnych przystosowań "pokarmowych", to proponuję zwrócić uwagę na dobór produktów żywnościowych , który jest niewspółmiernie istotniejszy niż pory przyjmowania posiłków czy czas "planowego" głodu, które zawsze miały charakter dynamiczny i niejednorodny, a już nigdy - zaplanowany. Dumając nad owymi ewolucyjnymi aspektami warto byłoby zastanowić się jak jesteśmy przystosowani do spożywania produktów zbożowych czy nabiału, słodzików albo - odżywek białkowych,
EAA, BCAA, DMEA czy kofeiny.
Teraz dieta wygląda tak, że ww proste rano i wyrzut insuliny = hamowanie sobie redukcji, zatrzymywanie lipolizy. My nie mamy szansy jej przerwać, mamy też minimalną szansę na złapanie tłuszczu kiedy przez post robi się konkretna wrażliwość na insulinę, w połączeniu z treningiem parcelacja jest idealna. - nie każda dieta tak wygląda - to raz. Dwa - jedyną alternatywą nie jest przecież IF. Stosowanie logiki dwuwartościowej w sytuacji kiedy rozwiązań jest wiele to droga na manowce.
Kiedy czytam o konieczności omijania śniadania przypominają mi się rozprawy dotyczące omijania "kolacji", sprzed kilku lat. Utrzymane były one w podobnym tonie. IF może być ciekawym i skutecznym rozwiązaniem w kontekście pracy nad estetyką sylwetki. Ale upieranie się, że to najlepszy czy jedynie słuszny model w BB trudno potraktować serio. A podpieranie się własnym przykładem, coż - pamiętaj że każdy model żywieniowy ma swoich "entuzjastów", którzy stanowią"namacalny" dowód jego wyższości nad innymi
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2011-11-04 08:20:09