Nuril, aby
suplement diety był dopuszczony do obrotu nikt nie musi udowadniać, że działa. To jest produkt spożywczy (spożywczy specjalnego przeznaczenia) a nie lek.
Na pewno wiesz jak wygląda procedura dopuszczenia leku do obrotu. Pomysł, badania in vitro, badania na modelach zwierzęcych, potem badania na modelu ludzkim, badania kliniczne. Trzeba udowodnić, że lek jest bezpieczny i działa lepiej niż placebo albo inny dostępny już na rynku środek o podobnym działaniu. To zajmuje lata, kilkanaście lat a czasem dłużej. Suplementy takiej regulacji nie podlegają.
Dla laika badania to po prostu badania. Większość z nas nie weryfikuje przypisów pod artykułem, większość z nas nie ma pojęcia o metodologi badań naukowych, nie wie co to randomizacja, podwójnie ślepa próba, kontrola placebo, przegląd systematyczny, metaanaliza plus znajomość statystyki. Jeśli autor zapewnia nas, że opiera się na badaniach naukowych, powołuje się na jakieś "autorytety" to większość z nas mu wierzy.
Osoby sprzedające suplementy diety wykorzystują naszą niewiedzę (a najczęściej sami tej wiedzy nie mają ) i stosują proste oszustwa popełniane podczas interpretacji dowodów naukowych: przenoszą wyniki danych z badań laboratoryjnych na szerszy aspekt ogólny, zmieniają "dane z badań obserwacyjnych" w "badania interwencyjne", wybierają tylko prace popierające ich tezę, powołują się na nieistniejące badania i na naukowców, którzy naukowcami nie są. Artykułów pisanych w podobnym tonie, jak ten powyżej, można znaleźć tysiące, tak jak jest tysiące diet i suplementów dostępnych na rynku.
Istnieją całkiem przekonujące dowody, potwierdzające tezę, że dieta składająca się ze świeżych owoców i warzyw, unikanie otyłości, umiarkowane spożywanie alkoholu, rezygnacja z palenia papierosów oraz ćwiczenia fizyczne pomagają uniknąć raka, chorób serca i zachować zdrowie. Jednak pseudodietetycy nie mogą zatrzymać się na tym etapie. Muszą tworzyć nowe teorie , skomplikowane zasady i "niezbędne" suplementy bo muszą uzasadnić potrzebę swojego istnienia. Kreują rynek dla siebie, w którym stają się ekspertami, a my stajemy się oszołomionymi ignorantami. Nie wystarczy już racjonalna dieta, potrzebujemy skomplikowanych przepisów i suplementów na wszystkie prawdziwe i wyimaginowane problemy. Kupujemy więc suplementy wspomagające detoksykacje organizmu (choć taki proces w ogóle nie istnieje), suplementy wspomagające zapamiętywanie, koncentracje, wspomagające odporność, trawienie, różnego rodzaju mieszanki witamin i minerałów na skórę, włosy, paznokcie, jędrność biustu i co tam jeszcze zdołasz sobie wymyślić. Jest tylko jeden zasadniczy problem, gdzie są badania, które potwierdzają ich skuteczność? No cóż, po prostu nie ma.
Ja nie neguje pracy, sukcesu i osiągnięć Poliquina, sama korzystam z jego wskazówek dotyczących treningu. Ale niestety stosuje on nieuczciwe metody promujące swoje produkty. Zresztą nie jest on żadnym wyjątkiem, tak robią prawie wszyscy z suplementowej branży. A ta branża jest warta ok 50 miliardów funtów.
Nie jest moim celem Wodyn nikogo oczerniać, ja po prostu nie godzę się na oszukiwanie ludzi. Jeśli to oszukiwanie dotyczy tylko suplementów, które najczęściej ani nie pomogą ani nie zaszkodzą (jedynie wydrenują kieszeń) to pół biedy. Ale jeśli na swojej stronie publikuje się wywiad z panem, który głosi brednie o toksynach i rzekomej szkodliwości szczepionek to uważam to za karygodne. Ponieważ takie kłamstwa realnie zniechęcają rodziców do szczepień i realnie narażają dzieci na groźne choroby wirusowe!
Nie widzę też Wodyn nic złego w niezgadzaniu się z Poliquinem skoro nie podaje rzetelnych naukowych badań potwierdzających skuteczność jego preparatu. Nie podaje badań (a ma taki obowiązek skoro twierdzi, że badania wykazały), które pokazują, że osoby zażywające ten preparat miały problemy z wchłanianiem jakiś substancji pokarmowych a po jego zażywaniu problemy się zmniejszyły. Jak można bezkrytycznie wierzyć komuś kto powołuje się na "autorytet" dr. Boba Rakowskiego czy Marka Schaussa? Pozwól, że nie zgodzę się z Bobem Rakowskim, że 98% populacji ma upośledzone wydzielanie Hcl:) Nie znam, żadnych rzetelnych badań epidemiologicznym, które to wykazały (ale może pan Bob je prowadził tylko skrzętnie ukrywa i nie publikuje:). Poliquin podaje badania z 1930 roku badające wydzielanie soków żołądkowych u 60 latków. Po pierwsze 60 latkowie nie są grupą reprezentacyjną dla całego społeczeństwa, po drugie wielu 60 latków ma jakieś zaburzenia w wydzielaniu soków żołądkowych tak samo jak ma zwyrodnienia, siwiejące włosy, zmarszczki i inne fizjologiczne zmiany typowe dla swojego wieku. Nie sądzę, żeby głównym problemem zachodnich społeczeństw był poziom Hcl. Jest nim raczej przejadanie się, siedzący tryb życia i brak aktywności fizycznej. No ale łatwiej jest zarobić na stworzeniu sztucznego problemu i sprzedaniu na niego pigułki.
Nie widzę też nic złego w pytaniu i dociekaniu, w byciu krytycznym i sceptycznym. Każdy z nas wierzy w jakieś bzdury i każdy na coś się nabiera ale: "Science is the great antidote to the poison of enthusiasm and superstition." Adam Smith.