Ok dziewczęta. Pokornieje, spinam się, robię mocny refresh mojej wiedzy dot. zdrowego żywienia i podejmuje walkę w nowym, lepszym stylu!!!!
Choć jeszcze kilka słów gwoli wyjaśnienia, tudzież własnego usprawiedliwienia. Ja dobrze wiem, że taki model odżywiania jaki obecnie mam nie jest zbyt szczęśliwy, ale tak jak już wcześniej wspominałam, jem tak, bo akurat te produkty nie powodują u mnie złego samopoczucia, wzdęć, bólu żołądka i głośnego, wstydliwego bulgotania.
Cukier jak na te ilości słodyczy które pochłaniałam (myślę o tych ekstremalnych chwilach), mam modelowy. Uwielbienie słodkiego smaku przeszło chyba w genach, bo odkąd pamiętam zawsze u mnie w domu było słodkie i jako jedynaczka miałam naaajwiększą porcję  ciężko odzwyczaić się od czegoś co ci towarzyszy przez ostatnie 25lat.
Martucca, a propos spalaczy. Wiem również, że od samego ich zjadania się nie chudnie, ale ja przecież ćwiczę i to sporo jak na leniucha którym jestem. Skusiłam się po przeczytaniu X opinii na SFD i innych forach również o wspaniałości Venoma i prócz kilku uwag negatywnych odnośnie nadpobudliwości, bezsenności, palpitacji serca nie znalazłam nic co mogłoby mnie odwieść od pomysłu zakupu tego specyfiku.
O A6W też czytałam w samych superlatywach. Chciałam więc działać dwutorowo: raz budować mięśnie, dwa spalac łuszcz żeby je było w końcu widać…po tym co Martucca napisała jestem w kropce.
Nie kurczaki??? No ale w dziale odchudzanie, choćby w „podstawach układania diety” od Moralesa, są kuraki…są oczywiście tez ryby, ale mi łatwiej przełknąć gotowana pierś kuraka. Przyswoiłam z tego forum informacje, że w każdym posiłku powinno być białko, więc jajka, kuraki, ryby, chude twarogi…
Co Ladies sfd preferują, proponują, propagują przyznam nie wiem, bo dział dopiero co odkryłam. Dopiero od weekendu mam nieco więcej czasu, zatem sukcesywnie będę zgłębiać to co tutaj jest napisane.
SPOWIEDŹ i mała autobiografia
Zmieniłam celowo kolejność pytań, żeby moja wypowiedź była logiczna…
2. DLACZEGO tak wyglądzasz?
Bo zawsze byłam smierdzącym leniem! Nigdy nie lubiłam wfu i żadnych ćwiczeń fizycznych. Moim ulubionym sportem przez większość życia było leżenie wyczynowe + jedzenie
węglowodanów prostych na czas. Z nadwagą walczę odkąd pamiętam. Mam na swoim koncie wzloty i upadki, choć w większości moja waga oscylowała między 60-70 kg. Nigdy nie było tak źle jak w lutym tego roku. Od 2 lat z powodu stresu i chyba słabej psychiki wpadłam w depresje. Zagłuszałam wszystkie smutki jedzeniem. Gdy wskazówka zaczęła niebezpiecznie wskazywać nieco ponad 76kg miałam ochotę rzucić się z mostu. Pomimo to nie było zrywu, nagłego przypływu motywacji. Nie raz patrząc na siebie w lustrze beczałam jak dzieciak. Owoli coś się wreszcie ruszyło. Od maja zaczęłam regularnie jeździć na rowerku, codziennie, bez wymówek, na początku bez potem z dodatkiem Veonoma..i jak widać opłaciło się. Powinnam go odstawić? Czy dokończyć opakowanie i potem już nie wracać? Może szału nie ma, ale nie wstydze się wyjść z domu i zaczęłam się uśmiechać. Możecie mnie zyebać, ale uważam że NIE MA TRAGEDII…w porównaniu z tym co było tej zimy.
1.Chcesz wyglądasz tak, jak w chwili obecnej?
Dopiero teraz, przed tą cholerna 30stka, dotarło do mnie, że marnuje życie takim a nie innym podejściem do odchudzania i żadne głodówki, kopenhaskie, czy dukany które prócz wykończania organizmu, wykańczają psychicznie nie sa kluczem do sukcesu. Tym razem stawiam na sport. Wiem, jak człowiek fenomenalnie może się czuć po sporej dawce ruchu, ile wydziela się endorfin i ile ma energii. Ciężko jest wyzbyć się całkowicie starych przyzwyczajeń, hodowanych przez dzieścia lat. To że raz po raz byłam szczuplejsa (60 kg) to był wynik ww. „cudownych diet” i trochę rowera też. Sportu u mnie w życiu nigdy nie było zbyt wiele, więc tego dobrego nawyku zaczynam się dopiero uczyć. Ale myśle, że jestem na dobrej drodze. Niemniej nie chciałabym, żeby to była katorga, żeby mi się sport kojarzył z wyciskaniem 7 potów, chciałabym, żeby stało się to przyjemnością, nałogiem.
3. Ile "umięśnionych" kobiet o wyglądzie kluturystki spotkałaś w swoim życiu (a może po prostu naoglądałaś się zdjęć w internecie?)?
To się chyba naoglądałam tych wygooglanych ;) inna sprawa, że ja po prostu nie mam w najbliższym otoczeniu kobiet które nałogowo ćwiczą, a tym bardziej na siłowni. Jest gro które biega, lub gra w suasha, tenisa, ale po sylwetce nic nie widać Większość jest w sumie „przy kości”, a te kilka szczupłych nie ma chyba „złamanego” mięśnia – czyli ćwiczą i nie widać, czy nie ćwiczą?!…
4. Czego oczekujesz od nas?
Oczekuje to mocne słowo. Ja tylko proszę Was o pomoc i wsparcie w uzyskaniu pięknej sylwetki, takiej jakiej nigdy jeszcze nie miałam. Jeśli będzie potrzeba będę się uspartawiac codziennie. Dietę postaram się ułożyć sama i jak wypracuję jakiś konsensus wkleję tutaj moją wesołą twórczość, choć może doradzicie mi czy limit kaloryczny 1400 kcal jest dla mnie ok. (biorąc zpod uwagę wytyczne sfd co do układania jadłospisu). Rower mam, wiec aeroby mogę kontynuować w domu. Siłownia i pływalnia na mnie czekają. W tej pierwszej nie byłam nigdy i przyznam nie mam zielonego pojęcia za co warto się zabrać mając do dyspozycji godzinę czasu (na tyle opiewa karnet). Nie a6w to co? Wskażcie mi proszę właściwy azymut, bo w nawale informacji przeze mnie znalezionych, lub przekazanych przez róznych doradców zgubiłam drogę.
5. Czym się nam odwdzięczysz za pracę i czas, jakie ewentualnie w Ciebie zainwestujemy?
Zaangażowaniem, słuchaniem i wcielaniem w życie Waszych rad i regularnym feedbackiem! Może ja kiedys będę w stanie komuś pomóc?! Może też warto byłoby zapytać czego Wy ode mnie oczekujecie? 
Się rozpisałam …póki godzina młoda wsiadam na rower, potem będę zgłębiac tajniki diety redukcyjnej (CKD, zbilansowanej lub innej)