historie zawodnikow, ale tylko na przykladach ciezarowcow z klubu z ktorymi trenowalem... nie bede wymienial nazwisk ani nawet imion, oni nadal startuja (tak mi sie wydaje bynajmniej), nazwijmy ich A i B.
Pan A przyjmowal tego sporo...ile? wystarczy powiedziec ze okoliczne "koksy" wybaluszaly oczy jak slyszaly o dawkach, mimo tego poprawial swoje wyniki o 5kg - nigdy wiecej, summa summarum skonczyl w szpitalu na ostrych obserwacjach, ze tak sie wyraze
poziom tez jest nie bez znaczenia, wiec powiem tylko ze wage mial srednia ciezary w podrzucie nie przekraczaly 1,5krotnosci w rwaniu jeszcze mniej...
Pan B z kolei, zawsze na sucho, czasem wpadla
kreatyna zarzekal sie zawsze ze nic nie wezmie choc wyniki mial juz spore, ale caly czas myslal, wprowadzal rozne kombinacje zeby sie poprawiac i to odnosilo jakis tam skutek, ale w koncu zdecydowal sie na srodek znany mlodziezy z gimnazjum
(kazdy chyba wie, m..) i to byly smieszne dawki - tak smieszne ze w odroznieniu od Pana A "koksy" z silowni sie smiali do rozpuku, mimo to poprawil sie MEGA! mega to na prawde mega tj. 25kg w podrzucie i 15kg w rwaniu na smiesznym cyklu, zrobil wtedy V-ce MP.... nic dodac nic ujac.
A z moich obserwacji - niektorym jest to po prostu nie pisane bo i tak gowno zrobia:) wiecej spada niz zyskuja i tak w kolko - takie organizmy? nie wiem... kiedys nawet byl fajny art tu na sfd Gochana "male dawki - skuteczne dawki" czy cos takiego ja sie z tym osobiscie zgadzam w pelni.