Najpierw co do szkolenia technicznego, czyli szkolenia
do sytuacji fizycznej samoobrony. Po pierwsze wychodzimy
z zalozenia, ze samoobrona fizyczna dla kobiety jest
calkowita ostatecznoscia. Celem procesu szkolenia - takze
tego fizycznego - jest przede wszystkim doprowadzenie
do takiej sytuacji w ktorej do fizycznej konfrontacji w ogole nie dojdzie. Jesli juz dojdzie, celem (przynajmniej
na tym etapie szkolenia) jest zerwanie fizycznego kontaktu i wypracowanie sytuacji w ktorej mozliwa jest ucieczka.
To czego zdecydowanie na tym etapie kursu nie uczymy, to
nie uczymy tego wszystkiego co mozna okreslic jako
"obezwladnianie" napastnika. Bo to jest po prostu nonsens
zeby po 24 godzinach szkolenia spodziewac sie, ze bedzie
mozna obezwladnic ciezszego o 30 kg i wiekszego agresywnego napastnika. To co mozna, to mozna bezpiecznie uciec i do tego zmierza ten pierwszy etap.
Konkretnych technik ktorych na tym etapie uczymy to jest
sztuk siedem i sa to po prostu mocne uderzenia. Ich technika
nie jest dokladnie dziewczynom opisywana. Opisujesz sama
idee - np. "masz taka i taka odleglosc do tarczy, uderz w nia reka (noga, lokciem, kolanem, glowa itd.) maksymalnie mocno jak mozesz, ale tak, zeby nie stracic
rownowagi i caly czas miec oslonieta glowe". Obserwujac
jak dziewczyna szuka wlasnej techniki mozna jej cos zasugerowac, ale to ma byc jej wlasny ruch. Nie technika
z jakiegos stylu czy szkoly, tylko taki ruch z ktorym jej
jest najwygodniej a jednoczesnie ktory spelnia na przyklad
ten warunek, ze nie jest zbyt sygnalizowany.
Po przezkoleniu paru grup moge powiedziec, ze wszystkie w koncu dochodza
do mniej wiecej podobnej techniki uderzania, ktora jednak
zupelnie nie przypomina niczego co mozesz zobaczyc na karate, boksie czy chyba gdziekolwiek.
Jest to typowo kobiece (w sensie koordynacji ruchu),
ale bardzo mocne uderzanie. To samo dotyczy na przyklad wstawania
w sytuacji kiedy dziewczyna lezy. Ktos stoi nad nia a ona
ma wstac i uciec, ale nie "w niego" tylko "od niego"
w sposob maksymalnie szybki i efektywny. Jej praca polega na
szukaniu wlasnej techniki wstania, a moja polega na
dawaniu jej informacji nt. jak widze sposob w jaki
ona wstaje, jak latwo jest mi w tej pozycji ja zlapac
i dlaczego. Nie uczymy gotowej techniki tylko pomagamy
odblokowywac instynkty.
Tak samo jest z praca nad uwolnieniem sie z uchwytu.
Zaczynamy od tego, ze biore jedna z dziewczyn, chwytam
ja w jakis sposob i zaczynamy wspolnie z grupa analizowac te sytuacje i to do czego ona zmierza wedlug schematu
a. co jest teraz najgrozniejsze - czym sie musisz zajac
b. co masz wolne
c. co on ma odkryte
d. w ktorym kierunku mozesz pojsc
e. w ktorym nie mozesz
Dziewczyny proponuja jak wychodzic a trzymana przeze mnie
probuje to wykonac. Jest to wspolna praca, takze i moja
bo musze byc tez jakos aktywny.
Na poczatku jest ciezko, bo na przyklad lapie dziewczyne
"na misia" blokujac obie rece i przyciskajac ja mocno a
cala sala chorem "kopnij go kolanem w jaja" po czym jak sie
okazuje, ze oczywiscie nie ma tam miejsca dla tego kolana to jest totalna
konfuzja, bo na wszystkich filmach miejsce bylo i morale upada
Ale z czasem jak juz dziewczyny zalapia idee to zaczynaja instynktownie trafnie szukac wyjscia z wszelkich uchwytow i to wychodzi.
Wczoraj wzialem taka panne co miala ze 150 cm (ja mam 190)
i wychodzila mi z roznych chwytow za ubranie przez jakies poltorej godziny. Pod koniec krecila takie dzwignie
ze ja polowy z tych technik to w zyciu na oczy nie widzialem a niemal wszystko dzialalo. Fakt, ze reagowalem minimalnie, ale ona robila cokolwiek takiego pierwszy raz w zyciu.
Nie uczymy zadnych technik na pamiec. Nie uczymy "perfekcji" tylko szukamy naturalnego instynktu.
Po prostu uczymy idei ruchu i dziewczyny pracuja nad tym ruchem szukajac wlasnej techniki.
Przyklad - lapiesz ja z tylu i dusisz przedramieniem odchylajac jej plecy w tyl i kladac na ziemi lub wlokac.
Praca z tym polega na etapach. Najpierw robia to panny
ze soba do konca po kilkanascie razy zeby oswoic sie z tym
uczuciem bycia odchylana/kladziona/wleczona.
Pozniej sprawdzaja czego sie
nie da zrobic (np. nie da sie przesilowac przedramienia szyja). Pozniej probuja jakos zaradzic temu co tu jest
najbardziej grozne, czyli np. uczuciu duszenia albo
odchyleniu plecow w tyl (np. wymyk bioder) i szukaja
wyjscia, miejsca do uderzenia, ugryzienia, chwytu za jaja,
badaja czy mozna siegnac do oczu itd. Jak juz zaczynaja wychodzic to sie pozycje utrudnia,
powiedzmy przez wysuniecie kolana zeby sie nie dalo
przelozyc nogi. I znowu szukaja jakiejs opcji na to kolano
i praktycznie zawsze dochodza do dwu, trzech bardzo technicznych sposobow ktore sobie pozniej doskonala.
Sytuacje zagrozenia, tj. formy atakow przynosza najczesciej
same dziewczyny z wlasnego doswiadczenia albo my je sugerujemy. Generalnie nie ma
dwu takich samych grup, ale sa duze podobienstwa, bo na
przyklad jest kilka standardowych metod na wleczenie do
samochodu/bramy ktore juz dziewczyny opracowaly i dzialaja
i to juz jest nasz dorobek wlasny WSDP, bo nigdzie takich
technik nie widzialem. Tajemnica firmy
Czyli to jest jakby pierwsza faza - odnajdywanie instynktu.
Druga faza to jest nauka walki z mezczyzna ubranym w pancerz. Tu facet zachowuje sie jak napastnik a cwiczaca
ma za zadanie mu uciec. JEsli jednak nic mu wczesniej skutecznego nie zrobi on bedzie ja gonil.
To jest walka zadaniowa. Czasem one ida w kilka i napastnik
wybiera te ktora "idzie najgorzej", czasem to samo dotyczy
stania w miejscu, czasem on sie moze zatrzymac jesli ona
go potrafi do tego przekonac glosem a czasem od razu wchodzi, rzuca panna o ziemie i jak ona nie wyjdzie to on
nie pusci. To sie dozuje w zaleznosci od mozliwosci konkretnej cwiczacej i tematu bloku psychologicznego ktory
akurat jest tego dnia robiony.
Jesli chodzi o efekty to na przyklad ostatnio podczas
pierwszego spotkania z agresorem pierwsza atakowana dziewczyna nie zrobila dokladnie nic. Po prostu podniosla
rece, skulila sie i nie mogla zlapac oddechu przez jakas
minute. W tym momencie po trzech sesjach ja na nia wpadam,
dre sie na maksa, rzucam nia o sciane a ona sie od sciany
odbija, lapie mnie za leb i skacze mi kolanem do twarzy,
a ostatnio jak upadlem to mi jeszcze krzeslem (cale szczescie ze plastikowym) dowalila. Techniki nie ma w tym
zadnej, ale sila jest i to spora.
Oczywiscie nie ma sensu twierdzic, ze te dziewczyny
obronia sie zawsze i w kazdej sytuacji. To o czym
moge zapewnic, to ze ich zdolnosc obronienia
sie w z r o s n i e. I tego jestem pewien bo czuje to
na sobie nawet przez pancerz.
Na kolejnych etapach kursu dziewczyny ucza sie trudniejszych
rzeczy i czasem juz bardziej skomplikowanych konkretnych technik. Glownie ucza sie wtedy walki na ziemi opartej
na gardzie i technikach z gardy bjj, ale z dolozonymi brudnymi sztuczkami. Zmienione tu sa tez nazwy, bo np.
zamiast "garda" mowimy "kly" nazwe "torreada" przenieslismy z obejscia nog na duszenie gilotynowe
itd.
Co do psychologii, to jest to caly duzy temat i nie sposob
go tu opisac w mejlu. Generalnie uczymy takich zachowan, ktore nie
dopuszcza do fizycznej konfrontacji. Na przyklad analizujemy
sposob w jaki typowane sa ofiary i na tej podstawie probujemy wypracowac sposob "nie bycia ofiara".
Wchodzi w to nauka chodzenia, mowa ciala itd. ale tez dyskusja o stereotypach plciowych i tym podobnych rzeczach
ktore wyplyna na kursie.
Przykladowo wyszedl ostatnio taki problem - jest szef w pracy ktory
ma taka zabawe, ze niepostrzezenie podchodzi do dziewczyny
i zabiera jej spinke z wlosow. Niby zart taki. No i teraz
analiza - o co mu chodzi, do czego zmierza, jak sie zachowac, jak sie z tym czujesz itd. Cwiczenie tego zachowania ktore wymyslilismy ze bedzie skuteczne i ocenianie jak poszlo. Analiza tego czy istnieje analogia pomiedzy wytypiowaniem ofiary do napadu a wytypowaniem dziewczyny ktorej sie zabierze spinke. Na wyzszym
etapie kursu cala analiza czynnikowa potencjalnego zagrozenia, wskazniki przedwypadkowe itd.
Np. pytanie - na ile jest prawdopodobne, ze ten mezczyzna
dokona proby gwaltu na pracownicy?
Teraz co my cwiczymy i cwiczylismy.
Od 86 roku trenuje system walki
wrecz okreslany jako "szkola walki wrecz Hoenkai".
Uderzenia, kopniecia, dzwignie, podciecia, przechwyty, troche rzutow. Generalnie wolna walka. Wczesniej karate
shotokan, kyokushin (obie rzeczy niedlugo), kung fu
Zielonego Smoka, w glebokiej mlodosci dziecinnej rok
judo na Gwardii i rok
zapasy styl wolny w klubie Drukarz.
W trakcie nauki w Hoenkai jeszcze dodatkowo otarlem sie
przez jakies 6 miesiecy o cos takiego co sie nazywalo Wonhwa-do. Polaczenie kyokushin i judo. Fajne nawet bylo, ale gosciu przyjechal i pojechal. Poza tym tez w trakcie
cwiczylem troche rekreacyjnie tradycyjne formy kung fu
ktore sa uczone w szkole Bui Ngoc Hai zwanego Namem.
Chodzilem tam jakis rok i opanowalem piec form na trojke
z plusem
Od zeszlego lata trenuje tez bjj. Ostatnio z przerwami
ktore musze nadrabiac intensywnoscia, a przerwy dlatego, ze
sobie rozwalilem oba kolana podczas cwiczenia i co zalecze
to na maksa cwicze, po czym znowu nie moge i tak od paru
miesiecy sie juz bujam
BJJ traktuje jako dobre uzupelnienie
swojego podstawowego stylu, a jak nie moge tam cwiczyc z
powodu kolan to zasuwam jako uzupelnienie kickboxing. Uczy mnie jeden dobry czlowiek prywatnie za kaske. Tak, ze w tej chwili to juz mam tak fajnie, ze codziennie mam jakis swoj trening i jeden albo dwa prowadze i tylko czekam kiedy mi pikawa wysiadzie.
Od strony psychologicznej moje przygotowanie polega na tym, ze studiuje psychologie na SWPS, bralem
udzial w paru szkoleniach umiejetnosci interpersonalnych i
NLP (psychologia interesuje sie od wielu lat) i przez pare
lat kiedys udzielalem sie w Monarze.
Druga osoba-mozg WSDP to Ewa Tarkowska. Ewa cwiczy
w Hoenkai o ile sie nie myle od 93 roku. Wczesniej cwiczyla
kyokushin kolo dwu lat.
Trzeci mozg nazywa sie Wojciech Kruczynski i zajmuje sie wylacznie strona psychologiczna. Sztuk walki nie cwiczyl nigdy, natomiast studiuje psychologie na SWPS, bral udzial w
szkoleniach podobnych do tych moich i pracowal pare lat
z mlodzieza ktora dryfowala w srodowisko kryminalne.
W Pruszkowie
Z zawodu jest nauczycielem a obecnie pracuje jako trener umiejetnosci interpersonalnych, technik negocjacji itp.
Korzystamy tez z roznych konsultacji po ktore sie zwracamy kiedy widzimy potrzebe.
Szkolilismy sie w systemach podobnych do naszego. Ewa szkolila sie w Wen Do w Niemczech, a ja jezdzilem do Anglii ogladac jak przebiegaja zajecia systemu IMPACT.
Strasznie sie rozpisalem.
Zdrowia,
Pawel
http://www.samoobrona.kobiet.prv.pl
Pawel Drozdziak
http://www.karate.alpha.pl