Nene87i jak to u Ciebie wyglądało? nie zaburzenia, tylko samo wyjście oczywiście. Przepraszam, że trochę zaśmiecam dziennik.
Hej, wybacz że tak późno odpisuję na Twoje pytanie ale nie miałem dostepu do komputera przez kilka dni a na telefonie trwało by to zbyt długo. Więc tak, moje zaburzenia rozpoczęły się w wieku 12 lat od ciągłych mdłości przed szkołą, trwały one przez cały dzień przez kilka miesięcy, nakręcałem się objawami bo jak tu iść do szkoły gdy jest Ci ciągle niedobrze, a to potęgowało objawy i często dochodziło do odruchów wymiotnych bez treści pokarmowej. Po pewnym czasie to ustało, po kolejnych kilku miesiącach przerodziło się to w objawy IBS (biegunki ze stresu, potrafiłem przed wyjściem w jakieś miejsce lekarz/szkoła) iść do ubikacji 3-5 razy w ciągu 30 minut. Dostałem wtedy taki lek jak Debridat albo coś podobnego i pomogło mi to na pewien okres czasu. Po kolejnych kilku miesiącach rozwinęła się u mnie hipochondria na tle węzłów chłonnych - po Anginie zostały mi powiększone węzły chłonne szyi, dotykałem je codziennie po kilkadziesiąt razy, generalnie wyglądało to tak że siadałem w pewnym miejscu, i zaczynałem je dotykać, przesuwać, dociskać (sprawdzałem w ten sposób czy czasem się nie powiększają - a nie wolno tak robić bo przez takie dotykanie one puchną i po prostu stają się na pewien okres większe) całość zajmowała mi około 5-10 minut i powtarzałem to przez cały dzień co około godzinę, codziennie przez kilka lat (wiem że to wydaje się niewyobrażalne ale tak było, oczywiście ta częstotliwość nie była dokładna bo np jeżeli przebywałem w miejscu publicznym to tego nie robiłem) później doszedł strach przed nowotworami, odwiedziłem hematologa, onkologa, internistów, laryngologów, mam w domu około 50 badań z morfologii, 3 prześwietlenia klatki piersiowej, USG tych węzłów chłonnych przynajmniej z 20 razy, testy na toxoplazmoze, cytomegalię, mononukleozę, próby wątrobowe, wszystkie minerały, tarczyce, hormony i wiele innych - biegałem po lekarzach na okrągło. To w pewnym momencie wyzwoliło u mnie nerwicę w pełnym tego słowa znaczeniu, zaczęło się od ataku paniki gdy siedziałem przy komputerze, poczułem że nie wiem co się dzieje, dopadło mnie przerażenie, strach, poczucie odrealnienia tak jak bym nie wiedział gdzie jestem, poczułem się sztucznie - przeraziło mnie to, serce biło jakby mi miało zaraz wyskoczyć. Zaczałem o tym czytać i doszedłem do etapu objawów depresji, i pamiętam że jednym z objawów depresji były myśli samobójcze - przestraszyłem się że i u mnie mogą wystąpić, i wystąpiły - ale nie prawdziwa chęć popełnienia samobójstwa ale strach że będę chciał to zrobić, mieszkam na 4 piętrze więc bałem się że z tego okna wyskoczę, spałem odwrócony do okna plecami, myślałem o tym żeby kupić kajdanki (serio

Taki stan trwał kilka miesięcy, jednocześnie trafiłem na forum poświęcone zaburzeniom lękowym i zacząłem się edukować, pamiętam jak napisałem do jednej osoby która siedziała w tym temacie bardzo mocno, napisałem jej o tych myślach samobójczych, strachu, lęku, tych myślach że jednak chce to zrobić, generalnie opisałem wszystko - dostałem odpowiedź: W Tobie nawet nie ma 1/100 samobójcy, masz nerwicę lękową, dostałem materiały do przerobienia i tak zacząłem wychodzić z tych stanów - po tym jak zacząłem sobie radzić z myślami o samobójstwie i one ustępowały, pojawiały się inne np myśli że zostanę mordercą, gejem, pedofilem, gwałcicielem, że skończę w szpitalu psychiatrycznym - cel był jeden, nerwica nie odpuści i robi wszystko żeby utrzymywać stan zagrożenia MASZ SIĘ BAĆ, przestajesz się bać jednej myśli albo jednego objawu? damy kolejny, nowy - wszystko po to żebyś cały czas utrzymywała lęk, poczucie zagrożenia i strachu. W trakcie nerwicy pojawia się taka reakcja jak walcz lub uciekaj stan ciągłego zagrożenia, wyczulenia, lęku to reakcja od zwierząt gdy te nasłuch**ą czy nie nadchodzi jakiś drapieżnik i nie chce ich zjeść, widziałaś kiedyś jak Sarna spina swoje mięśnie, wytrzeszcza oczy i nasłuch**e ? jej serce drastycznie przyspiesza i jest gotowa do ucieczki bo wie że gdzieś niedaleko zbliża się drapieżnik - u ludzi jest to samo, tyle że u ludzi w nerwicy ten stan nie ma powodu żeby istnieć. Nikt nie chce nas zabić - przykłada Ci ktoś pistolet do głowy albo nóż? Nie. Nikt nie chce Cię pobić, zgwałcić itd. Dlatego umysł szuka powodu żeby utrzymać ten stan i sobie go zracjonalizować - dlatego pojawiają się myśli natrętne, stanę się tym i tym, wejdę do autobusu i umrę, udusze się, dostane ataku serca, udaru, nowotworu, X(wpisz co chcesz, każdy objaw i obawę) powtarzam raz jeszcze MASZ SIĘ BAĆ i boisz bo gdybyś tego nie robiła nie miała byś nerwicy. Możesz mieć np lęk przed lękiem, lęk przed atakiem paniki itd. Jednocześnie miałem objawy derealizacji i depersonalizacji czyli odrealnienia, poczucia sztucznego świata, poczucia sztuczności własnego ciała, miałem myśli egzystencjalne jak to jest że żyję, że mam serce, mózg, świadomość - to wszystko napawało mnie lękiem, takich myśli miałem tysiące. Gdy gdzieś jechałem czułem że to wszystko jest sztuczne, mój głos wydawał mi się sztuczny, dziwny - to wszystko było spowodowane bardzo nasiloną nerwicą gdzie umysł zaczyna zwalniać i wyłącza niektóre rejony mózgu chroniąc nas przed nadmiernym szkodliwym działaniem nerwicy, to taka reakcja obronna umysłu, jest wtedy obniżony poziom dopaminy i podwyższona adrenalina. Uczucie depersonalizacji i derealizacji może występować np u osób nadmiernie zmęczonych, niewysypiających się, przepracowanych tylko że oni nie przykładają do tego uwagi i nie jest to tak nasilone jak w nerwicy. Wiem że dużo czytania ale to i tak wszystko w dużym skrócie, więcej znajdziesz w materiałach DivoVic, teraz do sedna jak z tego wyjść.
Lęk nie może istnieć bez strachu - dopóki będziesz bała się swoich objawów/myśli/obaw nerwica nie minie, to samo nie przejdzie - chyba że tylko na chwilę. Usłyszałem kiedyś takie zdanie że jeżeli chcesz się pozbyć nerwicy raz na zawszę, musisz się zabić mentalnie, chodzi w tym o to żebyś postawiła wszystko na jedną kartę, doszła do takiego punktu że będzie Ci obojętne co się stanie, czy gdy umysł podpowiada Ci że zemdlejesz jeżeli wejdziesz do centrum handlowego bo jest tam tłoczno i duszno - to tam wchodzisz z myślą "ok, i tak tam wejdę" tylko to mówienie nie może być sztuczne, często ludzie piszą że stosują te rady, starają wychodzić się naprzeciw nerwicy, starają się konfrontować ale tak szczerze to się bardzo tego boją i udają sami przed sobą. Przykład, kobieta ma strach przed wejściem do autobusu, mówi sobie "wejdę tam, poradze sobię, nerwica nic mi nie zrobi, nie zemdleje, nie udusze się, nie dostanę ataku serca" ale gdy tam wchodzi to boi się żyje strachem przed tym a z tyłu głowy ma myśli "A co jeśli?, a co jeśli na prawdę mi się coś stanie?" w ten sposób nic się nie zmieni, ta osoba się boi, udaje że próbuje, przekonuje samą siebie na siłę mimo że nie wierzy w to na 100%. Ty masz tam wejść na totalnym "wyj**aniu" co ma być to będzie, umre? ok dostanę udaru? proszę bardzo, tylko szybko bo nie chce mi się czekać. Myśl że mam raka -> Ekstra, czemu nie, będzie fajnie. To ma być szczerze, przekonujące - a żeby takie było musisz poznać jak działa nerwica, jak powstają te myśli i dlaczego takie a nie inne (tłumaczyłem trochę na początku). Podaje na kilku przykładach, ale to się nie różni niczym od innych, wszystkie objawy, wszystkie myśli, wszystkie obawy - mają taki sam cel mimo że każde z nich jest inne, MASZ SIĘ BAĆ. Ja wyszedłem z nerwicy, depresji (po wyleczeniu nerwicy sama minęła, po prostu mózg odpoczął i wróciłem do żywych) hipochondrii itd poprzez agresywne podejście, wyśmiewanie nerwicy, olewanie jej (ale nie uciekanie od niej, tylko taki totalny luz.. gdy dostawałem myśli, objawów to mówiłem sobie, "dobra, daj spokój .. to na mnie nie zadziała, a może sobie z okna skocze? czemu nie" sam wywoływałem te myśli, pokazywałem "nerwicy" że się ich nie boje, czasami sam próbowałem wywoływać ataki paniki gdy czułem że coś tam się w środku już tli i że może nadejść - robiłem wszystko żeby pokazać swojemu umysłowi że niczym mnie już nie przestraszy. Gdy zacząłem wszystko totalnie olewać (a myśli zmieniały się codziennie) nerwica odpuściła i pozbyłem się jej na dobre i do końca życia, nie da się dostać nerwicy od nowa gdy się zrozumie jej mechanizm, można dostać objawów nerwicowych np ataku paniki, myśli i ja też teraz takich mogę dostać, ale nigdy więcej się już w to nie wkręcę - gdybyś po wystąpieniu objawów nie przestraszyła się ich, nie myślała o nich to nie miała byś teraz nerwicy. U mnie w rodzinie większość osób ma zaburzenia lękowe, podam Ci teraz przykład mojego wujka nawiązując do poprzedniego zdania, miał objawy związane z sercem, biło mu tak mocno że ruszała mu się skóra na klatce piersiowej, dostawał duszności, uczucia na pograniczu omdlenia - zawsze wtedy wsiadał do samochodu i jechał w stronę pogotowia - gdy się zbliżał, objawy ustępowały, wracał do domu i objawy po pewnym czasie wracały, i tak na okrągło, gdy w końcu pojechał do szpitala, zrobiono mu badania i usłyszał "Jest pan zdrowy, ale ma pan zaburzenia lękowe, nie umrze Pan bez obaw" gdy usłyszał że nie umrze, to powiedział sobie że ma w dupie te zaburzenia lękowe, wsiadł w samochód i wkurviony pojechał do domu - mówiąc sobie "a niech mi to serce wyskoczy jak chce", w ciągu jednego dnia skończyła się u niego nerwica. Więc tak jak powiedziałem, zapoznaj się z materiałami DivoVic, i działaj bo szkoda życia i czasu, postawa agresywna, ignorowanie, wyśmiewanie objawów, konfrontacja - ale wszystko szczerze a nie udawane i wszystko minie. Ja wyszedłem z tego sam, bez leków, psychiatrów, psychoterapeutów, ale u psychiatry raz byłem po poradę i usłyszałem diagnozę nerwicy lękowej dostałem nawet paroksetynę i escilatopram ale ich nie brałem.
Świadome wyjście z zaburzenia jest podstawą. Później na tym forum zostałem moderatorem i pomagałem ludziom wychodzić z takich zaburzeń. Mieliśmy wiele przypadków, wszystkie podobne, strach przed tym że osoba X wstanie w nocy i pozabija domowników, przez samobójstwa, nowotwory, ataki paniki, derealizację, hipochondrię i setki innych - schemat zawsze jest ten sam. Była np kobieta która bała się że zabije własne dziecko - dlatego nie chciała z nim zostawać sama, ta myśl występowała u niej ponieważ bardzo je kochała - a nerwica skupia się na tym co jest dla Ciebie ważne, uderza w czułe punkty, np gdy osoba bardzo kocha zwierzęta może dostać myśli żeby to zwierzę zabić, osoba bardzo religijna będzie miała złe myśli na temat świętych, osoba która kocha dzieci będzie miała myśli np o treści pedofilskiej albo o skrzywdzeniu ich, osoba która chce żyć będzie miała myśli o tym żeby popełnić samobójstwo, to wszystko iluzja, "bańka" z której trzeba wyjść, nerwica uderza w to co jest dla Ciebie najważniejsze, ponieważ będziesz się tego najbardziej bała, a jak będziesz się bała to nerwica będzie miała pole do popisu i stan zagrożenia będzie miał racjonalne wytłumaczenie bo realnie go nie ma jak już wspominałem na początku. Nerwica atakuje ludzi wrażliwych, przejmujących się, osób z niską odpornością na stres, po przekroczeniu pewnej granicy dostajesz objawu a od Ciebie zależy co z tym zrobisz, niestety większość się tego boi co nie jest dziwne, i tak to się wszystko rozwija.
Co do suplementów polecam Ci na pewno preparat B-50, witaminy z gr B bardzo dobrze wpływają na funkcje neuroprzekaźników w mózgu, przede wszystkim witamina B1 oraz B6. Dodaj omegę 3 w dużych dawkach, jedz dużo bananów (tryptofan), kup sobie coś na odprężenie, może to być jakiś adaptogen, chociaż bardziej celował bym tutaj w taki preparat jak Szafraceum, zawiera 30mg wyciągu z szafranu który ma działanie antydepresyjne i lękowe które zostało potwierdzone, i pracuj nad sobą. Powodzenia!
Godzina pisania

Zmieniony przez - qw3rty w dniu 2020-01-31 23:43:31