Mój pierwszy raz na ringu nie był w walce bokserskiej,lecz kickbokserskiej w 1994 roku.Była to walka pokazowa,która poprzedała walki bokserskie na Gwardii-Łódź/ŁPKS/.Miał to byc pokaz,ale zrobiła się tego jatka jako,że zbytnio poniosły nas emocje i obydwoje chcieliśmy wykazać swoją supremację na ringu.Strach,miękkie,ołowiane nogi przy wejściu na ring,te emocje zniknęły zaraz po pierwszym ciosie i przerodziły się w agresję,chęć pokazania siebie,chęc zwycięstwa za wszelką cenę.Ponieważ walka nie była punktowana,gdyż sędzia ringowy miał zadecydować o wyniku walki pokazowej pozwolilismy sobie we freworze walki na kilka znaczących fauli.Dostałem np. kolanem w twarz za co oddźwięczyłem się rzuceniem przeciwnikowi w nogi i wrzuceniem go między liny,gdzie okładałem go jak popadnie.Od pierwszej rundy nie szczędzilismy sobie uderzeń i nie było to punktowanie tylko walka dwóch "kogutów".Cios za cios,kopnięcie za kopnięcie.Prezentowaliśmy podobny poziom wyszkolenia,mielismy podobną
wytrzymałość,szybkość,siłę uderzeń także walka była ciężka.W trzeciej rundzie tak się wystrzelaliśmy,że nie mielismy praktycznie siły w siebie uderzać.Ciosy szły tylko na głowę,a że zabrakło powera wygladało to tak jakbyśmy zadawali uderzenia w zwolnionym tempie.Nie było już mowy o unikach,blokowaniu było tylko uderzenie za uderzenie i walka o to,aby ten drugi padł w końcu na deski.Ciosy zadawalismy sobie ,aż do gongu.Nikt nie został znokautowany,bo zabrakło nam obydwu siły,aby zadać ten decydujący cios.Sędzia podniósł nam ręce do góry i orzekł remis co było słusznym werdyktem tej pokazowej walki.
Obydwaj byliśmy strasznie porozbijani.Jedno oko miałem tak napuchnięte,że nic na nie nie widziałem,a wargi miałem spuchnięte jak murzyn z afrykańskiego Kongo.Najgorszy był jednak ból głowy.Wieczorem nie mogłem spać tak miałem obity mózg.Ogólnie "fajne" sampoczucie.Teraz kiedy czasami oglądam na video swoje niektóre walki i wracam do tej pierwszej pokazowej zawsze śmieję się z tego i podziwiam nas wtedy jak pięknie blokowalismy ciosy twarzą.
" certum est,quia impossible est"