ok. pierwsze koty za płoty. po spotkaniach i konsultacjach z trzema dietetykami; sportowym, który w styczniu sprowadził mnie na ziemie, Panem Łukaszem rekomendowanym przez Was, w końcu trafiłam do Dietetyka Klinicznego. Mój błąd, że wszystkiego nie notowałam, ale przyjdzie ku temu okazja. Życie czasami się tak układa. Jestem zadowolona, bo rezultat jest. Na razie estetyczny =
-10 kg. Piszę, nie tylko dlatego, że puchnę z dumny, że wytrzymałam dogryzki tępych strzał jako, że będę miała efekt jo-jo i że nie dam rady, ale po to aby ustrzec część z Was, które borykają się z chorobą cywilizacyjną jaką jest
tarczyca, a na dodatek mają
padaczkę. Moje wyniki poleciały-przy redukcji jest to całkiem normalne, niemniej prowadzący mnie endokrynolog już mnie kierował do hematologa. Uwierzcie mi tego typu atrakcje nie są Wam potrzebne.
Neutrofile bo ten rodzaj ciałek przykul jego uwagę jest ważny. Śledźcie swoje wyniki (na przestrzeni niespełna dwóch miesięcy, wykonałam 4-krotnie morfologię i TSH, ktore wahało się od 0,9 do 4.1!) i róbcie badania regularnie! Startowałam z 84 kg teraz przy drobnych wahaniach mam od 74,1 do 75 (woda i brak
cardio). Dieta według rozpiski Dietetyka, literalnie trzymana, stąd jej brak w dziennikach - wybaczcie ale udostępniać nie mam zamiaru, to czyjaś robota, po drugie
i ważniejsze, co było dla mnie dobre nie musi być dla Was z pożytkiem i Waszego organizmu/ samopoczucia. Konsekwencja i żelazna dyscyplina. Jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek powie Wam zróbcie sobie głodówkę, odpowiedzcie żeby puknął się w czoło. Moje zapotrzebowanie przy 177cm, wieku 30 lat to około1500kcal. Dieta ograniczała się max do 1300 kcal. Nic nie cięłam. Mój organizm, aktualnie zjada sam siebie;) więc wracam na cardio od najbliższego poniedziałku, aby nie tracić na mięśniach dalej. Wiek organizmu, kicha - 43-45 lat więc same widzicie ile przede mną! Trzymajcie kciuki! no pain no gain!
Zmieniony przez - fanka_makaronow w dniu 2014-11-01 13:04:39