W liceum ćwiczyłem karate, grałem regularnie w kosza, biegałem długie dystansy dość regularnie. Niestety odkąd poszedłem na studia styl życia zmienił się, w programie studiów miałem rok wf, wtedy jeszcze wszystko było ok. Niestety później moja aktywność mocno spadła, większość czasu spędzam siedząc przy biurku.
Postanowiłem na początek unormować wagę, tak żeby wbić się w BMI. 3 tygodnie temu ważyłem 87kg. 3x w tygodniu jestem siłowni. Zależy mi na spaleniu tłuszczu (obecnie ~16,8%) zwłaszcza z brzucha.
Początkowo mój trening wyglądał tak:
1 Orbitrek 20-35 minut w z małym obciążeniem, tak żeby trzymać tętno ~130 (fat burning).
2. Wiosła 2000-2500 m, około 10 minut.
3. 3 serie na maszynie do podciągania (coś w ten deseń http://www.marbo.home.pl/allegro/MARBO-SPORT_v2/GRAPH/04.PROFESSIONAL/MP-U023/03.jpg) nachwytem, z odjęciem ~50kg od masy ciała, po 15 powtórzeń w serii.
4. 3 serie podciągania na "triceps" (trzymając się uchwytów na dole urządzenia).
I tyle. Wymyśliłem sobie, że taki trening pomoże mi uzyskać większą sprawność i zrzucić kilka kilo.
Ostatnio przeczytałem że trening interwałowy jest o wiele skuteczniejszy w spalaniu tłuszczu od typowego trening i niskim wysiłku dlatego zmodyfikowałem to tak:
1. Orbitrek rozgrzewka.
2. 20 minut interwałów na bieżni, sprint 12km/h przez minutę i minutę jogu 6km/h
3. Podciąganie na drążku jak wyżej
4. 30 minut interwałów na rowerku, tu interwał obciążeniowy a nie prędkościowy.
Dieta: jem teraz 5-6 posiłków dziennie. Staram się nie chodzić głodny,nie jem na mieście, nie pije browarka wieczorem jak miałem to w zwyczaju, nie zamawiam pizzy etc.
Wyeliminowałem chleb, makaron, ryż, kaszę, ziemniaki itp. i oczywiście alkohol. Nie ma mowy o pizzy itp.
W diecie mam teraz ryby, kurczaka, warzywa na parze, serki wiejskie light, grejpfruta i czasami ananasa. Ryby i mięso przygotowywane bez tłuszczu, smażone albo na pergaminie albo pieczone z naczynia żaroodpornego.
Mój cel to 74-76 kilo. Nie chce być przesadnie przypakowany, chciałbym przede wszystkim spalić maksymalnie tłuszcz, później rozbudować trochę mieśnie. Wraz ze spadkiem wagi stopniowo chciałbym dodawać kolejne ćwiczenia, (brzuch!), ale na to chyba przyjdzie jeszcze czas? Dodam że nie lubię ćwiczyć z tradycyjnymi ciężarami, preferuje atlas.
Do końca lutego jestem "skazany" tylko na siłownie, od marca będę miał kartę benefit więc będę mógł urozmaicić trening np o basen bez zwiększania kosztów.
Co myślicie o takim treningu? Trening fat burning i dieta przyniosła początkowo niezłe efekty, waham się czy zmieniać to na interwały, co myślicie? Będę wdzięczny za wszystkie opinie, sugestie i rady.
Z góry dzięki!