Siema! Po latach w kolarstwie szosowym i kiedyś jeszcze bieganiu, przyszedł taki dzień, w którym znudziło mi się bycie szczypiorem na wiecznej redukcji. Do tej pory siłownia była tylko zimowym dodatkiem w okresie przygotowawczym, a w końcu w sierpniu 2023 uznałem, że chcę coś zmienić. Początkowo planowałem łączenie siłownię z kolarstwem, ale to była prosta droga do szybkiego zajechania się i minimalizowania efektów w jednym i drugim sporcie. Tak się wkręciłem w rzucanie klamotami, że ostatecznie rower poszedł w odstawkę
popełniłem trochę błędów, przede wszystkim źle czasowo rozplanowane okresy masa/redukcja (redukcja na urlop, zdecydowanie za wcześnie skończyłem masę. Powinienem ją przepleść mini cutem), przez co jakiś czas kręciłem się w kółko, jak g**** w przeręblu. Redukcja nie poszła do końca po mojej myśli, bo mam strasznie słabą wolę, jeśli o jedzenie i uwielbiam jeść. Jeszcze 3 treningi dzielą mnie od urlopu, co równa się 2 tygodniowemu roztrenowaniu, a następnie rozruch i jazda z masą
oprócz jednego zdjęcia, wszystko bez pompy, światła i napinki






1