Postanowiłam, że wezmę się za moją pierwszą redukcję.
Mam sylwetkę "androidalną" czyli "mezomorficzną". Okropnie szybko nabieram tkanki mięśniowej, naprawdę. Nawet przy własnym ciężarze swojego ciała szybko przybieram suchej masy. Tkanki tłuszczowej nie łapie zbyt szybko, muszę się o to nieźle postarać. Wiadomo... U kobiety nie wygląda to najlepiej... Trenuję siatkówkę przez całe życie i uwierzcie, że moje uda to... No... No właśnie... Postanowiłam, że trochę się zredukuje. Dlaczego piszę ciągle o redukcji, a nie jak każda kobieta "OH, CHCĘ SCHUDNĄĆ!"? Bo ja biorę to na poważnie. Liczę kalorie i makroskładniki. Opieram się głównie na tym, a nie na warzywach owocach i innych duperelach, o których piszą w artykułach "jak schudnąć?".
Tak więc.
Waga: 62kg
Wzrost: 168
Zapotrzebowanie kaloryczne: ok. 2100kcal
Deficyt: -500 kcal (wiem, wiem ;)) )
Makro: (ze względu na mezo postanowiłam, że zrezygnuje troche z białka na korzyść tłuszczu) wegle 50% białko 25% tłuszcz 25% (W201g B101g T45g)
+ Nie zależy mi już na budowaniu masy, więc nawet jak zejdzie mi troche mięśni to będę szczęśliwa (uwierzcie, że wiem co mówię, nie piszcie o spadku metabolizmu itd bo wiadomo ze spadek masy to nie jest moj glowny cel)
Co o takich makro myslicie?