Witam.
Nie wiem czy to nie moj pierwszy artykul na tym forum, wiec pozdrawiam wszystkich na poczatku i prosze o pomoc.
Jakos od mniej wiecej dwoch lat mam problemy z piszczelami podczas szybszego chodzenia i biegania. Jesli chodzi o bieganie, to (oprocz w miare regularnej gry w pilke) biegalem okolo 3-4 miesiace, po roznym terenie (chodniki/las) i po przebiegnieciu pewnego odcinka drogi zaczynaja mnie piec piszczele. Do tego stopnia, ze moje stopy staja sie tak jakby bezwladne i mam problem z dalszym biegnieciem. Jak sie zatrzymam to praktycznie nie moge uniesc przedniej czesci stopy do gory. To samo mam, kiedy musze szybciej przejsc jakis dluzszy odcinek drogi (podczas jednej z podrozy na rozmowe kwalifikacyjna pomylilem przystanki i musialem podejsc z 2 kilometry szybkim tempem, zeby sie nie spoznic i ostatnie 5 minut to byla mega katorga, ledwo powloczylem nogami po ziemi). W miedzy czasie robilem jakies przerwy dluzsze/krotsze, wiec to raczej nie kwestia przemeczenia. Dzisiaj po cwiczeniach na silowni postanowilem po treningu zrobic sobie przebiezke na biezni. Po okolo 3 minutach ledwo moglem biec, tempo tak wedlug tamtejszego licznika to 3x szybciej niz spacer. Podczas jazdy na rowerze nie mam zadnego problemu, moge jezdzic i 45 minut i nie odczuwam zadnego dyskomfortu.
Ktos z forumowiczow zna moze sprawdzony sposob, potrafi zdiagnozowac o co chodzi?
Z gory dziekuje za wszelka pomoc i pozdrawiam,
Rasow
Nie wiem czy to nie moj pierwszy artykul na tym forum, wiec pozdrawiam wszystkich na poczatku i prosze o pomoc.
Jakos od mniej wiecej dwoch lat mam problemy z piszczelami podczas szybszego chodzenia i biegania. Jesli chodzi o bieganie, to (oprocz w miare regularnej gry w pilke) biegalem okolo 3-4 miesiace, po roznym terenie (chodniki/las) i po przebiegnieciu pewnego odcinka drogi zaczynaja mnie piec piszczele. Do tego stopnia, ze moje stopy staja sie tak jakby bezwladne i mam problem z dalszym biegnieciem. Jak sie zatrzymam to praktycznie nie moge uniesc przedniej czesci stopy do gory. To samo mam, kiedy musze szybciej przejsc jakis dluzszy odcinek drogi (podczas jednej z podrozy na rozmowe kwalifikacyjna pomylilem przystanki i musialem podejsc z 2 kilometry szybkim tempem, zeby sie nie spoznic i ostatnie 5 minut to byla mega katorga, ledwo powloczylem nogami po ziemi). W miedzy czasie robilem jakies przerwy dluzsze/krotsze, wiec to raczej nie kwestia przemeczenia. Dzisiaj po cwiczeniach na silowni postanowilem po treningu zrobic sobie przebiezke na biezni. Po okolo 3 minutach ledwo moglem biec, tempo tak wedlug tamtejszego licznika to 3x szybciej niz spacer. Podczas jazdy na rowerze nie mam zadnego problemu, moge jezdzic i 45 minut i nie odczuwam zadnego dyskomfortu.
Ktos z forumowiczow zna moze sprawdzony sposob, potrafi zdiagnozowac o co chodzi?
Z gory dziekuje za wszelka pomoc i pozdrawiam,
Rasow