Mauricio “Shogun" Rua przed walką Markem Colemanem

Tak naprawdę dla Mauricio “Shoguna" Ruy walka z Markem Colemanem jest dość kłopotliwa. Nie ze względów na umiejętności czy przygotowania. Obaj zawodnicy po raz pierwszy spotkali się 26 lutego 2006 roku. Wtedy to po niefortunnym upadku Shogun złamał rękę. Mark kontynuował swoją akcje po tym jak sędzia przerwał pojedynek. Wybuchła afera, na ring wbiegło wiele osób między innymi Wanderlei Silva, były przyjaciel z sekcji Ruy. Po tym pojedynku wiele się słyszało o “fartownym zwycięstwie" Colemana. Zwycięstwo to zwycięstwo. Mauricio jednak trochę inaczej to potraktował. Do walki z “Młotem" podchodzi emocjonalnie. Niezaprzeczalne jest, że to Coleman jest postawiony w roli underdoga. Chyba każdy wie, że jego lata świetności minęły. Mimo to 44 letni zawodnik sam mówi, że jeśli wygra z Shogunem jego kariera ponownie nabierze tempa. A więc co się stanie jak Shogun przegra… przede wszystkich zawiedzie samego siebie, do walki podchodzi bardzo poważnie, personalnie i emocjonalnie. Jeżeli pojedynek przegra coś w środku tego wojownika może pęknąć. Ale jeżeli zwycięsko wyjdzie z tej bitwy? Udowodni sobie, fanom i całem światu, że pierwszą walkę z Colemanem żeczywiście przegrał przez niefortunny upadek. No i pozostaje jeszcze wolne miejsce do walki z Chuckiem Liddellem na gali UFC 96. Wielu zawodników powtarza, że najważniejsze są minut przed wejściem do Oktagonu. Jeżeli Mauricio Rua oczyściu głowę, zapomni o ostatniej porażce z Griffinem i o dawnej porażce z Colemanem to jest w stanie zwyciężyć w świetnym stylu z Markem. Tabula rasa - Człowiek jest czystą kartą.

www.fight24.pl 

geeez chodziło mi tylko że miał niefart luz,a nie że jest na bank lepszy i by wygrał. To udowodni teraz lub nie ;)

Da radę, spokojnie ;)

aha.... czyli, że jak wygra Shogun, to będzie "dowód", że zakończenie tamtego pojedynku to fart Hammera... przeszłości się nie zmieni i to co teraz nie ma na nią wpływu.

żeczywiście

rzeczywiście

troche razi w oczy jak sie czyta

Ktos bardzo stronniczy pisal ten tekst. Coleman wygral bo by lepszy. I wygra ponownie.

bla bla bla no niby tak,bo coleman w końcu uwolnił się z tej próby ataku na stopę,ale upadku ani jeden ani drugi nie planował

"bla bla bla no niby tak,bo coleman w końcu uwolnił się z tej próby ataku na stopę,ale upadku ani jeden ani drugi nie planował"

blabla przeciez shogun sie nie potknal o wlasna noge ani o wystajaca deske

coleman wygral.

Kontuzja nastapila po AKCJI Colemana!

Taaa Coleman nie planowal tego upadku, chcial tylko potrzymac nogi Ruy...

Zmieniony przez - Possible w dniu 2009-01-08 22:40:07

Taaa Coleman nie planowal tego upadku, chcial tylko potrzymac nogi Ruy...

Sugerujesz że jest gejem?

No nie wiem...
Wynika z niektorych wypowiedzi ze skoro nie planowal obalic brazylijczyka( interesowalo go tylko dotkniecie jego stop) , wygral przypadkowo, w ogole to krzywdy nie chcial mu zrobic... to cholera go wie...

Vospyl "Zwycięstwo to zwycięstwo"
psonic racja, ale tego tu już nie zmienię

napisałem tylko co rua może zyskać i co stracić po walce z Markem Colemanem. Jak już wyżej pisałem, zwycięstwa Colemanowi nikt nie odbierze i nie próbuje odebrać. Shogun wygrywając walke na UFC 93 udowodni że podczas pride powinien zwyciężyć. To mniej więcej chciałem przekazać.