...
Ludzie wiersze piszą! Znacie "Pana Ryszarda"?:
Kata Sokego
Natenczas Mistrzu chwycił na pasie przypięty
Swój sierp świąteczny, długi, zardzewiały, kręty
Jak długi bo oburącz, do pleców wnet przycisnął
Wzdął policzki jak banię, w oczach krwią zabłysnął,
Wytrzeszczył w pełni ślepia, wciągnął w głąb pół brzucha
I do płuc wysłał z niego cały zapas ducha,
Przeciął sierpem jak wichrem, wirowatym ruchem
Krzyczy w Honbu HAJIME! i podwaja echem.
Umilkli ucznie, stali kopacze zdziwieni
Siłą, wrzaskiem dziwnem i uderzeniom cieni
Starzec cały kunszt, którym niegdyś w dojach słynął,
Znowu przed oczami tsunamistów rozwinął;
Nadął się, aż ozdrowiały kyu chorowite
Jakby dewianta wpuścił i zaczął kumite.
Wszak w kata była walki historyja krótka:
Zrazu okrzyk odrażający, mocny: zbiórka!
Potem jęki po nich skomlą: to dany kopią;
A gdzieniegdzie ton miększy jak świst: to miotanie.
Przerwał, lecz sierp trzymał i wszystkim się zdawało,
Że Mistrz wciąż tnie jeszcze, a to echo świstało.
Zamachnął znowuż; myśliłbyś, że sierp kształt zmieniał
I że w rękach Mistrza grubiał albo i cieniał,
Udając głosy zwierząt: to raz jak wilk wyje
Wbijając wolno i zimno nóż w Bestii szyję,
Znowuż jakby w niedźwiedzie rozwarłszy się gardło
Ryknął; wnet ryk jak wiatr ucznia na pół rozdarło.
Przerwał, lecz sierp wciąż trzymał; wszystkim się zdawało,
Że Mistrz wciąż tnie jeszcze, a to echo świstało.
Uczniowie ujrzawszy to arcydzieło sztuki,
Powtarzały ruchy - kata, kihon, ibuki.
Wali znów: jakby w sierpie były setne moce,
Słychać śmieszne wrzaski i pół Polski rechocze,
Starcy, dzieciarnia, daniarze; aż Mistrz do góry
Podniósł sierp, i płacz porażki rozbił chmury.
Przerwał, lecz sierp trzymał; i wszystkim się zdawało,
Że Mistrz wciąż tnie jeszcze, a to echo świstało.
Ile dojo, tyle danów w honbu się zebrało,
Jedni drugich kata uczą, ale to wszystko mało.
I szła wieść żałosna, o wielkim soke, większa,
Co raz większa i co raz głębsza i prawdziwsza,
Aż znikła gdzieś daleko, gdzieś u netu progu!
Mistrz obydwie swe ręce odjąwszy od sierpu
Rozkrzyżował, sierp opadł, na pasie czerwonym
Chwiał się. Mistrz z obliczem nabrzmiałym i promiennym,
Z oczyma wzniesionymi, stał jakby strapiony,
Łowiąc uchem ostatnie znikające tony.
I wnet zagrzmiało aż z pięć nieśmiałych oklasków,
Sześć powinszowań i kilka wiwatnych wrzasków. (...)
Zmieniony przez - gochon w dniu 2010-10-10 00:53:49