Aktualnie jestem na redukcji (znowu), dieta jest, postepy rowniez, slowem wszystko w porzadku. Ale nie do konca. Aktualnie trenuje 6 dni w tygodniu przeplatajac:
- silownia czyli 10 minut orbiter (forma ogolnej rozgrzewki), 90 minut cwiczen silowych, 25 minut rowerka. Rowerek dosyc "mocno" - obciazenie zmienne od okolo 60 do 80% max.
- biegi, w zaleznosci od dnia trudnosc rowniez okreslilbym od 60 do 80% maksymalnych mozliwosci.
Powyzsze cwiczenia przeplatam dzien po dniu. A biegam bo .. lubie :) Biegi dobrze wplywaja na moje samopoczucie jak i ogolna wydajnosc calego organizmu.
Problem w tym ze (jak podejrzewam) zarowno biegi jak i rowerek angazuja sporo tych samych miesni, w efekcie, przy moim obciazeniu, miesnie te cwiczone sa dzien po dniu bez czasu na regeneracje. A to jak sie latwo domyslec nie jest dobre, i objawia sie bolem miesni (zwlaszcza ud) ktory zamiast z czasem malec lub zanikac - utrzymuje sie stale w trakcie tygodnia, albo czasem wrecz narasta.
Slowem - nie jest to dobre. Z biegow nie chcialbym rezygnowac, ale w takim razie musialbym czyms zastapic rowerek po cwiczeniach silowych. Czyms co nie angazowaloby zbyt mocno miesni "biegowych", ale co pozwoliloby jednak wypocic kilka dodatkowych kalorii. Co byscie polecili ?