Mam 32 lata, 172cm, jestem mamą 2 dzieci. Zawsze byłam szczupła osobą, moja stała waga to 52-55kg (poza okresem ciąży oczywiście)..
Na pierwszy rzut oka, kiedy jestem ubrana - wydaje się być sczupła normalną laską, ale.. NO właśnie.. Jak już się rozbiore to już się sobie nie podobam.. Otóż mam bardzo chude nogi, prawie w ogole nie mam łydek, tyłek z kolei mam fajnej wielkości, ale mógłby być okrąglejszy, biodra mam dość szerokie (to jest jedyne miejsce, razem z brzuchem, które mi tyje).. Talie mam wąską, biodra wąskie.. Wszyscy mówia, ze jestem za szczupła, sugerując się głównie nogami, więc mam momenty, ze probuje przytyć, jem wtedy więcej.. NOgi nie tyją, za to brzuch, biodra, boczki - owszem. Kiedy natomiast chudnę, pod wpływem jakiegoś stresu, chudnę cała, łącznie w twarzą i nogami!!!
Po 2 ciązy zaczęłam ćwiczyć, 4 razy w tygodniu, biegam, jeżdżę na rowerku, chodzę na steperze, robię dużo przysiadów, ćwiczeń Mel B i takie tam.. Cwiczę tak od stycznia br. Efektow nie widzę zadnych, może mam delikatnie mocniejsze ciało, bardziej napięte, ale łydek dalej nie mam, pomimo, ze ustawiam wysokie obciążenia, pupa jak wisiała tak wisi.. Postanowiłam napisać, bo caly czas wydawalo mi się, ze sama dam radę, ale widzę ze jednak nie... Chcialabym poznać wasze zdanie, co powinnam robić, lub co robie zle.. Dodam, ze odżywiam się zdrowo, najczęściej ciemne pieczywo, dużo wody, sokow wyciskanych, chude mieso, warzywa, kasze, wlasciwie wszystko oprócz słodyczy, coli, sokow w kartonach. Nie pal, nie pije alkoholu. Do mojego pytania dołączam zdjęcie kobiety, mój niedościgniony ideal.. Jak myślicie, co trzeba robić, żeby tak wyglądać? Czy to możliwe w ogóle? Czy to genetyka czy po prostu jakiś dobrze opracowany plan? Z góry dziękuje za odpowiedzi.