Po 10 latach przerwy po tym jak nabawiłem się przepukliny pachwinowej (już po operacji) postanowiłem wrócić do sportu.
Od tego czasu zdecydowanie zmieniło się podejście do diety oraz planów treningowych. Mam dwa problemy z którymi przychodzę tutaj. Pierwszy z nich dotyczy treningu klatki piersiowej. Wraz z kolegą postanowiliśmy, że jeden dzień w tygodniu będziemy ćwiczyć klatę tak aby asekurować się wzajemnie.
Od września regularnie co tydzień spotykamy się aby wykonać trenig tej partii. Od miesiąca zauważyliśmy niepokojący trend, że obydwoje zatrzymaliśmy się w progresie. Progres był przez pierwsze 3 miesiące i od kilku treningów wszystko się zatrzymało. Dodam tylko tyle, że ja dodatkowo ćwiczę te partie drugi raz w tygodniu przy okazji tricepsa.
Aktualnie udaje się wycisnąć na ławce płaskiej: 15 X 60kg, 12X 70 kg, 10X80 kg - chociaż w ostatnim czasie realnych powtórzeń w ostatniej serii jest 8.
Do tego dochodzi jeszcze maszyna skos góra, tam również wykonujemy podobne ilości powtórzeń następnie wyciskanie handli - tutaj w seriach 12-10-8 i na koniec maszyna motylek do upadku.
Chętnie przyjmę krytykę oraz szczere podpowiedzi, co należało by zmienić, dodać lub odjąć?
Podobny problem mam z zatrzymaniem się wzrostu bicepsa, jednakże tutaj zauważyłem od paru treningów, że nie liczy się ciężar, a jakość powtórzeń. Największą uwagę kładę na izolację bicepsa i utrzymanie łokci w jednej pozycji, aby podczas ruchu ramienia, łokieć pozostawał przy tułowiu.