DT
1a Wykroki chodzone 5 x 10 --- stały ciężar 10 kg
stały ciężar 11 kg. W ostatniej serii dałem radę tylko 6 powtórzeń
1b Przysiady przednie 5 x 10 --- 50/50/55/50/50 (ostatnia seria tylko 5 powtórzeń)
40/50/55/50/50
2.
Wyciskanie na skosie sztangielek 5 x 10 --- 17/17/17/17/17
15/15/17/17/21
3.Rozpiętki na skosie 5 x 10 --- stały ciężar 17 kg
stały ciężar 17 kg
4a Wyciskanie sztangi szeroko zza karku stojąc 5 x 10 --- stały ciężar 30 kg
stały ciężar 30 kg
4b Wznosy boczne --- 5kg(12p)/5kg (12p)/5kg(5p)/2,5kg (12p) /2,5kg(12p)
7kg(9p)/6kg (9p)/5kg(10p)/5kg (6p)
5.California press 5 x 10 --- stały ciężar 35 kg
stały ciężar 35 kg
6.Francuskie wyciskanie skos ujemny 4 x 12p --- 18/18/18/18
18/20/18/18
Na trening wybrałem się z mieszanymi uczuciami. Bark przy naciskaniu lub opieraniu się bolał.
Trening nóg znów dał się we znaki. Wykonywałem FSq "zwykłe", tym razem bez udziwnień a i tak po drugiej serii zdychałem niemiłosiernie. Po raz pierwszy czułem dosłownie, jak nogi zaraz eksplodują. Do ostatniej serii podchodziłem jak do jeża pamiętając jak poprzednie razy bolały. Sick! Tępo wykonywania serii FSq od 3 serii pozostawia dużo do życzenia.
Klatka bez rewelacji. Dzisiaj podczas rozpiętek bardziej czułem przód barków niż klatkę. Możliwe, że to przez ten bark jakoś inaczej wyprowadzałem ruch.
Barki tym razem lepiej weszły niż poprzednio. Po raz pierwszy poczułem takie pieczenie jak przy ćwiczeniu łydek. Ciężaru na wznosy boczne nie komentuję
Prawda jest taka, że musi taki zostać na dłużej.
Dopiero podczas wykonywania ostatniego ćwiczenia czułem mocniej obolały bark.
Z paszy dzisiaj jestem zadowolony. Na kolację mogłem odpuścić i nie jeść tyle ryby. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że była strasznie dobra.
https://www.flickr.com/photos/krapzapper/8356521882