[BLOG] konsekwencja ponad zasady

Troche rutynowej diety popoludniowej

dobra dieta widzę, chyba też na taką przejdę

Polecam jezeli jestes ekto, to nie ma sie co piescic. Trzeba wspomagac sie tym co kaloryczne i latwo wchodzi. ;) z reszta akurat pizza to nic zlego. Zero chemii. Ciasto z mąki oliwy z oliwek. Ser. Pomidory jako sos. Natural.

k***a prawe kolano po ostatnich przysiadach mnie dziwnie "boli". Mam uczucie jakby luzu w kolanie. Nie że ból, ale taka świadomość posiadania prawego kolana. Czuje jego obecność. Czuje jakby było uszkodzone, łatwiejsze do wyginania na boki, zdecydowanie częściej też przeskakuje. Trening głębokich przysiadów był w poniedziałek, dziś jest niedziela i dopiero czuje minimalną poprawę.

Kulturystyka to nie sprint, tylko maraton jak to Saker gadał. Co racja to racja. Pominę jeden trening nóg i zobaczę co się stanie, jak wróci do normy, to następny trening zrobię na większej ilości powtórzeń z mniejszym obciążeniem.

Masakrycznie się wkurzę jak będzie coś nie tak. Jeżeli miałbym ćwiczyć tylko górę i być jak bocian, to wolałbym już w ogóle nie ćwiczyć.

KLATKA/BARKI/TRIC 29s
wycisk sztanga płasko 4s !! 10x80x2 90x8x2 3040
wycisk hantle skos 4s !! 65x8x2 70x8 75x6 2050
dipsy 3xmax !!12,12,10
rozpiętki brama 3x12 !! bez komentarza

żołnierskie 3s !! 35x10x3 1050
bokiem 6s !! 25kgx12x6 1800

hantel jednoracz franc 6s !! 7.5kgx16x11x8x6x7
bez przerw

dokładam do planu 2 serie na biceps, jedną serię na łydki, dwie serie wiosło nachwyt i facepull też dołożyłem ale to już chyba pisałem, na trening idę ok. 17:00 . kurde zapomnialem kreatynę brać dwa dni już minęły lol.

PLECY+TYŁ BARKÓW+ŁYDY(40s)
podc. do klaty od 1do10=100
wiosło sztanga podchwyt 95st 6s
wioslo nachwyt 2s
uginanie sztanga biceps 2s
facepull 4s
tyl hantle 4s
MC 5s

łydki stojąc 4s
łydki siedząc 3s

Swoją drogą to już napotkałem pierwszy kryzys. W dupę jego mać. Niby wszystko okej, niby jestem już na rekordowej granicy wagi. I pruffffffttttff.... Nie wiadomo jak to się dzieje. Nagle więcej pracy, mniej wolnego, mniejszy apetyt, ból w kolanie, pomyłka przy ilości powtórzeń podczas treningu pleców itp.

Efekt:
Mniejsza motywacja. Zamiast założonych dwóch 2000kcalowych szejków dziennie piję tylko jeden.

Wady: Agresywna masa zatrzymała się chwilowo na 95,5 kg.

Zalety które dostrzegam: Nie muszę w siebie tyle wpychać, mogę wyczillować tłumacząc sobie, że wycisnę ile się da z tego poziomu kalorycznego, że troszkę odpocznę, że organizm przyzwyczai się do większej o 10 kg masy. Ewentualne anty-rozstępy i czas dla stawów.

Grunt to nie przerywać treningów i pić minimum jednego szejka.

Efektem może być też utrzymanie 95,5 i jednoczesna redukcja tkanki tłuszczowej.

Jak przetrwam kryzys i wróci motywacja, to dop******e do pieca dwa tysiące kalorii i udoskonale treningi.

PLECY+TYŁ BARKÓW+ŁYDY(37s)
podc. do klaty od 1do10=100 1-7-1 1-6-1
wiosło sztanga podchwyt 95st 6s 45x12x6
wioslo nachwyt 2s 12x35x2
uginanie sztanga biceps 2s 12x30 9x30
facepull 4s 7.5x20 10x20 12.5x20 15x20
tyl hantle 4s 6kgx25px4s
MC 5s 8x60 8x80 8x100 8x110 8x120

łydki siedząc 4s 40kgx25px4
łydki stojąc 3s 16sztabx25x4

Ogólny kryzys. Ciekawe czy to przez. Cieplejszy klimat. Walcze o to, zeby pic szejka i staram sie jesc, ale jest ciezko. Na nogi z powodu kolana zrobilem trrning rehabilitacyjno testowy. Godzina freestyleu. Jakies 20 serii laczonych maszyna wyprosty przysiad. Duzo powtorzen msle obciazenie krotkie przerwy. Pieczenie plus pompa. Wiele serii. Zakwasow zero. Kolano strzykalo i przestalo. Od nast treningu robie juz normalnie ale ze zmniejszonym ciezarem pod 12-15 powt.

Dodatkowo jako ze klimat sprzyja dodam od dzisiaj priorytet na plecy mimo ze go nie wymagają. Po prostu bede robil dodatkowa sesje podciagania w plenerze. Gdy kryzys przejdzie w planach mam priorytet na gore i srodek klatki, barki, lydki kosztem zmniejszonej objetosci na wszystko inne. Ciekawe czy to ma sens. Ale priorytety uzasadnione moim zdaniem zaleglosciami.