Sorki, że podbijam temat, ale nie chciałem zakładać nowego wątku.
Otóż, byłem dzisiaj w aptece, poprosiłem babkę o
ZMA a ona normalnie nie wiedziała co to jest. Mówiła, że kojarzy jakieś ZMA firmy Olimpa i że to jest raczej do ćwiczeń, ale ja twardo przy ojcu twierdziłem, iż to nie jest do żadnych ćwiczeń, tylko dla poprawy cery.
Tu pojawia się moje pytanie: czy może ja jakoś źle wypowiedziałem tą nazwę, że babka nie zrozumiała, czy może powinienem podać pełną nazwę tego produktu (a jest w ogóle takowa?
), czy może miałem pecha i trafiłem na wyjątkowo tępą ekspedientkę?
I ile gdzieś tak kosztuje paczka (nie wiem ile tabletek) ZMA?