Dzień Pierwszy, czyli w wielkim biegu…
Nie ukrywam, że był to wyjątkowo długi dzień – wstaliśmy o 5rano żeby zdążyć na pociąg do Krakowa, a teraz kiedy piszę ten post jest godzina 2:52 – niestety problemy z łączem (dzięki Ci blueconnect) sprawią że opublikuję wpis dopiero rano. O podróży nie będę się rozpisywał – każdy kto choć raz jechał pociągiem wie jaka to fajna zabawa – nasz pociąg był pełen nawalonej młodzieży, bab z jajami, chłopów z widłami itp. – na szczęście spóźniony był tylko o 40 minut, co już na starcie wróżyło powodzenie całej akcji…
Tak czy inaczej dotarliśmy w końcu do Krakowa, i udaliśmy się do hotelu „Sheraton” gdzie ulokowano nasze gwiazdy. Pierwszy do lobby zszedł Dorian, który był nieco przerażony naszą liczącą 12 osób ekipą – jednak jak na zawodowca przystało zachował zimną krew, przywitał się ze wszystkimi i z kamienną miną czekał wraz z nami na Ronniego. Obecnie nie widać już po nim może tak bardzo tego że był zawodowym kulturystą – sprawia raczej wrażenie chłodnego biznesmena. Naprawdę chłodnego, i tego wizerunku nie ociepla nawet diamentowy kolczyk w uchu Na szczęście to tylko pierwsze wrażenie – Dorian jest bardzo otwarty i miły. Co do Ronniego: Choć widzieliśmy się kilka razy wcześniej na FIBO, muszę powiedzieć że Ronnie nadal robi piorunujące wrażenie – kiedy wyszedł z windy oczy wszystkich skierowały się na niego – zabawne było to, że znalazł się człowiek który podszedł do niego i powiedział „poproszę o autograf panie Tyson”
Po krótkiej prezentacji, wymianie uścisków dłoni i wszystkich tych rzeczach które robią ludzie cywilizowani wsiedliśmy do samochodów, i ruszyli w stronę Zakopanego. Droga byłaby całkiem miła, gdyby nie korek, w którym staliśmy przeszło godzinę. Na szczęście Mamed był w szczycie rozrywkowej formy, i jego teksty odwróciły uwagę od niedogodności – wiedziałem że jest fantastycznym człowiekiem, jednak przy bliższym poznaniu tylko zyskuje. Twardziel w ringu, a w życiu prywatnym niesamowicie fajny, otwarty i miły człowiek. Nie ma w nim odrobiny „gwiazdorstwa” które czasem prezentuje Ronnie.
Dotarliśmy do Szaflar, gdzie naszymi gospodarzami był hotel i kompleks basenów „Termy Podhalańskie” – już na wstępie czekały na chłopaków hostessy, a nieoczekiwanie zjawił się także Marcin Najman, który momentalnie wczuł się w rolę wodzireja, i przedstawił zebranym całe towarzystwo. Pewnie nie uwierzycie, ale podczas naszej kilkugodzinnej wizyty przez obiekt przewinęło się blisko 700 osób! Obiekt jest naprawdę fajny, i żałuję że nie mieliśmy czasu na to, by naprawdę się tam wyluzować – ale cóż, obowiązki… Kiedy zgromadzonych ludzi zabawiał Drao Dee (raper towarzyszący nam podczas seminariów) reszta ekipy odpoczywała i knuła plany delektując się winem i fantastycznie przyrządzonym jedzeniem. Przed tymi kilkoma wyczerpującymi dniami jakie nas czekają fajnie było wyciągnąć się na leżaku i porozmawiać na luzie z Dorianem i Ronniem. Jedno mogę Wam obiecać – całkiem niedługo zobaczycie w naszym sklepie pełną gamę odżywek marki
Dorian Yates, w cenach dużo lepszych od tych, jakie obecnie są na rynku…