Trzy miesiące temu w czasie wyciskania na ławeczce zbyt szeroko i niewygodnie złapałem gryf. W czasie odkładania sztangi na stojak usłyszałem cichy odgłos w okolicach środka łokcia, tam gdzie tric się przyczepia. Ból był lekki i ćwiczyłem dalej, jednak na następny dzień bardzo zaczął mnie boleć ten łokieć. Po paru dniach smarowania fastumem ból minął i ćwiczyłem przez kolejne miechy dalej tyle że w opasce uciskowej.
Najśmieszniejsze było to, że w opasce potrafiłem dźwigać po 130 kg w MC natomiast bez opaski ból pojawiał się gdy trzymałem siatkę z obuwiem na siłkę (?!). Ortopeda zrobił mi prześwietlenie, stwierdził, że staw nie jest naruszony i prawdopodobnie to jakieś naciągnięcie lekkie. Zalecił przerwę dwa tygodnie i zapisał Ibaligin oraz diclac. Zrobiłem jak kazał, w trzecim tygodniu zrobiłem trening na mniejszych ciężarach lecz po 15-10 powtórzeń i wszystko było ok.
Wydawało się ze kontuzja została zaleczona jednak w dzień po treningu bez opaski robiłem zakupy i po kilku sekundach trzymania koszyka z zakupami poczułem straszny ból w tym łokciu jakby mi ręke wyrywali. Boli do tej pory ibaligin, naproxen, diclac nic nie pomaga :((( Kupiłem fastum ale i tu lekko tylko ból przechodzi. Pomaga jedynie maść końska.
Nie moge już oszczędzać tej ręki, musze normalnie pracować i funkcjonować; dziś meble nosiłem i tym razem poczułem lekkie zimne ukucie w centrum łokcia gdy podniosłem ścianę szafy. Boję się że zerwe ścięgna. Jak wiadomo leczenie tego u kogoś kto nie ma dostępu do profesjonalnej pomocy lekarskiej sprowadza się do "niech pan sobie odpocznie" itp.
Czy możecie sie na ten temat wypowiedzieć?? Co teraz robić?? Proszę poradźcie też jakie są ćwiczenia na wzmocnienie tych delikatnych miejsc gdzie mięśnie są przyczepione.
Najśmieszniejsze było to, że w opasce potrafiłem dźwigać po 130 kg w MC natomiast bez opaski ból pojawiał się gdy trzymałem siatkę z obuwiem na siłkę (?!). Ortopeda zrobił mi prześwietlenie, stwierdził, że staw nie jest naruszony i prawdopodobnie to jakieś naciągnięcie lekkie. Zalecił przerwę dwa tygodnie i zapisał Ibaligin oraz diclac. Zrobiłem jak kazał, w trzecim tygodniu zrobiłem trening na mniejszych ciężarach lecz po 15-10 powtórzeń i wszystko było ok.
Wydawało się ze kontuzja została zaleczona jednak w dzień po treningu bez opaski robiłem zakupy i po kilku sekundach trzymania koszyka z zakupami poczułem straszny ból w tym łokciu jakby mi ręke wyrywali. Boli do tej pory ibaligin, naproxen, diclac nic nie pomaga :((( Kupiłem fastum ale i tu lekko tylko ból przechodzi. Pomaga jedynie maść końska.
Nie moge już oszczędzać tej ręki, musze normalnie pracować i funkcjonować; dziś meble nosiłem i tym razem poczułem lekkie zimne ukucie w centrum łokcia gdy podniosłem ścianę szafy. Boję się że zerwe ścięgna. Jak wiadomo leczenie tego u kogoś kto nie ma dostępu do profesjonalnej pomocy lekarskiej sprowadza się do "niech pan sobie odpocznie" itp.
Czy możecie sie na ten temat wypowiedzieć?? Co teraz robić?? Proszę poradźcie też jakie są ćwiczenia na wzmocnienie tych delikatnych miejsc gdzie mięśnie są przyczepione.