Trochę mnie nie było, ale byłem nieobecny.
Czytam to z dużym zaciekawieniem. Ciekawi mnie EDI. Często Ci SUPER TWARDZI okazują sie mniej twardzi przy bliższym poznaniu (choć oczywiście nie zawsze). Co do bójek z kilkoma przeciwnikami niem polecam. Mój instrukto w jednostce mawia: "w czasie warty ,tylko mi k*** nie strzelać, użyć innych sposobów - lufa, kolba, chełm, kolano". To tak naprawdę jedyna metoda, jeśli nie mozna się już wymigać od walki z kilkoma ludźmi naraz. Co do atakowania 6 przeciwników to tak z ciekawości, mieli więcej niż 12 lat, EDI. Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że rzucasz sia na mnie i moich kupli i nie odwożą Cię na intensywną terapie. Tylko w filmach van Damme wali wszystkich po łbach i nic mu się nie dzieje. ile wykonasz uderzeń w ciągu powiedzmy dwuch sekund (przeciętny czas reakcji słabego żołnierza)? 2 lub trzy? A co dalej. Bo nie powież mi, że każdego kładziesz jednym ciosem (choć wiem, że nie ma odpornych na ciosy a jedynie niedokładnie trafieni - jak mawiał mistrz Kulej). Dostajesz po łbie, albo nożem i tyle.
Poza tym każdorazowo jak przyjeżdzam widzę coraz więcej chamstwa i to na ogół wśród gówniarzy.
Opowiem Wam zabawną historię.
Byliśmy z siostrą i jej chłopakiem w barze. Podszedł jakjiś gówniarz i zaczął się do niej dostawiać. Z boku stali jego kumple i rzucali głupie teksty. W którymś momencie gnojek ptóbował złapać ją za biust. Dziewczyna trenowała trochę. Wywinęła mu rasowego liścia. A gnój...sie rozpłakał. Pociekły mu łazy i zaczął się odgrażać, że kiedyś ją dorwią.
Zaczęliśmy się śmiać. Gnoje patrzyli ale nie podeszli. Było ich więcej (chyba 6) ale najwiekszy z nich mógł ważyć jakieś 60-65 kg, czyli o 40 kg mniej ode mnie i o jakieś 70-80 mniej od mojego kumpla (nie żartuję, facet to mutant - wielki jak cholera).
Ale mojego kumpla z jednostki pobili. Trafił do szpitala. Tak więc lepiej nie ryzykować.
"Nec Hercules contra plures - jak mawiała pewna mądra Rzymianka, porąc po pysku męża i tuzin niewolników"
Pozdrawiam.