Korzystając z okazji pozdrawiam wszystkim moich sympatyków oraz znawców sztuk walki.
Tak wiele przeczytałem tu różnych informacji na swój temat, że trudno by mi było na nie wszystkie odpowiedzieć. A nawet gdybym był w stanie odpowiedzieć Wam wszystkim i nawet przedstawił Wam świadków, że nieprawdziwe są te kłamstwa to i tak nie wiem czy to by zmieniło Was i Wasze podejście do tej sprawy. Tak naprawdę, problem to macie Wy a nie ja.Każdy z was ocenia coś czego do końca nie zna lub nie rozumie.
Mam nadzieje, iż odnajdziecie swoją drogę, która nie leży chyba w tego typu dyskusjach.
Przy okazji, przepraszam tych, którym nie odpisywałem na pytania ale postawcie się też w mojej sytuacji – ja dostaję dziennie co najmniej kilkadziesiąt maili. Czasami trudno jest na nie wszystkie odpowiedzieć. Już od 10 kwietnia będziecie mieli możliwość szybkiej odpowiedzi na swoje pytania, ponieważ zostanie uruchomiony dodatkowy adres e-mailowy, który będzie obsługiwany przez specjalnie wyznaczoną do tego osobę.
Od wielu lat robię to, co lubię i co mnie fascynuje - czyli poznaję, uczę się i nauczam innych.
Jak do tej pory już od 1989 roku prowadzę swoją szkołę i nie narzekam na brak uczniów z których jestem dumny i cieszę się że moja praca i doświadczenie a ich zaangażowanie,
owocuje na arenie sportowej i mistrzowskiej.
Pobierałem nauki u różnych mistrzów tak w kraju jak i zagranicą.
Dużo podróżowałem. Prowadziłem szkolenia i jednocześnie zapraszałem do siebie wielu mistrzów z całego świata.
W 1991 po raz pierwszy zetknąłem się z Doce Pares. W 1996 roku jako pierwszy w Polsce rozpocząłem promocję Filipińskich sztuk walki na skalę ogólnokrajową podczas pobytu Vinca Palumbo, którego zaprosiłem na trzy tygodniowe szkolenia do Polski .
Oficjalnie jako Polska Federacja Combat Kalaki rozpocząłem działania w 2000 roku po jej zarejestrowaniu w Sądzie Okręgowym.
W tym stosunkowo krótkim czasie zdołałem sam wyszkolić wielu instruktorów i uczniów a tym samym ukazać filipińskie sztuki walki na arenie krajowej.
Od samego początku promocji tego stylu walki, było i jest po dzisiejszy dzień wielu uczniów i instruktorów, którzy uczyli się i uczą u mnie nadal. W dalszym ciągu licznie przybywają na szkolenia (co można również zaobserwować na naszej stronie internetowej lub w magazynach sztuk walki).
W żaden sposób nie czuję się laikiem. Znam swoją wartość oraz poziom, który nie muszę udowadniać. Zrobili to już za mnie inni.
Wielu Mistrzów po za granicami kraju w pełni akceptując mój kunszt i wiedzę.
Chętnie dziele się swoją wiedzą. Wszyscy którzy chcą zobaczyć moją technikę i moje umiejętności mogą przyjść w każdej chwili na trening, pokaz, seminarium lub obejrzeć kasetę szkoleniową dla początkujących (w przygotowaniu kolejne kasety).
Rozwinąłem też klub, który bardzo dobrze funkcjonuje.
Wypromowałem Combat Kalaki i ukazałem filipińskie sztuki walki w naszym kraju. Zaprosiłem wielu wspaniałych ludzi i mistrzów z całego Świata. Zjednoczyłem w swoich szeregach ponad 45 instruktorów w różnym stopniu zaawansowania. Combat Kalaki posiada aktualnie kilkuset uczniów z którymi cały czas się spotykamy, ćwiczymy, rywalizujemy i tworzymy wspólnie wspaniałą atmosferę. Wzmacniamy tradycję i wartości.
Szanuje wszystkich tych, którzy promują swoje systemy nawet jeśli jest to konkurencja. Tylko niech to będzie zdrowa konkurencja !
Każdy robi to co lubi. A z kim będzie to robił to już jest jego sprawa. Mogę mieć swoje zdanie na ten temat i nawet powinienem je mieć !
Myślę, iż zbyt łatwo i szybko wyrażacie i opiniujecie osoby, których tak naprawdę nie znacie!
Może zastanowimy się przez chwilę, co Wy z kolei zrobiliście dla innych. Ilu Wy macie uczniów, kim jesteście, dokąd zmierzacie i co po sobie zostawicie?
„Ćwiczycie to co ćwiczycie i nie oceniajcie bo sami będziecie ocenieni„
W sztukach walki mówi się o odwadze i honorze - dziwi mnie, że osoby, które tak łatwo oceniają i opiniują innych robią to z ukrycia.
No i na koniec chciałbym jeszcze tylko odnieść się do zarzutów Pana Pawła Zaręby, który w szczególny sposób oczernia moją osobę.
Kłopoty z Panem Zarebą zaczęły się od momentu, kiedy to oficjalnie został wyrzucony z naszej Federacji za działanie na jej szkodę. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że to jedynie ja wtedy byłem za pozostawieniem Pana Zareby w Polskiej Federacji Combat Kalaki.
Od 1999 roku odkąd pojawił się na moich szkoleniach, Paweł był ambitnym i pilnym uczniem, zawsze starał się być przy mnie i mnie wspierać. Wykazywał przy tym niezwykłą lojalność w stosunku do mojej osoby, często manifestując to nawet przy innych. Tym bardziej zaskoczyła mnie późniejsza jego postawa.
Okazał się postacią bardzo skomplikowaną. Wielokrotnie zdarzało mu się bujać w obłokach, opowiadać różne nie stworzone historie, np. że jest lekarzem filipińskim i robi bezkrwawe operacje. Opowiadał też że jest funkcjonariuszem służb specjalnych, że potrafi lewitować, że ma wielki dom na bagnach, itd., itd. Można by tu długo opisywać bujną wyobraźnie Pana Zręby, ale po co. Na początku było to nawet zabawne, ale w końcu zaczęło to być męczące. I tak w krótkim czasie wszyscy instruktorzy zrozumieli, że Paweł Zaręba lubi bardzo – jak to się potocznie mówi – „bajerować”. Proszono mnie nawet o pomoc, ponieważ dla niektórych było to już nie do wytrzymania. Nawet jego uczniowie niejednokrotnie prosili mnie o jakąś pomoc ponieważ nawet w artykułach prasy lokalnej zamieszczał wiele kłamstw i bredni.
Biorąc to wszystko pod uwagę Rada instruktorów 20 kwietnia podjęła decyzję o wykluczeniu Pana Pawła Zaręby z szeregów Combat Kalaki.
Osobiście lubiłem Pana Pawła Zarębę i bardzo było mi go żal. Na tyle ile mogłem starałem mu się wtedy pomóc. Niestety jak widać jego problem trwa nadal a chyba nawet się nasila.
A odpowiadając na kilka bzdurnych zarzutów wypowiadanych przez pana Zarebę - to
po pierwsze - zarzuca mi np. że w 2000 roku poznał mnie „jaki to ja niby jestem naprawdę”
Już samo to jest bzdurą, ponieważ nie kto inny jak sam Pan Zaremba podczas obozu w 2001 roku zebrał wszystkich instruktorów i chciał aby każdy oficjalnie się wypowiedział i złożył obietnice co do lojalności w stosunku do mojej osoby i Federacji do której razem należeliśmy (są na to liczni świadkowie ). Chciałbym się teraz zapytać gdzie jest ta jego lojalność i prawdomówność o której tak wtedy pięknie mówił.
Ponownym przykładem rzekomego poznania mojej osoby był ponoć pobyt na zawodach w Los Angeles w marcu 2001 gdzie niestety nie zdobył tam żadnego medalu a na lotnisku po zawodach doszło jedynie do niemiłego incydentu pomiędzy nim a instruktorami z Bydgoszczy. Ubzdurało mu się tam, że nie mają oni szacunku do mnie (a chodziło tylko o to, że spotkali się Oni z dziewczynami i nie powiadomili nas o tym) i w związku z tym był nawet gotów się z nimi bić (oczywiście zaraz jak jeden z nich przyjął wyzwanie to się wycofał) W efekcie kilku instruktorów zrezygnowało z dalszej współpracy, mylnie myśląc, że Paweł był moją tzw. „prawą ręką”
Ponadto wielokrotnie dochodziło do zbyt bezczelnego i nachalnego zachowania Pawła w stosunku do instruktorów z innych klubów.
Mogę podać nazwiska kilku innych instruktorów którzy odeszli z federacji właśnie z jego powodu a wiedząc że już go nie ma w naszych szeregach, ponownie wrócili !
Wracając jeszcze do sytuacji zaistniałej wiosną 2002 roku gdzie miało miejsce odejście
Krzysztofa Nasiłowskiego z Combat Kalaki oraz próby przejęcia i utworzenia nowego stowarzyszenia to z 46 instruktorów działających przy Polskim Centrum Combat Kalaki - odeszło tylko trzech instruktorów, którzy mieli tworzyć nową „władzę” w nowym stowarzyszeniu. To chyba też coś znaczy !
Oczywiście taką propozycję otrzymały też inne osoby.
Na szczęście ich ocena sytuacji w których sami również mieli niejednokrotnie okazję uczestniczyć a co za tym idzie w pełni poznać prawdziwe oblicze pewnych osób pozwoliła im na prawidłowe ocenę zaistniałej sytuacji !
Chcąc za wszelką cenę przejąć istniejącą Federację dopuszczono się nawet do gróźb pod moim adresem i sugerowaniu przez niektóre osoby abym lepiej wyjechał poza granice kraju.
No i ostatnia rzecz. Pan Zaremba piszę o pieniądzach które przesyłał na moje konto. Nie chce już z tym polemizować bo to i tak nie ma sensu. Może po prostu niech przedstawi jakieś dowody wpłaty ?
To, że ktoś odchodzi i zaprzestaje ćwiczeń to jest naturalny proces. Każdy, kto jest instruktorem i trenerem wie doskonale, że uczeń to kształtująca się dopiero osobowość, która poszukuje doświadczeń i nowych wrażeń. Ważna tu jest właśnie postać trenera czy też instruktora, która zaspokoi jego oczekiwania. Należało by się też bardziej skoncentrować na rozwoju i poziomie ucznia, który dopiero poszukuje swojej drogi i często sam nie wie czego szuka. Przekazywanie przez mistrza wiedzy wiąże się z dużą odpowiedzialnością i to on decyduje na co uczeń zasługuje i do czego już dorósł a nie odwrotnie.
To Mistrz jest dla ucznia a nie uczeń dla mistrza.
Prawdziwym problem jest też instruktor – mistrz , któremu zaczyna brakować uczniów i nie ma kogo uczyć. Należałoby się zastanowić nad tym, dlaczego dany instruktor nie potrafi utrzymać przy sobie uczniów a tym bardziej stworzyć klubu, który by zaistniał przynajmniej na arenie krajowej.
Paweł nie zatracaj siebie do końca. Jeszcze jest czas aby się zmienić.
Pamiętaj - to Ty o tym decydujesz !
Nie szukaj sobie wrogów a zyskasz więcej.
Pozdrawiam.
Jan Nycek