jak wyżej- spaiter.
Bez diety kretę o kant d....y możesz walnąć.
Nie masz diety, ułóż przemyślany trening na to co masz.
Żryj ILE WLEZIE, przede wszystkim w dużych ilościach to w maminych obiadach co zawiera białko- mięsa, jajka, od biedy sery( nie serki). DUUUŻO.
A tłuszcz, który będzie się z tym wiązał zbijaj ostrymi aerobami- bieganiem, pływaniem, interwałami, tabatą,
hiit. Trening 3x w tygodniu( proponuję fbw) + w dni nietreningowe aeroby i reszta wymienionego powinny być dobrym złożeniem.
To jedyny sposób, jaki widzę w takiej sytuacji. Bo jeśli diety nie masz i mieć nie będziesz musisz nadrabiać ilością( choć myśleć trzeba i jeść przedewszystkim w każdej ilości- mięso i warzywa). Dzięki temu coś tam będzie do budowy mięśni, ale ostrzegam, że trzeba wielu, wielu areobów i walki o to by nie zalało cię tłuszczem.
Sposób jak najbardziej realny na osiągnięcie ,,czegoś" ale wymagający pracy( co nie wymaga pracy zresztą).
Jedz, jedz, myśl i wybieraj z talerza podanego przez mamę i jeszcze raz- jedz.
A coś tam zrobisz.
Kreatynę odstaw bo bez budulca zbudujesz gó....no a nie mięśnie. A budulec to białko, węglowodany i tłuszcze , a nie kreatyna.
Wbij to sobie do głowy.