ale problem jest taki, ze mam nadmiar tluszczu, praktycznie otylosc, a miesni nie ma, jak u anorektyczki. nawet jak usiade to nie czuje miesni, tylko siedze na kosciach i tluszczu. nie wiem, jak wyjsc z tego blednego kola. przestalam czuc glod, nie wiem, jak to sie stalo. im mniej miesni tym mniejsze zapotrzebowanie, tak? o powrocie do sylwetki juz chyba marzyc nie moge.
ale przede wszystkim czuje, ze sie sypie - lekarz prowadzacy tylko mnie do psychiatry wyslal.
gneralnie, bardzo zle sie czuje na bialku i weglowodanach w jednym posilku, potworna zgaga, okropne problemy gastryczne, nie umiem tego opisac, dlatego kombinuje. najchetniej poddalabym sie kuracji oczyszczajacej, ale nie wiem, czy moge przy takim zaniku miesni. cierpie po kazdym posilku... proszek zasadowy na mnie nie dziala.
z aktywnosci to nawet spacery na razie ubogie. jakie BTW moglabym dobrac? i jesc na bilansie zerowym, czy w ogole na poziomie PPM?
do jakiego lekarza moge z tym isc? jesli chodzi o ten
katabolizm miesniowy? naprawde, jestem jak "anorektyczka" z mnostwem tluszczu. a im dluzej jestem zakwaszona, tym jest gorzej.