Za Wami już 70 meczów sezonu regularnego. Wygraliście 10 z ostatnich 11 spotkań i chyba żaden zespół w lidze nie zmierza obecnie z takim impetem w kierunku play-offów. Czy czujesz, że macie lepszą drużynę niż rok temu?
Marcin Gortat:
Na sto procent mamy lepszą drużynę. Zawodnicy, którzy dołączyli do nas przed tym sezonem (Vince Carter, Matt Barnes, Brandon Bass, Ryan Anderson – przyp.red.) wprowadzili dużo świeżości i energii do naszego zespołu. Dali nam umiejętności, których brakowało nam w poprzednim sezonie. Na pewno ci gracze ugruntowali swoją pozycję tutaj i teraz jesteśmy gotowi jako taki jeden monolit do walki o najwyższe cele.
W ostatnim miesiącu podobnie jak cały zespół ustabilizowałeś wysoką, równą formę. To twój drugi sezon w lidze, gdy dostajesz regularne minuty. Wielu młodych koszykarzy NBA z biegiem lat stwierdza, że gra staje się dla nich coraz wolniejsza, że dojrzewają i widzą coraz więcej rzeczy na boisku. Masz takie uczucie w tym sezonie?
Zgadza się. Tak było zresztą już rok temu, gdy pod koniec sezonu gra naprawdę dla mnie zwolniła i wiele nowych rzeczy dostrzegałem zarówno będąc na boisku, czy siedząc na ławce. Pewne rzeczy stały się dla mnie łatwiejsze i bardziej zrozumiałe, co przełożyło się na moją lepszą grę w play-offach. Potrzebuję jednak jeszcze więcej ogrania i tego by jak najwięcej czasu spędzać na parkiecie.
Gracie ostatnio wybornie, dzięki czemu znów głośno o Was w amerykańskich mediach. W każdej dyskusji o Was pojawia się jednak temat porównania Magic z Hedo Turkoglu, do Magic z Vince'm Carterem. Jakie widzisz największe róznice w Waszej grze w porównaniu z zeszłym sezonem? Co ma Vince czego nie ma Hedo i odwrotnie.
Przede wszystkim Vince Carter ma tą atletyczność, niesamowitą grę w ataku, która może sprawić, że w play-offach nie będzie zawodnika mogącego go zatrzymać. Vince jest potrzebny, by w decydującym momencie wziąć ciężar gry na swoje barki. Z kolei Hedo Turkoglu był na pewno lepszym obrońcą. Grał bardziej fizycznie i sprawiał, że nasz zespół często miał przewagę wzrostu. W dodatku pomagał nam bardziej w zbieraniu piłki z tablic.
Rozgromiliście niedawno u siebie San Antonio Spurs, a Ty kryjąc przez kilka minut Tima Duncana przyczyniłeś się do najgorszego występu w jego karierze. Czy łatwiej broni Ci się przeciwko mniej dynamicznym, ale doskonale technicznie wyszkolonym weteranom, czy przeciwko młodym, atletom bez jeszcze wyrobionego warsztatu?
Myślę, że gra przeciwko takim zawodnikom jak Tim Duncan to wielkie wyróżnienie. Krycie go to niesamowite przeżycie. Trzeba się skoncentrować na wszystkim co się robi w obronie. Duncan potrafi wykorzystać każdy twój błąd i potrafi wykonać każdy podkoszowy manewr.
Ogółem gra mi się jednak ciężej przeciwko tzw. "undersized big men", czyli zawodnikom, którzy są fałszywymi centrami. Są to zazwyczaj dużo niżsi gracze, którzy są bardzo masywni i dużo ciężsi. Przy takich zawodnikim nigdy nie jest mi łatwo grać i wykonywać swoje manewry pod koszem.
W tym sezonie aż o 25% poprawiłeś skuteczność nie spod samej obręczy, co z odległości 2-3 metrów od kosza. 77% celnych rzutów z tej odległości to jeden z najlepszych wyników w całej lidze. Już na EuroBaskecie pokazałeś, że w swoim repertuarze masz nie tylko rzut prawym, ale i lewym hakiem. W ostatnich meczach z San Antonio czy z Miami trafiałeś te rzuty niemal bezbłędnie. Jaki będzie kolejny krok w Twoim indywidualnym rozwoju?
Moim głównym celem jest poprawienie rzutu z dystansu i to rzutu z takiej dalszej odłegości – prawie zza linii trzech punktów. Na pewno pomoże mi to w otrzymywaniu większej ilości minut i na pewno pomoże mi w tym, by zacząć grać któregoś dnia jako silny skrzydłowy.
Po lecie spędzonym w Polsce miałeś nienajlepsze dwa pierwsze miesiące rozgrywek. Czy z perspektywy czasu nie żałujesz, że Twoje wypowiedzi o zmęczeniu EuroBasketem trafiły do mediów? Nie obawiasz się, że z tego powodu działacze Orlando Magic mogą robić Ci latem problemy, gdy będziesz chciał przyjechać na zgrupowanie reprezentacji?
Na pewno może być to problemem i władze klubu mogą się długo zastanawiać nad tym czy pozwolą mi jechać na zgrupowanie. To co mówiłem musiało jednak zostać powiedziane, bo zarzucano mi wtedy wiele rzeczy, które oczywiście nie były prawdą i musiałem powiedzieć całą prawdę o powodach mojej słabszej gry w dwóch pierwszych miesiącach. Nie żałuję że to zrobiłem. Jeżeli uważam, że gram słabo – o tym powiem. Jeżeli czuję, że jestem zmęczony – to o tym też powiem.
Nie należy ściemniać czy kłamać, gdy coś dzieje się nie tak. Nie będę na pewno podchodził do tego w inny sposób.
Niedawno zarówno Ty, jak i Maciej Lampe ogłosiliście swoją chęć występów w kadrze. Przed Tobą jeszcze rozgrywki play-off, które dla Orlando Magic znowu mogą skończyć się pod koniec czerwca. Kiedy Marcin Gortat znajdzie w tym roku czas na odpoczynek, a jeśli tak to gdzie. Masz już jakieś plany?
Jeszcze nie wiem jak będzie z odpoczynkiem...Jeszcze się nad tym zastanawiam i szczerze mówiąc jestem przerażony w tym wszystkim. Gram i trenuję już praktycznie trzeci rok bez przerwy. Mimo, że fizycznie dobrze wyglądam na parkiecie, to z każdym kolejnym dniem jest coraz ciężej wstać z łóżka i moje kości zaczynają odczuwać trudy długiego sezonu.
Te kilka dni wolnych spędzę pewnie gdzieś na wyspach tropikalnych. Gdzieś daleko od hałasu, gazet, internetu i telefonów. Chcę po prostu być odcięty od rzeczywistości, leżeć gdzieś na plaży całymi dniami i móc odpocząć tak, by moje ciało mogło się zregenerować.