To może ja opowiem moją historie.
Na chorobę osgood shalttera zachorowałem w wieku 11-12 lat. Zaczęło się od okropnego bólu kolan. Oczywiście na samym początku zero sportu i rehabilitacja.(ultradźwięki i magnez). Rehabilitacje miałem przez 2-3 miesiące a później lekarz powiedział mi że mam wypoczywać. Do 18 roku życia w sumie nic nie trenowałem. Guzowatość w prawej nodze się mi wchłonęła w 95% a w lewej pozostała widoczna.
W wieku 22 lat zacząłem trenować Taekwondo, było extra. Niestety około 24 roku życia ból w lewym kolanie powrócił i znów dała o sobie znać guzowatość. Zaczęło się od ponownej rehabilitacji i odstawieniu sportu ( a wcześniej wszyscy lekarze mówili że to już mi nigdy nie wróci i pozostanie sama guzowatość w niczym mi nie przeszkadzająca). Byłem u kilku lekarzy. Miałem rehabilitacje(magnez, ultradźwięki, jonoforezę). Nic nie pomagało. Pozostała mi więc ostateczność - operacja. Operacje miałem w MSWIA(na przyszłość odradzam każdemu), wycieli mi wolny fragment i powiedzieli że będzie ok. Było ok przez 3 miesiące nie było bólu ale też nie było sportu.
Po 4 miesiącach od operacji poszedłem biegać i wróciłem do punktu wyjściowego bóle wróciły. Co ciekawsze moja guzowatość zmniejszyła się o jakieś 10-15% ale nie znikła !!!! Wówczas trafiłem do Centrum Medycyny Sportowej z prośbą o ratunek. Dostałem zastrzyki sterydowe w kolano 2 razy w przeciągu pół roku. Bóle na chwile ustały chwilowo ale guzowatość pozostała bez zmian. Po pół roku znowu chciałem powrócić do sportu lecz tradycyjnie skończyło się to bólami.
Z bólem bujałem się tak do października 2009 roku. Wtedy też doszedłem do wniosku, że chce iść na basen bo ile można tak siedzieć z założonymi rękami. Po pływaniu bół kolana był nie do wytrzymania, przez 3 dni prawie nie mogłem chodzić. Udałem się do kolejnego lekarza, który dał mi środku przeciw bólowe. Oczywiści e nic mi nie pomogło. Poszedłem do innego lekarza powiedział mi, że mam przewlekły stan zapalny w tym kolanie i że to nie jest już osgood shlatera. Powiedział mi, że w moim przypadku może pomóc GPS Recovery. Pierwszy raz od 16 lat miałem wrażenie że jest coś co mi w końcu pomorze. Aby sprawdzić tą nowinkę poszedłem do zaufanego lekarza w Centrum Medycyny Sportowej.
U lekarza dowiedziałem się, że tak i owsem GPS jest ok ale w moim przypadku należało by wyciąć wolny fragment który nie został wycięty przy pierwszej operacji. Co się okazało nastąpiło ponowne zwapnienie i moje ciało po wycięciu wolnego fragmentu same sobie go odbudowało !!!!
W chwili obecnej mam 27 lat i jestem 5 tygodni po 2 !!!!!! operacji i po wstrzyknięciu GPS-u(czyli czynników wzrostu). Moje kolano jest opuchnięte natomiast czuje, że następuje ponowne zwapnianie miejsca czyli wracam do punktu wyjścia. Powoduje to wszystko moją ogromną frustracje i zniechęcenie.
Dla wszystkich którzy przeczytali moja historię mam kilka rad:
1. Przede wszystkim nie można lekceważyć tej choroby.
2. Natychmiast trzeba się udać do lekarza
3. Czym szybciej zaczęta rehabilitacja i zaprzestanie uprawiania sportu (najlepiej z ograniczeniem chodzenia) daje duże prawdopodobieństwo wyleczenia.
4. Nie można pozwolić sobie wmówić, iż pozostała wypustka w dorosłym życiu nie będzie przeszkadzała. Będzie przeszkadzała bo powoduje ona tarcie o wiązanie rzepki, które znowu powoduje stany zapalne czyli ból i powrót do zaprzestania uprawiania sportu. Ja jestem tego najlepszym przykładem.
5. Najważniejsza jest długa rehabilitacja, wcześnie zaczęta, nie doprowadzanie do wyleczenia (wchłonięcia się wypustki na kolanie) najprawdopodobniej doprowadzi Was do operacji, powikłań itd.
Jeżeli ktoś by chciał ze mną pogadać na ten temat to moje GG 3303719. Jest to jedna z najgorszych chorób dla osób lubiących uprawiać sporty.
Pozdrawiam