NIEZASTAPIONA NIEPOWTARZALNA,CIAGLE SZALONA I ZAWSZE NORMALNA.
zasada jak wszędzie: umiesz liczyć? licz na siebie
a już prędzej ci Anglik pomoże niż Polak, i po mimo ciągłego narzekania na murzynów przez naszych rodaków to w sumie oni zwykle mają najlepsze ogarnięcie co tu robić żeby się nie narobić a zarobić i zwykle dzielą się tymi radami jak się z nimi pogada.
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski
Chociaz moze sie myle i widze to z innej perspektywy. Ale napewno 4 lata temu bylo inaczej.
Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie.
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski
tylko ze wiekszosc marudnych polakow narzeka dlaczego musi wiecej robic od murzyna / po pierwsze jestes imigrantem po 2 jak nie znasz angielskiego do zamknij dziub i rob to co Ci karza , polacy czasami sami sa sobie winni
malo kiedy widzialem angola ktory zasowa oni robia tak zeby sie nie narobic a zarobic a jak zaczniesz podskakiwac angolowi to uwierzcie mi nie zdziw sie jak angol CIe podkabluje bo to normalne myslenie angola jest takie ****a nie dosc ze przyjechal to jeszcze bedzie mi pyskowal jakis polaczek ?
Czasami polacy sami sie o to prosza potem placz ze stracil robote
juz nie mowie o polakach ktorzy sie afiszuja swoim angielskim, bo taki to Ci gowno pomoze , zdarzaja sie przypadki
Zmieniony przez - Turysta16 w dniu 2010-01-09 20:19:06
W małych firmach jest zwykle tak jak mówi turysta, skaczesz, to cię podkablują z czymkolwiek i koniec roboty (szczególnie jak robisz przez agencję) . W dużych niekoniecznie. Ja się nauczyłem, że jak mnie któryś wkurza i za plecami mnie kabluje a mam swoich ludzi i wiem kto kabluje to się z nim nie trzeba cackać. Rozwiązuję to oficjalnie jeżeli wiem kto na mnie sypie, zbieram do kupy wszystko co przeskrobał (a każdy ma coś na sumieniu) i na jego oczach wręczam managerowi oficjalny list (a moi ludzie są już tak ustawieni, że potwierdzają co jest w liście). Oczywiście gość ma spotkanie dyscyplinarne i kończy się pod******lanie czy skakanie do mnie i liże mi potem d.... jakbym był jego szefem, bo wie, że nie wszystko wypisałem i jak walne następny list to moje ziomki znowu wszystko potwierdzą a on z drugim ostrzeżeniem to już wylatuje z pracy. Patent ten już przetestowałem na jednym supervisorze i jednym managerze i za każdym razem działało. Potem nic ci nie mogą zrobić bo jak zaczną cię cisnąć to tylko rzucasz tekst, że masz wrażenie, że ze względu na twoją bezkompromisową postawę dla uchybień twojego przełożonego jesteś teraz prześladowany, twoi koledzy to potwierdzają i koleś wylatuje z roboty, nie zaryzykują. Wystarczy być solidarnym i trafić na dobrą ekipę która se nie da w kaszę dmuchać i jest wypas.
Oczywiście w małych firmach lub jak robisz przez agencję nie da rady bo i tak cię zwolnią bo nie obowiązują ich narzucone przez związki zawodowe procedury dotyczące zwolnień, także nie rób tak jak pracujesz gdzieś krócej niż rok bo do roku mogą cię zwolnić pod pretekstem nie spełniania wymagań. Po roku w dużej firmie lub korporacji nabywasz pełne prawa pracownicze i jak widzą, że nie chowasz głowy w piasek to ustępują bo boją się, że jak im potrafisz list napisać z sensownymi zarzutami to potem pójdziesz do związków zawodowych z tym lub jeszcze wyżej i się nie wypłacą na odszkodowania.
Moim zdaniem Polacy powinni się dużo nauczyć od murzynów/hindusów, taki jak pójdzie do pracy i jest ciężko to wyjdzie i nie wraca, jak go dojeżdżają to przychodzi z prawnikiem, jak go redukują siada na zasiłkach i czeka aż praca przyjdzie sama, jak nie może zrobić żadnego z powyższych otwiera swój kebab/off licence lub robi kurs SIA/taryfiarza i ma dobrą kasę i lepszą robotę. A my co? A my nadal chlubimy się jak ciężko pracujemy i jedyne co z tego mamy to niską pozycję społeczną i garba.
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski
w sumie to dobry patent, choć ja bym wolał tego nigdy nie robić, wolałbym poczekać na kapusia za bramą i , choć jedyna osoba która mnie pod***ała to wścibska baba z "przyjaznym" uśmieszkiem na twarzy co wszędzie w******la nosa, tylko nie mam na to dowodów, a prawie przez ****e robotę straciłem, taki typ "brown nose"
Zmieniony przez - Mariusz_1979 w dniu 2010-01-10 03:59:29
A chore akcje w stylu usmiecham sie a zaraz leci mail w twojej sprawie to codziennosc.
Probowalem kiedys wytlumaczyc ludziom ze bycie konfidentem to cos zlego ale....inna mentalnosc i moje staranie niestety zakonczyly sie fiaskiem.
Leyus niestety masz racje z tymi kwalifikacjami itd.
U mnie w firmie byl przypadek ze koles przygarnal sobie kobiete na przerwie do biuraw celach rozrywkowych, na drugi dzien za ten numer polecial. Konfitury dostaly po 100funtow w nagrodzie.
Oczywiscie sprawa by nie wyszla na jaw gdyby nie koledzy z pracy.
Zmieniony przez - Wasal w dniu 2010-01-10 04:49:53
Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie.
Co do kablowania nie idzie im wytłumaczyć, nie ma tutaj takich co by byli temu przeciwni, generalnie dzielą się na dwa rodzaje: kabluje na innych i pnie się po szczeblach, lub nie kabluje bo nie chce się mieszać i chce się trzymać z dala od kłopotów, na takiego też nikt nie zakabluje bo nie jest zagrożeniem dla "kariery" kablarza.
EDIT: A sytuacja która dużo mówi o ich podejściu do kablowania: W mojej byłej firmie zawsze jest jasna hierarchia, jak nie ma supervisora bo ma urlop jego obowiązki pełni ktoś najdłuższy stażem, a jak nie ma managera pełni jego obowiązki jeden z supervisorów. Ale raz zdarzyło się, że i supervisor i manager szli na urlop więc całe obowiązki spoczywały by na jednym kolesiu. Więc manager podszedł do jednego z pracowników który robił tam dwa lata i mówi wprost przy kolegach: "Będzie tylko on zarządzał ale jakby coś się działo nie tak to ty też masz mi potem donieść". Koleś grzecznie zapewni, że tak właśnie zrobi :D W Polsce w fabryce ten manager by usłyszał wiązankę i coś w stylu: "co ty dupoliza/kreta ze mnie robisz? " A jak nie to koledzy by mu potem żyć nie dali. Tutaj to nie było nic dziwnego, ponadto właściciele fabryki mają na każdym szczeblu swoich tajnych dupolizów którzy udają, że nic nie mówią.
Zmieniony przez - leyus w dniu 2010-01-10 10:19:39
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski