w pelni sie zgadzam z Fighterem.
Opowiem troche o sobie.
Zaczalem trenowac TKD ITF jak na ogolne standardy pozno, w wieku 34 lat, ale bylem zawsze dosc wysportowany ( 25 lat narciarstwa alpejskiego, z czego 10 wyczynowo, koszykowka itd ). Zaczalem trenowac sztuki walki, bo rosla mi dupa od siedzenia przed telewizorem:(((, a TKD - bo sekcja byla blisko.O sztukach walki, iteefach i wuteefach, aikido i "karate - kung - fu" nie mialem zielonego pojecia.Motywacja byla prosta - ruch i zrzucenie "sadla", a gdzies w tle majaczyla samoobrona.
Na poczatku bylo bolesnie i wcale nie tak fajnie, ale po jakims czasie zassalem bakcyla i zaczelo mi sie podobac.
Po pierwszym roku treningow, na obozie, kiedy wydawalo mi sie, ze juz jestem dzebesciak, jeden koles ( 1 cup, zawodnik, morderca) powiedzial mi przy piwie:"to nie jest styl, ktory ci daje odpowiedzi na wszystkie pytania, i nie zawsze sobie poradzisz na ulicy".
Jak to? To nie bede niezwyciezony?
Zaczalem nad tym myslec i po zasiegnieciu jezyka, doszedlem do wniosku, ze w istocie nie ma w TKD wielu rzeczy, ktore skladaja sie na walke realna. I zapisalem sie dodatkowo na aikido. Szybko jednak stwierdzilem,ze aikido jest fajne i skuteczne wylacznie w ksiazkach Milkowskiego, na sali to wylacznie teatr gdzie uke w istocie rzuca sie sam))
Wtedy natknalem sie na Vale Tudo i Borute)
No, to byl szok.
Jednak jako czlowiek wyksztalcony i cokolwiek inteligentny, z IQ nieco wyzszym od 100, stwierdzilem, ze mix to jest to i zaczalem w miare mozliwosci, poprzez prywatne lekcje i seminaria uczyc sie BJJ i boksu, poprosilem zaprzyjaznionego karateke, ze by pokazal mi lowkick itd.
Poniewaz nie interesuja mnie zawody sportowe i sztuki walki maja mi sluzyc do ewentualnej walki na ulicy w obronie siebie czy bliskich, moje myslenie jest takie:
trenuje na stale TKD ITF ( bardzo fajna sekcja, swietny trener, sympatyczna atmosfera) biorac z niego wylacznie techniki, ktore moim zdaniem moga MI sie przydac. To jest indywidualne: jedni lubia wysoko kopac, ja nie, jedni sa lepsi w walce w dystansie, ja wole poldystans poniewaz dobry Pan Bog nie poskapil mi sily w lapie, mam duze zaufanie do moich rak, a ich wykorzystania nauczylem sie wlasnie na TKD. Potem uczestniczac w seminariach bokserskich, rozszerzylem zakres technik i sposoby poruszania sie i zrobilem swoj wlasny mix. Moje wlasne Jeet Kune Do.
Z BJJ umiem tylko parter i cwicze te kilka technik i przejsc, ktore umiem. Brakuje mi rzutow i na tym chce sie skupic w tym roku.Gdyby nie to, ze brakuje mi czasu, zapisalbym sie na stale na BJJ i ciagnal dwie rzeczy jednoczesnie.
Tak wiec moje zdanie jest takie: mozna trenowac jeden podstawowy styl, biorac z niego to, co w indywidualnyum przypadku bioracego jest najlepsze i uzupelniac to rzeczami z innych styli, w ktorych te style sie specjalizuja ( vide:BJJ i boks). I zawsze styl walki danego czlowieka bedzie uzalezniony od jego predyspozycji i psychicznych ( czy moze mentalnych ) preferencji.
pozdrawiam
modo