Sorry, że odgrzewam stary temat, ale przeglądałem trochę posty i postanowiłem napisać coś od siebie o tej walce.
Panowie i Panie od Kung-Fu; jeżeli naprawdę uczą was walki w taki sposób jak ten "mistrz" na zdjęciach, to mam nadzieję, że
treningi traktujecie wyłącznie jako hobby i ogólnorozwojówkę, bo na ulicy Was pozabijają... Na początek pozycja walki mistrza- o gardzie szkoda gadać, bo jej NIE MA w ogóle, pozycja to też za bardzo nie wiem, co to ma niby być- w karate coś trochę podobnego nazywa się bodajże kiba-dachi ale służy co najwyżej do nauki ciosów rękoma ewentualnie jako ćwiczenie izometryczne nóg. Ale do walki?- to jak srający kot na pustyni... I może ktoś mnie oświeci, w co niby ten "mistrz" chciał trafić swoim ciosem, bo nie za bardzo trybię; ani to strzał na michę, ani podcięcie, ani mae, gdzieś tam w powietrze- co to ma być? A poza tym to już bardziej sygnalizowanej akcji w życiu nie widziałem- odżyły wspomnienia sprzed lat podczas studniówki, podobnym wykrokiem zaczyna się poloneza ( zresztą rączki też coś w tym stylu ) :) , brakuje tylko żeby gość wcześniej uprzedził - "no to walę kopa z lewej"- chociaż to tylko zdjęcia, więc na żywo kto wie, może gadał ;) Z takim podejściem do walki to ten misiek niepotrzebnie wyzywał BJJ, osobiście znam paru gości- nawet nie zawodników- którzy by mu michę wyklepali gdyby tak rozpoczął.
Więcej nie przynudzam, po prostu irytuje mnie jak pokazują taką siermiengę i piszą, że zawodnik BJJ pokonał MISTRZA Kung-Fu. Johna Marscha to powinni po tej walce zaskarżyć o znęcanie się nad bezbronnymi..;)))
Pozdrawiam