Ja miałem podobna sytuację...
Grajac w piłkę nożną na hali poslizgnałem się i skręciłem kostkę. Przy upadku czułem lekki ból w kolanie ale ten minął po kilu minutach.
Na drugi dzień dotarłem do lekarza - tam rentgen i kostka włożona w pełny gips na okres dwóch tygodni.
Na drugi dzień siedziałem ze znajomymi w barze i tą nogę z gipsem miałem podciagniętą i cały czas zgjętą.
Gdy na trzeci dzień obudziłem się rano, wstając z łóżka poczułem lekki ból w okolicach rzepki kolanowej, w części górnej zewnetrznej, gdzie mam zlokalizowaną drugą część rzepki dwudzielnej (na nodze z gipsem oczywiście).
Tego samego dnia wstając z łózka nie mogłem utrzymac nogi z gipsem w powietrzu i ta poleciała mi w dół. Przy okazji tego poczułem lekkie ukucie tuż nad rzepką, mniej więcej na srodku.
Wieczorem noga była już spuchnięta a rano czwartego dnia nie byłem w stanie jej zgiąć.
Pojechałem do chirurga ale ten dał mi tylko ketonal i tramal jakby bardziej nolało...
Ponieważ leki tylko tłumiły ból postanowiłem pójść do ortopedy.
Ten stwierdził, że w kolanie mam wode i trzeba zrobić punkcję. Płyn był surowiczy, bez oznak zapalnych, bez krwi.
Kolejny tydzień to leżenie w łóżku i oczekiwanie na zdjęcie gipsu.
Po zdjęciu gipsu miałem wykonany RTG stawu kolanowego, który nie wykazał żadnych zmian.
Jednakże kolano było cały czas zapuchnięte i utrudniało chodzenie.
Doszły jeszcze dwie punkcie. Przy ostatniej lekarz zapisał mi meloksam (lek przeciwzapalny) i od tamtego momentu zaczeło mi sie polepszać. Jednakże nie byłem w stanie zgiąć w pełni kolana.
Po odstawieniu lekarstwa zacząłem chodzić do pracy, jeździć samochodem, chodzić po schodach i kolano w pewnym momencie znowu podeszło woda i zapuchło. Podczas punkcji (kolejnej) lekarz zasugerował dokładne badanie kolana i nastraszył mnie, że nie obedzie się bez operacji.
Po tej informacji postanowiłem udać się do dr. Dobrowolskiego (uznany ortopeda ze świętokrzyskiego). Przed wizyta zrobiłem sobie prywatnie USG kolana. Wyszło na nim, że mam (bez fachowego nazewnictwa bo nie mam przed soba opisu badania) znacznie powiększoną kaletkę maziowa, płyn w kolanie oraz zwiekszony zachyłek rzepki (jakoś tak - chodzi o to, że znacznie wystawała do przodu, była jakby wypchnięta).
Dr Dobrowolski stwierdził, że jest to zapalenie kaletki maziowej podrzepkowej i zalecił leczenie farmakologiczne. 4 kapsułki doxycykliny dziennie przez 2 tygodnie i 3 tabletki piroxicamu dziennie przez 15 dni. Później przerwa i na nowo tydzień doxycykliny i 2 tygodnie piroxicamu (w tych samych dawkach). jesli ktoś stosował te leki to wie, że dawka jest zwiększona mniej więcej o połowe niż normalnie, co lekarz wyjasnił znacznym zapaleniem i moją waga (prawie 90 kg - jestem masywny, nie tłusty ;) )
W tej chwili mam własnie przerwe w leczeniu a moja noga zgina się do końca. Jednakże przy próbie biegania lub skakania odczuwam jeszcze silny nacisk i ból w kolanie.
Czekam też na rezonans kolana by w pełni wykluczyć uszkodzenie wewnątrz stawu lub jego okolicach (lekarz podczas badania stwierdził, że nie ma uszkodzeń a zapalenie pojawiło się po prostu ot tak...). Jednakże chce jeszcze ocenić przez rezonans, czy moja rzepka dwudzielna to nie pozostałość martwicza po wypadku z dzieciństwa, która teraz by dała o sobie znać.
Tak się zastanawiam, czy ktoś z Was miał taką przypadłość i jak długo ją leczył (zapalenie kaletki)
Czy wraca się po tym do pełnej sprawności? Czy sa nawroty? Czy leczenie farmakologiczne pomaga?
Brakuje mi bardzo biegania za piłką czy gry w siatkę a niestety przez to jestem uziemiony...