Ok. Aby skwitować już cały wątek. Sławku - nie znam się na suplementacji w ogóle jako takiej jak i na samej L-karnitynie tak dobrze jak ty. To z pewnością. Nie przeczytałem też tylu publikacji na jej temat co i ty. Ba, nie spłodziłem nawet jednego małego pościka na jej temat. Palmy więc pierwszeństwa w przedmiocie suplementacji nie śmiem ci więc kraść, bo sam w sobie naraziłbym się na śmieszność nie mówiąc już pewnie o skutkach merytorycznej polemiki z tobą. Każdy jest bowiem fachowcem na swoim wąskim poletku naukowym a i wśród fachowców tej samej materii są lepsi i jeszcze lepsi. Do meritum jednak dalej. Nigdy też nie negowałem efektywności karnityny jako takiej. Prywatnie i zawodowo bowiem uważam, że
L-karnityna, to skuteczny suplement służący nie tylko wspomaganiu odchudzania ale i dobry "energetyzer". Wyraźnie zaznaczyłem słowo WSPOMAGANIU. Bo też i L-karnityna to tylko i wyłącznie suplement, który wspomaga odchudzanie modyfikując sposób czerpania zasobów energetycznych ze szczególnym uwypukleniem tłuszczy. A to nawet dla laika, niesie wniosek, iż nasze zasoby tłuszczyku powinny i faktycznie zmniejszają się. Tyle tylko, że L-karnityna, to nie hormony tarczycy czyli istne turbo, tylko zdrowy suplement, którego nie bałbym sie dać własnemu dziecku. Jest to środek wyjątkowo bezpieczny i powtarzam, skuteczny. Tyle tylko, że większość ludzi mając już doświadczenia osobiste lub przez znajomych z hormonami tarczycy, hormonem wzrostu, clenbuterolem czy o zgrozo z DNP, oczekują takich samych efektów od L-karnityny jak od tych substancji. A to błąd karygodny. Bo i karnityna to suplement w pełni bezpieczny a wręcz zdrowy, który tylko wspomaga proces odchudzania a wszystkie ww. pozostałe substancje, to albo niewłaściwie używane a więc i niezdrowo leki lub nawet silne toksyny. Nie można ich więc porównywać w tych samych kategoriach efektywności. A tak naprawdę to jak wyglądamy, jak się czujemy i ile ważymy, zależy głównie od naszych genów i tego CO I KIEDY JEMY. Ludzie zapominają o tym i chcą wziąć jedną magiczną pigułkę, po której dalej będą mogli jeść hamburgery, popijać colą i zagryzać fistaszkami... i wyglądać jak modelki z żurnali lub kulturyści w okresie startowym. A tak się nie da. Bo czy to "leki odchudzające", inne wynalazki na odchudzanie czy też rzeczona L-karnityna, tylko i wyłącznie w różny sposób i z różnym skutkiem i czasem WSPOMAGAJĄ proces odchudzania, który jest niczym innym jak modyfikacją naszego metabolizmu. I możemy to zrobić szybko i skutecznie biorąc np. DNP czy T 3, narażając się przy tym częstokroć na nieodwracalne szkody zdrowotne (włącznie z zakupem sosnowej jesionki) jak i też poczekać trochę dłużej, pomóc własnemu ciału i zdrowiu biorąc np. L-karnitynę.
Co się zaś tyczy owego nieszczęsnego eksperymentu z testowaniem karnityny na świniach. Nie pamiętam już kto przeprowadziłe te badania, gdzie i kiedy. Widziałem polski przedruk a raczej sensacyjną relację z tegoż w jakimś piśmie popularnonaukowym i z ciekawości dotarłem do anglojęzycznego oryginału. I w istocie, świnie karmione odżywkami z dużymi dodatkami L-karnityny w okresie kontrolnym fest nabrały na czystej beztłuszczowej masie mięśniowej przy niezmienionej masie całkowitej. Po "sekcji" wyszło to, co było widać gołym okiem. Tłuszczu było zdecydowanie mniej a mięśnie wyraźnie większe niż w grupie kontrolnej, która nie miała podawanej L-karnityny. I to jest fakt. Do samych badań można mieć zawsze wątpliwości i wynajdywać parametry podważające ich wiarygodność. Ale coś takiego przeprowadzono, opublikowano i kwita. Faktem jest też jednak, że ludziom nikt chyba nigdy nie podawał tak monstrualnych dawek L-karnityny przez określony czas i nie sporządził z tego wiarygodnych analiz. Bo co można dać testowej świni, nie zawsze jest wskazane ze względów zdrowotnych dla człowieka. Świnia to też w końcu trochę inna istota niż sam człowiek, ma trochę inne geny i metabolizm. I pomimo tego, że świńskie serca nie raz już przeszczepiano chorym ludziom, to nie oznacza to tego, iż i człowiek i świnia muszą zareagować tak samo na L-karnitynę. Nigdy więc nie negowałem "odchudzającej" skutecznośc L-karnityny jako takiej. Z powątpiewaniem podchodziłem jedynie do sensacyjnych laboratoryjnych doniesień, które nie zawsze mają przełożenie w codziennym życiu. Z własnych spostrzeżeń wiem też, że ludzie, których znam, widziałem i dotknąłem (a nie jakieś eksperymentalne okazy prosiaków
) stosowali spore dawki karnityny i mieli raczej średnie rezultaty. Tyle tylko, że ja patrzę na to profesjonalnie i wciąż powtarzam - L-KARNITYNA TO TYLKO I WYŁĄCZNIE SUPLEMENT, ZDROWY SUPLEMENT, KTÓRY PRZY ZACHOWANIU PEWNYCH RESTRYKCJI ŻYWIENIOWYCH DAJE EFEKTYWNE WYNIKI WE WSPOMAGANIU ODCHUDZANIA. I to by było chyba tyle wywodu.
Pozdrawiam
Ed