Myślę, że nikt nie będzie miał Ci tego za złe...
Szczerze mówiąc zawsze jestem ostrożny w ocenianiu czegoś, czego nie znam, a oglądnięcie filmików np. z YouTube nie jest dla mnie miarą ŻADNEJ wiedzy. Tak naprawdę wolałbym zapytać tych ludzi przynajmniej PO CO (do jasnej ch...ry! - to tak po cichu pod nosem) to robią i potem ewentualnie mógłbym ewentualnie ocenić czy mi się to podoba czy nie.
Ale pierwsze wrażenie mam takie samo jak Ty - "sztuki walki to to nie są" i "masakra".
Zupełnie inne wrażenie mam co do Uechi-Ryu (z tej odrobiny wiedzy, którą posiadam). Tamtejsze utwardzanie, z tego, co rozumiem, to takie wspólne chyba całej Okinawie
kakie. A ponieważ powierzchnie uderzające w Uechi-Ryu są często o wiele mniejsze od tych zazwyczaj używanych w innych stylach okinawskich, więc i potrzeba specjalnego ich przygotowania do uderzeń.
Co prawda i u nas, w Shorin-Ryu Kyudokan robimy
kote kitae i
ashi kitae, to jednak po treningu Uechi-Ryu przez kilka dni nie mogłem chodzić ani ruszać ręką
. Czasami takie przygotowanie ciała okazuje się przydatne w konkretnej sytuacji walki. Np. w ostatnią niedzielę asystowałem koledze, który brał udział w zawodach Kudo i w pewnym momencie razem z przeciwnikiem wykonali jednocześnie mawashi geri gedan (tzw.
low kick) i stuknęli się piszczelami (było słychać!). I co? I kolega po naszym "utwardzaniu" po prostu wrócił do pozycji i chciał kontynuować walkę. A drugi koleś? Odkuśtykał z okropnym grymasem twarzy na bok i było "po ptokach". Kolega podkreślał potem kilkakrotnie, że gdyby jeszcze rok temu coś takiego go spotkało pewnie padłby jak tamten, ale te miesiące treningu zrobiły swoje i nawet nie za bardzo odczuł ból. Dobra, można dyskutować czy to nie przypadek, ale myślę, że wszyscy zgadzamy się, że każdy uprawiający jakąkolwiek sztukę walki potrzebuje przynajmniej tzw. "obicia" inaczej nigdy nie będzie wojownikiem, a najwyżej teoretykiem. A może się nie zgadzamy?
Inaczej mówiąc myślę, że to kwestia podejścia, priorytetów, celów... jakie wyznaczam sobie na drodze karate. Słynny już "konflikt tradycyjnych i sportowców lub kontaktowców" właśnie tu wg mnie ma swoje źródło. (Nawiasem mówiąc wg mnie to "konflikt", który może przynieść obu "stronom" dużo dobrego, jeżeli będzie prowadzony merytoryczny i praktyczny dialog.) W Uechi-Ryu częścią "filozofii" stylu czy jego strategii walki jest przygotowanie ciała do znoszenia bólu i do zadawania precyzyjnych uderzeń małymi powierzchniami ciała (słynne czubki palców, itp.). I ok. W sporcie to niepotrzebne, a wręcz niebezpieczne, więc się nie ćwiczy. I ok. Tutaj jest częścią treningu (podobnie to wygląda w całej "Okinawie") i to też jest ok.
To taka moja filozofijka.
Zmieniony przez - redar-san w dniu 2009-03-07 18:33:56
Zmieniony przez - redar-san w dniu 2009-03-07 18:34:40
Zmieniony przez - redar-san w dniu 2009-03-07 18:36:26
Zmieniony przez - redar-san w dniu 2009-03-07 18:36:52