Po raz pierwszy witam wszystkich na forum,
niedawno postanowiłem na poważnie wziąć się
za siebie i tym samym chciałbym prosić o garść
porad dla zupełnie początkującego.
Cel: ogólna poprawa kondycji i wyglądać jak człowiek :)
Warunki początkowe: nieprzesadna nadwaga (choć ulokowana
głównie w okolicach brzucha) spowodowana siedzącym
trybem pracy, niewielkie doświadczenie w sportach siłowych.
Docelowym efektem powinna być utrata mięśnia piwnego,
poprawienie kondycji i wydolności organizmu oraz, jeśli
się da, rzeźby ciała. Trening ma służyć poprawie stanu
zdrowia, więc nie dopuszczam żadnych "wspomagaczy". Nie
oczekuję szybkich efektów, choć oczywiście będą one
działały bardzo motywująco. Trenowania "na siłę" nie
chcę, bo nie będzie mi ona do niczego potrzebna.
Dotychczasowy przebieg ćwiczeń wyglądał następująco.
Pierwszy miesiąc: ćwiczenia nieregularne, pompki,
brzuszki, nożyce itp. proste ćwiczenia domowe bez
użycia sprzętu. Co najwyżej dwie sesje w tygodniu
po około 45 minut, w ich wyniku "nie mogłem się
ruszać" przez następne kilka dni, ale stopniowo
zaczęło być coraz lepiej, więc postanowiłem
kontynuować. :)
Kolejne dwa tygodnie: regularne ćwiczenia 5 razy
w tygodniu po godzinę, do tego 40 minut joggingu.
Zestaw ćwiczeń na podstawie "Treningu Domatora"
z SFD, w tym wiele rodzajów pompek ("normalne",
na ścianie, boczne, z podparciem z tyłu), brzuszki
ze skrętem i bez, nożyce, skłony, machanie hantlami
5kg.
Efekty: to naprawdę działa! Potrafię doprowadzić
np. bicepsy do załamania mięśniowego, ale po maksymalnie
kilku godzinach ich zmęczenie całkowicie przechodzi
i następnego dnia nie mam żadnych zakwasów. Oprócz tego
"coś" zaczęło być widoczne, choć nie wiem, czy to już
wzrost mięśni, czy też w znacznym stopniu spaliła się
otaczająca je tkanka tłuszczowa. Pewnie obie te rzeczy
jednocześnie. Wydolność też się podniosła, zaczynając
potrafiłem zrobić 3-4 pompki (!!!), teraz robię ich 35-40
w seriach po 10 z przerwą kilku minut między seriami.
Mogę też przebiec truchtem 1-2km i nie umrzeć. :)
Mam też znacznie lepsze samopoczucie. Na profesjonalną
siłownie nie chodzę, bo uważam, że jeszcze na to nie pora.
Zamierzam poćwiczyć tak jeszcze ze 2-6 tygodni i dopiero
wówczas się tam wybrać.
Mam kilka pytań:
- czy ćwiczenia "odchudzające" (jogging) kłócą się
z "siłowymi" (pompki itd.)? Jeśli tak, to jak je
odpowiednio poustawiać?
- nie umiem spowodować zmęczenia mięśni piersiowych
a tym samym pobudzić ich wzrostu (z innymi sobie
już nieźle radzę). Jakie ćwiczenia dorzucić do
zestawu, by to zmienić?
- ćwiczyć mniej serii do załamania mięśniowego,
czy robić więcej serii, ale przerywać każdą po
dostatecznie dużym zmęczeniu mięśnia?
- po dostatecznie dużym wysiłku niektóre mięśnie
(np. bicepsy) podczas ćwiczeń je obciążających
zaczynają wpadać w drgawki, ale dalej umożliwiają
wykonywanie ćwiczenia. Czy to jest niekorzystne
zjawisko wskazujące na skrajne przeciążenie i nie
należy do niego dopuszczać, czy też to normalne
zachowanie (zwłaszcza dla początkujących) i "niech
sobie lata, skoro lubi"? :)
- jakie objawy traktować jako negatywne lub
niepokojące i tym samym zmniejszyć intensywność
treningu czy nawet skontaktować się z lekarzem?
Przeciążenia stawów i bóle serca (na szczęście
nie miałem) są oczywiste, ale co jeszcze?
- generalnie, czy z opisu wynika, że ja coś robię źle?
Z góry dzięki za odpowiedzi i trzymajcie kciuki.
Lepiej zacząć ćwiczyć późno niż wcale, zwłaszcza,
że wstępne efekty są bardzo zachęcające. :)
niedawno postanowiłem na poważnie wziąć się
za siebie i tym samym chciałbym prosić o garść
porad dla zupełnie początkującego.
Cel: ogólna poprawa kondycji i wyglądać jak człowiek :)
Warunki początkowe: nieprzesadna nadwaga (choć ulokowana
głównie w okolicach brzucha) spowodowana siedzącym
trybem pracy, niewielkie doświadczenie w sportach siłowych.
Docelowym efektem powinna być utrata mięśnia piwnego,
poprawienie kondycji i wydolności organizmu oraz, jeśli
się da, rzeźby ciała. Trening ma służyć poprawie stanu
zdrowia, więc nie dopuszczam żadnych "wspomagaczy". Nie
oczekuję szybkich efektów, choć oczywiście będą one
działały bardzo motywująco. Trenowania "na siłę" nie
chcę, bo nie będzie mi ona do niczego potrzebna.
Dotychczasowy przebieg ćwiczeń wyglądał następująco.
Pierwszy miesiąc: ćwiczenia nieregularne, pompki,
brzuszki, nożyce itp. proste ćwiczenia domowe bez
użycia sprzętu. Co najwyżej dwie sesje w tygodniu
po około 45 minut, w ich wyniku "nie mogłem się
ruszać" przez następne kilka dni, ale stopniowo
zaczęło być coraz lepiej, więc postanowiłem
kontynuować. :)
Kolejne dwa tygodnie: regularne ćwiczenia 5 razy
w tygodniu po godzinę, do tego 40 minut joggingu.
Zestaw ćwiczeń na podstawie "Treningu Domatora"
z SFD, w tym wiele rodzajów pompek ("normalne",
na ścianie, boczne, z podparciem z tyłu), brzuszki
ze skrętem i bez, nożyce, skłony, machanie hantlami
5kg.
Efekty: to naprawdę działa! Potrafię doprowadzić
np. bicepsy do załamania mięśniowego, ale po maksymalnie
kilku godzinach ich zmęczenie całkowicie przechodzi
i następnego dnia nie mam żadnych zakwasów. Oprócz tego
"coś" zaczęło być widoczne, choć nie wiem, czy to już
wzrost mięśni, czy też w znacznym stopniu spaliła się
otaczająca je tkanka tłuszczowa. Pewnie obie te rzeczy
jednocześnie. Wydolność też się podniosła, zaczynając
potrafiłem zrobić 3-4 pompki (!!!), teraz robię ich 35-40
w seriach po 10 z przerwą kilku minut między seriami.
Mogę też przebiec truchtem 1-2km i nie umrzeć. :)
Mam też znacznie lepsze samopoczucie. Na profesjonalną
siłownie nie chodzę, bo uważam, że jeszcze na to nie pora.
Zamierzam poćwiczyć tak jeszcze ze 2-6 tygodni i dopiero
wówczas się tam wybrać.
Mam kilka pytań:
- czy ćwiczenia "odchudzające" (jogging) kłócą się
z "siłowymi" (pompki itd.)? Jeśli tak, to jak je
odpowiednio poustawiać?
- nie umiem spowodować zmęczenia mięśni piersiowych
a tym samym pobudzić ich wzrostu (z innymi sobie
już nieźle radzę). Jakie ćwiczenia dorzucić do
zestawu, by to zmienić?
- ćwiczyć mniej serii do załamania mięśniowego,
czy robić więcej serii, ale przerywać każdą po
dostatecznie dużym zmęczeniu mięśnia?
- po dostatecznie dużym wysiłku niektóre mięśnie
(np. bicepsy) podczas ćwiczeń je obciążających
zaczynają wpadać w drgawki, ale dalej umożliwiają
wykonywanie ćwiczenia. Czy to jest niekorzystne
zjawisko wskazujące na skrajne przeciążenie i nie
należy do niego dopuszczać, czy też to normalne
zachowanie (zwłaszcza dla początkujących) i "niech
sobie lata, skoro lubi"? :)
- jakie objawy traktować jako negatywne lub
niepokojące i tym samym zmniejszyć intensywność
treningu czy nawet skontaktować się z lekarzem?
Przeciążenia stawów i bóle serca (na szczęście
nie miałem) są oczywiste, ale co jeszcze?
- generalnie, czy z opisu wynika, że ja coś robię źle?
Z góry dzięki za odpowiedzi i trzymajcie kciuki.
Lepiej zacząć ćwiczyć późno niż wcale, zwłaszcza,
że wstępne efekty są bardzo zachęcające. :)