Panowie, może trochę kulturki?
Ja myślę, że to, o zniżaniu się do ich poziomu rzeczywiście byłoby nie na miejscu. Ale co innego jest oszczać komuś miejsce ćwiczeń i powyzywać, a co innego walczyć o swój honor. Tak, właśnie honor. Myślę, że honor mistrza dalekowschodnich sztuk walki nie polega na tym, że daje się tak bezszczelnie poniewierać. Często wspominasz karateko, że trzeba brać przykład z Japończyków. Z tego co napisałeś w tym temacie, to chyba także można podobnie wywnioskować. Zastanów się jednak nad taką rzeczą. Co by zrobili Kyokushinowcy z Japonii, gdyby ktoś naszczał im na Honbu-Dojo i publicznie wyzwał. Ja nawet nie muszę sobie wyobrażać jaka by była jatka. Nie ruszyliby do ich sali ćwiczeń i tam by im ją zdemolowali. Walczyliby na miejscu i byłaby to walka uzasadniona. Pokora, a obrona honoru to już nie to samo, chodź w pewnym tylko stopniu ze sobą związane. Co ja bym zrobił w takiej sytuacji na miejscu tego mistrza? Jeśliby mnie powyzywali to pewnie puściłbym to płazem. Słowa można znieść. Jednak obsikanie mojego Dojo to już o wiele większe przewinienie. Nawet, jeślibym przegrał walkę, to udowodniłbym, że nie jestem tchórzem. A tak wyszło, że z "dyżórnym" jest wręcz na odwrót.
Takie są karateko moje odczucia co do honoru ludzi sztuk walki. A jakie są wasze?
P.S. Kyokushinowcy to tylko przykład. Ludzie z Judo, czy wyżej wymienionego bjj postąpiliby pewnie tak samo
Doradca w działach: Mieszane sztuki walki - MMA i Style tradycyjne
"Należy być silnym jak lew, a zarazem szlachetnym jak kwiat. Poprzez trening można dotrzeć do bram niebios."- Sosai Masutatsu Oyama
Zmieniony przez -
OloKK w dniu 2002-10-24 17:11:35