DZIEŃ III - 4.IV.2007
Trening -
10A
1. Wyciskanie klatka skos
40 kg x10,
50 kg x10,
60 kg x5,
67 kg x10
2. Przysiad ze sztangą trzymaną z tyłu
44 kg x10,
58 kg x10,
65 kg x5,
73 kg x10
3. Unoszenie hantli bokiem & Wyciskanie tych samych hantli siedząc(seria łączona)
10 kg x10,
13 kg x10,
15 kg x5,
17 kg x10
4. Młotki
11 kg x10,
13 kg x10,
15 kg x5,
17 kg x10
5. Prostowanie rąk na wyciągu
20 kg x10,
30 kg x10,
38 kg x5,
40 kg x8
6. Wiosłowanie półsztangą jednorącz (w zamian za wiosłowanie na wyciągu)
28 kg x10,
33 kg x10,
38 kg x5,
40,5 kg x10
7. Wspięcia na palce
40kg x60
8. Przedramię
17kg x30,
22kg x25,
24kg x20
Komentarz: Piękny trening. Nie ze względu na ciężary, choć co założyłem, pozaliczałem, ale na okoliczności
. Przeprowadzony w domowym zaciszu.
Ale wróćmy do wypiski. Skos raczej luźno, aby zaliczyc przysiad potrzebowałem dwóch głębszych wdechów przy dwóch ostatnich powtórzeniach, ostatniej serii, ale gładko. Barki b.fajnie. Dobra pompa, i ogólnie szło jak z płatka, przy ostatniej serii wyciskania powalczyłem o ostatnie dwa powtórzenia. Młotki bez kłopotów, dobrze czułem też przedramię. Prostowanie na wyciągu który zobaczycie za chwilę. Dość sceptycznie do tego podszedłem, bo nie wyobrażałem sobie działania tego cacka. Założyłem jakieś śmieszne obciążenie i nie czułem nic. Na szczęście wycyrklowałem odpowiednio, jednak z 3cią serią przesadziłem, z trudem zrobiłem 5 powt., a czekało mnie jeszcze 7-10 z większym. Tu nie planuję progresji, takie zamieszanie oczywiście tłumaczy nowy sprzęt
. Obczaiłem, że ciężko będzie wiosłować dolnym wyciągiem, za długie liny czy coś. A więc sztanga poszła w kąt, i zacząłem wiosłować
. Dopłynąłem, bo wszystko pozaliczane. Decyzja o podjęciu się tego ćwiczenia była momentalna, dlatego też na zaznajomienie się dokładniej z techniką nie miałem czasu, pamiętałem tylko filmiki saiba i opis 'how to' Wodyna. Co mogę powiedzieć, takiej pompy na najszerszych nie miałem nigdy, więc bądź co bądź, wejść musiało
. Pisząc ten komentarz, właśnie uświadomiłem sobie, że pomyliłem obciążenie na łydkach. Miało być te 50kg, a pomyliłem sztangę olimpijską, której dotychczas używałem na siłowni, z 8kilówką
. Powtórzeń jeszcze mogłem dorobić, ale tak jakoś odpuściłem, spompowały się b. pozytywnie. I szybciutko poszło przedramię podchwytem.
Tak mi się dzień przesunął. Musiałem pomóc targać jakąś kanapę, no i oczywiście rozpakować i przygotować do użytku obciążenia, które kurier przywiózł mi w dniu dzisiejszym. Trening skończyłem koło 21.30
. Szybciutko poszła porcja Swole, a zaraz po niej (no właśnie, też z tego wszystkiego zapomniałem ile po niej, ale myślę, że 20min odstępu było) pierś z razowym. Saib chyba coś wspominał o tym, że chleb nie jest dobrą opcją, ale na ryż nie miałem zamiaru czekać. koło 24 zjem twaróg z oliwą, łyknę ZMA i pójdę kimać, jutro WOLNE
.
Dieta: Ogólnie dzisiaj wszystko dostarczone, mimo chwilowego braku większości szamy (nie wybrałem się jeszcze na większe zakupy). Rano poszedł razowy z serkiej wiejskim w ilości ok. 200g, do tego oliwa z oliwek. Drugi posiłek składał się bodajże także z chleba, 100g serka, 50g tuny i warzyw. Obleśne połączenie, ale z obecnych mi źródeł białka w lodówce, jedyne możliwe. Prolo jak się okazuję nie przyjdzie, bo oczywiscie zapomniałem, że nie dostałem potwierdzenia od Koguta, w związku z czym - widocznie sie nie załapałem. Jutro przyjdą za to 3 batony Matrix Pro 32. 3 posiłek składaj się z ryżu, kury na oliwe z oliwek i warzyw. Potreningowy tak jak pisałem, i kolacja standardowo.
Extrasy:
Czyli siłownia. Kumpel zabrał ze sobą aparat, a że po swój mi się nie chciało lecieć, pyknął mi fote ON PUMP
. Ta jutro, bo pogubił kabelek.
Po treningu sfotografowałem więc całą "siłownię". Wygląda surowo, ale wszystko co potrzebne, i co przewiduje FBW - mam. Drążek w innym pokoju, poręcze i dod. kg z czasem, narazie jest to 100g + gryfy.
jak ktoś ma plakaty na zbyciu to wysyłać, bo biednie narazie [;
Zmieniony przez - emilooos w dniu 2007-04-05 08:04:32