Tak ja piszą dzisiejsze gazety:
"To nie tak miało być" "Powtórka z Korei", "Koreański harror 2"
Przez pierwsze 24 minuty Polska grała dobrą, poukładaną, technicznie grę, asekurancko, badając przeciwnika. Było widać jednak że jakoś bez sensu próbują wdzierać się pod samą bramkę przeciwnika.
Brakowało ostatniego padania. W 24 minucie z niegrożnej akcji, pada
gol dla Ekwadoru, nie wiem jak można przegrać dwa pojedynki główkowe pod rząd.
Gdzie byli Jop i Baszczyński??? (za plecami rywala). Strata gola nas rozkleiła. Do końca pierwszej połowy nie oddaliśmy celego strzału na bramkę rywala (chociaż w końcówce przycisneliśmy)
Druga połowa zaczęła się od ataków, ale nadalo brak był celenego strzału na bramkę rywala.
W całym meczu nie mieliśmy rozgrywającego (obawy że Szymkowiak nie jest w formie niestety się potwierdziły- zagrał bardzo słabe spotkanie),
nie było wogóle drugiej linii, pomiędzy obroną i atakiem było
"puste pole".
53 minuta akcja Krzynóweka, z pewnością nie było spalonego, z drugiej zaś strony widać było że po gwizdku bramkarz odpuścił sobie i dlatego piłka wpadła do siatki, nie ma więc podstaw by oskarżać sędziego o wypaczenie wyniku meczu.
Do 80 minuty Polacy byli częstymi "gośćmi" pod bramką rywala, jednak nadal
żaden strzał nie przeszedł przez nogi rywali.
W 80 minucie Ekwador przeprowadza kontre z której
pada gol na 2:0. Jeżeli sędzia odgwizdał spalonego Krzynówkowi, tutaj też mógł tak postąpić.
W końcówce gdy już było po meczu Janas wpóścił zmienników Jelenia, Brożka i "Kosiarkę". Dwaj pierwsi zagrali bez kompleksów, i zmęczeni i już pewni zwycięstwa Ekwadorczycy dali wreszcie strzelić Nam na bramkę.
Poprzeczka Jelenia i słupek Brożka pokazują że w tych graczach drzemi duży potencjał i wola walki. Wola walki której polskiej drużynie w całym meczu zabrakło.
Ekwador nie był lepszą drużyną, po prostu bardziej chciał wygrać