Sosin: Mundial? Wciąż w sferze marzeń
- Dostałem szansę i ją wykorzystałem. To dla mnie najważniejsze. Liczę, że te dwie bramki ułatwią mi otrzymanie powołania na następny mecz - mówi Łukasz Sosin, bohater meczu reprezentacji w Rijadzie przeciwko Arabii Saudyjskiej.
Robert Błoński: Debiut marzenie?
Łukasz Sosin: Rzeczywiście, lepszego występu nie mogłem sobie wymarzyć. Dwa gole strzelone Arabom cieszą. Dostałem szansę i ją wykorzystałem. To dla mnie najważniejsze. Liczę, że te dwie bramki ułatwią mi otrzymanie powołania na następny mecz, 2 maja z Litwą w Bełchatowie. I nic więcej.
To nie jest termin FIFA.
- Wiem. Cztery dni później gramy ostatni mecz w lidze. Mam nadzieję, że już będzie bez znaczenia, że do tego czasu mój Apollon Limassol będzie mistrzem Cypru. Jeśli nie, to... i tak liczę, że dostanę zwolnienie z klubu. Działacze i kibice wiedzą, jak ogromna jest to dla mnie szansa. Mam nadzieję, że nie będzie to problemem.
Nie miał Pan we wtorek tremy? 29 lat i debiut w kadrze...
- Denerwowałem się, jak przed każdym spotkaniem. Ale spałem dobrze. Do Rijadu przyjechałem strasznie zmęczony meczem na Cyprze.
Na boisku tego widać nie było.
- Tylko wrażenie. Musieliśmy walczyć nie tylko z przeciwnikiem, ale i potwornym upałem. Warunki były okropne.
Panu do zdobycia gola wystarczyły dwa kontakty z piłką.
- Oba podania - od Irka Jelenia i Jacka Krzynówka - byłe perfekcyjne. Żal było ich nie wykorzystać. Cieszę się, że znaleźli mnie w polu karnym.
Trener Janas powiedział: "do zobaczenia na meczu z Litwą"?
- Nie. Pogratulował mi występu i większość kadrowiczów odjechała na lotnisko. Ja jeszcze zostałem w Rijadzie. A do 2 maja droga daleka. Na razie koncentruję się na sobotnim meczu w Pucharze Cypru.
Czy po spotkaniu z Arabią pomyślał Pan o mundialu?
- Nie. Spokojnie podchodzę do wszystkiego. Jednym meczem nie zapewnia się sobie udziału w takiej imprezie. Ale wyjazd do Niemiec to byłoby dla mnie coś wielkiego, spełnienie marzeń. I to wciąż jest tylko marzenie.
Ale odważnie Pan zaatakował pozycje innych napastników.
- Skorzysta na tym tylko reprezentacja. Rywalizacja wyjdzie wszystkim na dobre, a decyzje niech podejmuje trener.
Widać było, że piłka słucha nie tylko Pana głowy, ale i kiedy jest przy nodze, nie sprawia kłopotów.
- W tym sezonie na Cyprze z 23 bramek chyba tylko dwie albo trzy strzeliłem głową. Resztę - nogami.
Będzie Pan po raz trzeci z kolei królem strzelców ligi cypryjskiej. Nie jest trochę Panu żal, że powołanie przyszło tak późno? Że wcześniej żaden z trenerów tego nie zrobił, a i Paweł Janas czekał do ostatniej chwili?
- Lepiej późno niż wcale. Bo gra w kadrze to było moje marzenie, a to, że strzeliłem dwa gole w debiucie, to już naprawdę wielka satysfakcja. Gole dedykuję żonie, denerwowała się moim występem nie mniej niż ja. Ale faktycznie jest mi trochę żal, że tak długo przyszło mi czekać. Ale się doczekałem i chyba udowodniłem, że te moje bramki na Cyprze to nie przypadek. Nigdzie nie zdobywa się ich łatwo. Mam po tym meczu poczucie, że zasłużyłem na kolejne powołanie. To wszystko. Ale czegóż ja mogłem na razie oczekiwać więcej?
Kadra zagrała bez wielu podstawowych zawodników. Widać to było na boisku.
- Zwycięzców się nie sądzi.
Łukasz Sosin - w polskiej ekstraklasie w 69 meczach strzelił 27 goli. W 98 spotkaniach ligi cypryjskiej 83.
http://www.sfd.pl/temat132515/ - ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC
http://www.sfd.pl/temat130326/ - JUVENTUS TURYN