Knife, napisales: "Rozwaliłem gościa co miał być instruktorem kravki kilkoma uderzeniami prostymi - no comments.". A na Twojej stronie czytam: "Dlatego nie zawsze świetny zawodnik jest dobrym trenerem. Trener nie musi być lepszy w walce od zawodnika którego szkoli! Cor Hemmers nie będąc specjalnie sprawny fizycznie, wyszkolił jednego z najlepszych zawodników w historii Muay thai -
Ramona Dekkers'a! (ogółem wyszkolił TRZYNASTU mistrzów świata!)". To jak to jest? Trener ma umiec walczyc czy posiadac i przekazywac wiedze?
Sam trenowalem kilka lat boks, robilem kuzynowi przez dlugi okres czasu za sparingpartnera w judo (jeden z czolowych juniorow w Polsce), a teraz cwicze Krav Maga, i nie mam powodow do narzekan. Wprawdzie zauwazam, ze brakuje mi w sferze technik noznych, ale staram sie to nadrobic we wlasnym zakresie. Nie przecze, ze gdybym mial czas cwiczylbym byc moze BJJ, VT czy MT 4-5 razy w tyg., w roznych kombinacjach, ale prawda jest taka, ze tego czasu az tyle nie mam, i KM jest dla mnie optymalnym rozwiazaniem. Natomiast porownojac ja z boksem czy judo widze jej znacznie wieksza wrzechstronnosc. Wiecej, porownujac ludzi trenujacych kravke "na powaznie" okolo 1,5 roku (treningi, seminaria, sparingi) z moimi znajomymi, ktorych opuscilem po 3 latach treningu bokserskiego (a ktorzy chodzili raczej dla towarzystwa) jestem w stanie zaryzykowac stwerdzenie, iz w sparingu (nawet stricte piesciarskim) ci pierwsi wyniesliby z ringu drugich w kilkanascie sekund. Przy czym wiem, ze kraverzy, o ktorych tutaj mowie, nie trenowali wczesniej nic zwiazanego ze SW. Po prostu patologia szerzy sie w kazdym systemie, na KM jest moze bardziej widoczna ze wzgledu na jej duza popularnosc ostatnimi czasy.
A co do trenerow: u mnie w sekcji jest ich trzech, przy czym kazdy wyszedl z innej dyscypliny bazowej (judo, karate itp.), i tak tez kazdy stawia na treningu nacisk nieco wiekszy na "swoja" strefe, czyniac treningi ciekawszymi i bardziej przekrojowymi. Zgadzam sie, ze dwa treningi w tygodniu to malo, ale w polaczeniu z weekendowymi sparingami i zaangazowaniem trenujacych, "na ulice" jest to w wiekszosci przypadkow wystarczajaca ilosc. A w pozostalej czesci nie pomoze nawet bycie mistrzem Pride'a: z kosa w zebrach czy tulipanem na glowie jeszcze nikt nie powalczyl...