"Dlatego uważam, że wysoce angażujące technikę akcje, bardzo skomplikowane w sytuacjach "gorących"..." - O.K. to prawda, ale co w zastępstwie tych technik? Czy poprostu trzeba się już nastawić: niema szans, niema sensu ćwiczyć?
"...gościu broniący się wpada w panikę, traci koordynację, denerwuje się..." - to zależy, u mnie jest tak, że jeśli atak jest z zaskoczenia, tak bez straszenia i gadania: zaraz Ci za***ie, już nie żyjesz itp. to działam automatycznie i dopiero po kilku chwilach mój umysł odbiera całe zdarzenie... no a wtedy nogi z waty, trzęsące ręcę itd.
Tak się składa, że miałem taką sytuację, że leszcz, powtórze leszcz wyjął nagle nóż kuchenny... oczywiście nie stosowałem dźwigni i niewiadomo czego jeszcze, bo on chciał mnie tylko postraszyć. Więc poprostu wycofałem się powoli w tył. Ale stres pojawił się po ok. 20 metrach od niego, aż musiałem sobie usiąść na ławce z wrażenia
Przytoczę jeszcze trochę inny przykład. W pracy miałem wypadek - trochę obcieło mi kciuka (niecały centymetr) polała się krew.. i tu też wszystko działo się nagle, ale nie mdlałem, nie byłem w jakimś szoku... czysta chłodna kalkulacja, poszedłem opatrzyć ranę i gdzieś po kilku minutach ze mnie "schodziło" napięcie.
Piszę to dlatego, że moim zdaniem różnie możemy się zachować w ekstremalnych sytuacjach, niekoniecznie stać jak "baranki na rzeź" czy strasznie panikować.
Remigius.pl - IT, e-commerce, e-marketing | Centrum-evolution.pl - centrum treningowo-dietetyczne we Wrocławiu | Serwispomp.eu - dystrybutor narzędzi Graco & Festool