...
Nick Hornby "Futbolowa gorączka"
Oryginalny tytuł książki to ,,Fever Pitch”. Nick Hornby, wieloletni kibic Arsenalu, pisał ją około pół roku. ,,Futbolowa gorączka” to niewątpliwie piłkarska klasyka, kto wie, czy nie najwspanialsza książka o piłce nożnej. Świadczy o tym niewątpliwie nagroda ,,The William Hill Sports Book of the Year 1992”. Na pierwszych stronach znajduje się kilkanaście cytatów, wypowiedzi, dziennikarzy i pisarzy znanych światowych magazynów: ,,Guardian”, ,,Sunday Times”, ,,Sunday Express”. Książka opowiada o przeżyciach i rozterkach autora, które toczyło się wokół Arsenalu. Hornby opisuje 23 lata swojego życia, którego wyznacznikiem nie były kalendarzowe lata, a sezony piłkarskie! Książka pełna jest zabawnych scen oraz momentów, w których możemy współczuć autorowi oraz sami zastanowić się nad naszym stosunkiem do ukochanego klubu. Ci, którzy sądzę, że znajdą w niej, dokładne opisy poszczególnych meczów, mogą się przeliczyć, gdyż nie to w ,,autobiograficznej” książce wspaniałego pisarza Nicka Hornby'ego jest najważniejsze. Z pewnością każdy z nas czytając tą książkę znajdzie coś z siebie, lub przypomni sobie sytuację z życia kibica, które toczy. Ja, ze swej skromnej strony, znalazłem kilka opisów, które jak ulał, mógłbym przytoczyć do siebie.
,,Futbolowa gorączka” składa się z trzech obszernych części, których wyznacznikami są lata. I część: 1968 – 1975, II część: 1976 – 1986, III część: 1986 – 1992. Każda część składa się z kilkudziesięciu rozdziałów, z których każdy ma zaledwie po kilka stron i jest poprzedzony tytułem, meczem oraz datą spotkania. Książka rozpoczyna się wstępem, przy którym widnieje data 14 lipca 1991. Jest to jakby wprowadzenie do klimatu książki. Mimo, iż jest on krótki, jednak znajduje się tam kilka wartych odnotowania cytatów, np:
,,- O czym myślisz? - pyta ona.
W tym momencie kłamię. Wcale nie myślałem o Martinie Amisie, Gerardzie Depardieu ani Partii Pracy. No cóż, maniacy nie mają wyboru; muszą łgać przy takich okazjach. Gdybyśmy za każdym razem mówili prawdę, nie potrafilibyśmy stworzyć związku z nikim ze świata realnego.”
,,Prawda brzmi następująco: przez niepokojąco spore fragmenty przeciętnego dnia jestem d****em.”
,,David Lacey, najważniejszy korespondent piłkarski ,,Guardiana” to dobry pisarz i niewątpliwie inteligentny człowiek, a zapewne poświęca grze jeszcze więcej swojego życia wewnętrznego niż ja. Różnica między Laceyem i mną polega na tym, że ja rzadko myślę.”
,,Gorączka futbolowa to próba ogarnięcia mojej obsesji. Dlaczego coś, co zaczęło się od chłopięcego zauroczenia, przetrwało niemal ćwierć wieku, dłużej niż jakikolwiek związek stworzony przeze mnie z własnej nieprzymuszonej woli?”
,,W końcu Gorączka futbolowa jest o byciu kibicem.”
Jak widać, już we wstępie do tej niezwykłej książki znajduje się kilka naprawdę interesujących cytatów. Od początku autor informuje nas, że książka będzie szczera, prawdziwa i wzruszająca.
Prawdziwy bieg opowieść zaczyna 14 lipca 1968. Wtedy to Hornby zakochał się w Arsenalu, mimo iż tak naprawdę nie musiał: ,,Wielbiłem Bobby'ego Charltona i George'a Besta [...] tak namiętnie, że aż mnie to zaskoczyło; trwało to przez trzy tygodnie, dopóki tata nie zabrał mnie po raz pierwszy na Highbury.” Z pewnością, my polscy fani Kanonierów, nie mieliśmy możliwości takiego początku naszej przynależności do klubu jak Nick Hornby, lecz trudno powiedzieć czy nasz debiut, w roli kibica, nie był bardziej interesujący niż autora. Oto, jak on opisuje on swój początek: ,,Niewiele pamiętam z piłki nożnej tamtego pierwszego popołudnia. Cudem zapamiętałem jedynego gola [...] To, co widziałem tamtego dnia, było zdumiewającym łańcuchem niezrozumiałych wypadków, na końcu których wszyscy wokół mnie wstali i wrzeszczeli. Jeśli zrobiłem to samo, to zapewne dziesięć zawstydzających sekund po reszcie tłumu.” Czyż to nie nadzwyczaj osobiste wyznanie, przy którym z pewnością wielu czytelników się roześmiało.
Nie będę opisywał oczywiście całej książki, gdyż ta recenzja ma Was zachęcić do jej przeczytania. W kolejnych rozdziałach mamy możliwość przeżywania dojrzewania autora wraz ze wzrastającą miłością do klubu. Jego przejścia z jednej szkoły, do drugiej i wydarzenia z tym związane są niewątpliwie ważną częścią opowieści, jednak prawdziwą ozdobą książki są rozdziały, które dotyczą stadionu Wembley i meczów Arsenalu na nim. Hornby opowiada o swoich pobytach na Highbury (na mecze wyjazdowe praktycznie nie jeździł) wraz z przyjaciółmi, ojcem i w samotności.
Książka dla jednych może wydać się nudna, a dla drugich ciekawa, lecz niewątpliwie każdy fan Kanonierów powinien ją przeczytać. Osobiście czytałem tą książkę dwa razy i serdecznie ją polecam. Po przeczytaniu z pewnością będziecie zadowoleni, z powodu czasów, w których żyjemy. Otóż niegdyś Arsenal grał bardzo nudny i totalnie defensywny futbol, bardzo rzadko wygrywał jakieś trofea, puchary czy rozgrywki. Teraz ,,The Gunners” grają ofensywny i ładny futbol, a co chyba najważniejsze co roku zdobywają jakiś puchar. Oczywiście zawsze można chcieć więcej, choćby wygranej w Champions League, ale raczej nie marudźmy piłkarzy reprezentujących Arsenal, tylko kibicujmy im. Przecież Hornby mógł tylko marzyć o zdobyciu Pucharu Europy, a my żyjemy w czasach, gdzie szansa ta jest naprawdę realna.