SPARRINGI i "NOWA KREW"

Jak wszyscy wiemy sparring jest nieodlaczna czescia uczenia sie walki. Jest on niezbedny i nic tego nie zmieni. Wszedzie (w 90%) sztuk walk wystepuje. Jedank wsyzscy wiemy jakie sa Polskie realia. Na poczatku do danej sekcji jest duzo chetnych potem zostaje garstka wieksza lub mniejsza. Na pocatku jest super. Jednak z czasem chcial niechcial gdy przechodzi sie na status "starej gwardii" dochodzi do pewnych wypaczen. Jak wiadomo kazdy styl w wiekszym lub jeszcze wiekszym stopniu narzuca swoj "tok" walki. Te same gardy, ta sama rodzina technik, wpolnie wyuczone odruchy i kombinacje. Po pewnym czasie wiemy co zrobi kazdy z sekcji na wypadek sytuacji a ,b c itd. Oczywiscie nigdy nie mozemy zapomniec o specialnych podpuchach ,ale nie oszukujmy sie... wiemy co bedzie.
Teraz wyobrazmy sobie taka sytuacje - przychodzi nowa osoba, zielona z jakotakim lub zerowym doswiadczeniem. Idealny czas by sprawdzic swoje umiejetnosci na kims cwiczonym inaczej niz my. Przecierz on na dana reakjce moze zaregowac zupelnie inaczej? W sumie to dla niego tez dobrze, bo sie szybciej zacznie "twardo uczyc".Ale ma to takze druga strone medalu. Czesto osoby nowe padaja ofiara agresji, kocenia, wyzywania sie przez tych bardziej doswiadczonych i w tym momencie piekne idea trenera koncza sie i zaczynaja sie zlamane nosy i przeciagniete dziwgnie lub chamskie rzuty.
Zatem kieruje do was moja ankiete. Czy jestescie za sparringami z mlodymi w ktorych nie tylko oni sie ucza ale my takze !!!!,czy jestescie zdecydowanie przeciw.

Ankieta jest jak zwykle poza stylowa. Bez podzialu na chytaczy i uderzaczy. Oczekuje szczerych i osobistych przemyslen.

Kto na ulicy raz porzadnie nie dostanie - ten sie nigdy wszystkiego porzadnie nie nauczy

walczylismy w rekawicach ochraniacze na zeby kto mial to mial ja nie koles przychodzi dalej na treningi i boxuje coraz lepiej... natomiast mnie na nastepnym sparingu koksony dojechaly i juz nie moge sie pochwalic 100% frekfencja na treningach :)
Ale ogolnie jest dobrze sparing to sparing nie ma litosci to nie jest szkolka wybralem grupe zamknieta gdzie chodza ochroniarze itp. wiem na co sie zdecydowalem jakbym chcial cos innego to bym poszedl do jakiejs szkoly boxu gdzie jest kilku trenerow itp. ale wybralem cos na ulice...

Fire
Moderator
"ubi lex, ibi poena"

No, pierwsze punky w ankiecie sie juz pojawily. To zapraszam wszystkich do dyskusji na temat za lub przeciw.Mile widziane uzasadnienie. Mozna rownierz opowiedziec o jakis chorych przykladach widzianych przez nas na wyzej wymieniony temat na za/przeciw. Na poczatek moze rzuce takim przykladem. Dawno dawno temu ... na mojej pierwszej chytanej sztuce walki - judo ,moi koledzy specialnie wyzywali sie na nowych. Nie asekurowali ich rzutow, nawet gdy byli poza mata.Efekt - 90% odchodzilo z sekcjii po pierwszym treningu.

Kto na ulicy raz porzadnie nie dostanie - ten sie nigdy wszystkiego porzadnie nie nauczy

Kiedys jak chodzilem na ... tez mnie kocili. To naprawde
niemile doznania, jednak ksztaltuja charakter - mimo wszystko nikomu bym nie zyczyl takich przezyc. Co do sparingow jestem za (tylko bez tych hamskich rzutow itd.)
pozdrawiam

Tak to jest.Jedni walcza z toba czysto, wiedza kiedy sie zatrzymac. Inni wala na KO zeby na kumplach zrobic wrazenie i sie dowartosciowac. Moje osobiste zdanie to takie ze nalezy to robic ale :
1. Tylko z osobami po ktorych kompletnie widac ze nie przekrocza juz swego poziomu w obecnej grupie.
2. Tylko wyznaczajac osoby pewne - psychicznie i moralnie
3. Tylko i wylacznie pod nadzorem a nie,jak czesto bywa ze "cala sala naparza kotow" a master sie przyglada i czasem pomacha paluszkiem. Np. KickBox , nie tylko ja za mlodu takie wrazenia mialem z tego co widze i czytam i slysze.

Kto na ulicy raz porzadnie nie dostanie - ten sie nigdy wszystkiego porzadnie nie nauczy

Zgadzam sie. Ja w swojej sekcji cwicze juz troche, a nowych trenujacych traktuje jak wszystkich innych w grupie. Chociaz kto wie jakbym ich traktowal, gdybym sam kiedys nie byl gnebiony gdzie indziej.
Jesli chodzi 'sparing' (chamowate rzuty, itd.),
to chyba wiele zalezy od trenera, ktory czesto wie jaka jest sytuacja, jednak nie zwraca na to uwagi (tak wlasnie bylo w moim przypadku).
pozdrawiam

Zgadzam sie z toba, prawie wszytsko zalezy od trenera. Jednym z jego piewrszych zadan jest - SELEKCJA!. Nie zapomnijmy ze sekcje to "sztuki" "samoobrona" "sport". W zadnym z nich nie ma miejsca dla ludzi ktorzy trenuja po to by robic komus krzywde. Obrona,fair play, szlachetnosc. Tu nie ma miejsca dla swirow ktorzy chca sie dowartosciowac. To wlasnie wiekszosc cwiczacych chodzi po to by moc sie bronic przed takimi na ulicy,w szkole,domu,pracy. Takich powinno sie wyrzucac z sekscji. Niestety .... niestety coraz czesciej zdazaja sie tacy masterzy ktorzy klasyfikuja cwiczacych na placacych i nie placacych. Przez takich lwasnie ludzi nie jest tak potoczne trenowanie z nowymi... a przecierz o ile takie cos przyspieszylo by proces nauki.

Kto na ulicy raz porzadnie nie dostanie - ten sie nigdy wszystkiego porzadnie nie nauczy

Zdaje sobie sprawe ze sa kluby ktore powaznie podchodza do tego problemu.Ale jest to tylko korpla w morzu potrzeb.
Moze wypowie sie teraz ktos jeszcze?
Z przypadkow takie glupoty moge jeszcze podac taka:
"Nowy" vs "Potrzebujacy sie dowartosciowac".
(nie bylo to w mojej sekcji ale u kumpla)
Nowy dostal strzala na twarz mimo iz walka mialbyc light. Obrecil sie i upadl na kolana.A jego kolega przeciwnik sprzedaj mu kolana w plecy. Efekt - koles mial problemy przez pare dni z utrzymaniem pinowej postawy i podobno na tle "nerwowym" drzaly mu rece jak u ostatniego cpuna (nastpengo dnia juz przeszlo drganie). Efekt koncowy - chlopak ktory mogl sie dobrze zapowiadac skonczyl ze sztukami walki i ma maly uraz psychiczny co do nowych kolegow.

Kto na ulicy raz porzadnie nie dostanie - ten sie nigdy wszystkiego porzadnie nie nauczy

Sprawdzanie mlodego , codziennosc w szkolach prowadzonych przez mlodych niedoswiadczonych instruktorow.
Kazdy chyba przez to przeszedl , jednak czasy sie zmieniaja , sekcja to kasa i ludzie z tego zyja wiec nie pozwalaja na takie wybryki.
Sparing z mlodym ,czemu nie , ale na jakich zasadach , czy wypuscic kickoxsera z 5 letnim doswiadczeniem na mlodego chlopaka , czy dac wlodemu palke do reki i postawic na przeciwko starego wyjadacza Escrimy ?
Moim zdanie to bzdura i niczemu to nie sluzy , jest tyle innych sposobow "doszlifowania" mlodego ze mozna to zrobic bez narazania jego zdrowia.
Mloda krew do sparingu jak najbardziej , ale wybieraj sobie kogos z innej szkoly , jeden telefon i mozna sobie ustawic kilku sparingpartnerow na sobote.
Co da nam sparing z poczatkujacym , przeciez on nawet nie zdazy zareagowac na twoja technike , wiecej zaczynasz isc na latwizne , wykonujac techniki na ktore bys sobie nie pozwolil z bardziej doswiadczonym przeciwnikiem ( a to moze wejsc w nawyk )

Dobrze prawisz.Ale chyba sam zjechalem z tematu. Zaczynamy od tego ze potrezbujemy nowych sparringowcow bo starych sztuczki znamy juz na wylot. Przychodzi no wy po x latach w y szkolach.Ale czasem to x i y = 0 albo moralnosc sprawdzajacego rowna sie 0.

Kto na ulicy raz porzadnie nie dostanie - ten sie nigdy wszystkiego porzadnie nie nauczy

Ja mialem tyle szczescia ze bedac nowym moglem wlasnie sparowac z tymi bardziej doswiadczonymi.. nie bylo zadnego ponizania czy czegos takiego, za to postep napewno przyszedl dzieki temu i dobrym radom znacznie szybciej. Nie ma to jak uczyc sie na wlasnych porazkach ;]

Narf

ja jak chodzilem na kb trener wogole nie dopuszczal do czegos takiego. Sekcja byla podzielona na 3 grupy
-poczatkujacy (pierwszy rok)
-srednio zaawansowani
-zawodnicy
Kazda grupa miala oddzielnie treningi... poczatkujacy trenowali z poczatkjujacymi i lekkie sparingi zostaly wprowadzone dopiero po 3, 4 miesiacach nauki (techniki).
Dzieki temu wogole nie bylo tego problemu