Oj Robson, powiedzieć, że jestes niekulturalny to naprawdę za mało. Ja nie nieguje diety wysokobiałkowe, tak jak wczesniej napisałam. Jeżeli komus ona smakuje to jest ok i niech trzyma tak dalej. Sam przez 3 tygodnie jak ja stosowałam to widziałam rezultaty. Swoją wypowiedź pisałam dla osób, które nie są juz w stanie wytrzymać na diecie białkowej, które przez dłuższy czas próbuja schudnąć ale im to nie wychodzi. Zarzucasz mi że wcinałam ser biały, otóż nieprawda, jak byś sie wczytał to byś zauwazył że to pieś z kurczaka stawała mi wręcz w gardle. A mój przykładowy dzień na diecie białkowej wyglądał następująco:
śniadanie: płatki fitness + jogurt o% + ser biały chudy lub pierś z kurczaka
lunch: kanapka z chleba razowego + pomidor, sałata, jakiś owoc
obiad: pierś z kurczaka + trochę kaszy gryczanej lub ryżu + sałatka z warzyw
kolacja:tunczyk+ jajko
Ale ja juz poprostu nie mogłam strawic tego jedzenia. Więc powiedziałam sobie, kurczę próbuje juz tak długo zrzucić te nieszczęsne 5 kilo, i jakoś mi nie wychodzi, jedzenie mi to nie smakuje, pewnie robie jakies
błędy zywieniowe, więć udałam sie do dietetyczki i jestem bardzo zadowolona.
A teraz specjalnie dla Aston 23, ajjj Robson żebyś nie ściągał tej diety, bo przecież Ty jesteś najmądrzejszy!!!i pewnie sam sobie wspaniale radzisz, podam przykłądowy jadłospis na jeden dzień:
śniadanie: 2 kromki pumprenikla,2 plastry sera light hochland, sałata, szkalnka soku pomidorowego,
lunch:ciasta LU zbożowe 2, banan, kromka pieczywa + plaster łososia
obiad: schab pieczony w folii z ziołami, 2 zmieniaki z wody, buraczki,
kolacja: surówka (młoda kapusta, marchewka, cebula, sok z cytryny, łyżeczka oliwy, sól, pieprz), kromka razowca, 2 łyzki, serka Light tartare.
Kazy musi przyznać ze dietka jest smaczna i urozmaicona i co najważniejsze do posiłku siadam z uśmiechem. jest ułożona przez profesjonalistę, wiec wiem ze nie ma żadnych błędów żywieniowych i bedzie skutkowała. Ktos mi wczesniej zarzucił, że owszem można iść na łatwiznę, pójśc do dietetyczki, a aliczy sie sukces osiągnięty samemu. Owszem bardzo miłe jest jak sie schudnie samemu tylko ze osiągnąć to udaje sie jedynie nielicznym!!!!,garstce a reszta miota sie bezskutecznie. Ja też przez tyle lat próbowałam sama na własna rękę, i nie udało sie i teraz załuje ze nie poszłam do dietetyczki wczesniej. Teraz nie marnuje czasu na czytanie etykiet, zastanawianie sie czy to mogę zjeść czy nie, "zachodznie w głowę" jak urozmaicić sobie posiłek. Oczywiście zdaje sobie sparwę że nie kazdy może sobie pozwolić na dietetyczkę, ale ja chciałam zachęcić do tego osoby, które są w stanie sobie pozwolić na dietyka. Jeszcze raz podkreslam nie neguje diety białkowej, nikogo nie obrażam, chciałam po prostu doradzic :(