wracam na stare śmieci po 18 latach mojego Prajmu tutaj ;)
lata lecą, a wiedzy tutaj coraz więcej - więc kto jak nie Wy pomoże w moim problemie...
Na początku zaznaczę, że wszystkie podjęte kroki były konsultowane z "lekarzami"
"Lekarz" w cudzysłowie ponieważ trafić obecnie na prawdziwego fachowca w swojej dziedzinie jest bardzo ciężko,
ale do brzegu.
Jakoś z 2 lata temu postanowiłem udać się na ogólne badanie krwi (takie full konkret za milion baksów).
Spowodowane było to spadkiem libido, ogólnym osłabieniem, niechęcią do niczego itp itd.
oraz faktem że rok wcześniej wycieli mi tarczycę (podejrzenie raka jednego i drugiego, w sumie okazało się że to Hashimoto).
Ogólnie miałem wtedy słaby czas, ponieważ zmagałem się z napadami lęku co zwalczałem SSRI - tu ogólnie jadę skrótowo.
No i z badań krwi wyszło, że wszystko jest ideolo, oprócz testosteronu który pomimo tego że w normie to w dolnej granicy.
(Estrogen norma, Prolaktyna norma, LH/FSH norma idealnie na równi).
Lekarz przepisał mi clomid. Na dzień dobry 50 mg e0d, po miesiącu 25 mg e0d. Było lepiej, samopoczucie dobre - nie wiem czy to efekt placebo czy zasługa clomidu. No i tak leciałem z clomidem przez półtora roku... Niby wszystko było ok, gdyby nie fakt, że libido leciało konsekwentnie na łeb i szyję. Tutaj lekarz opierał się ciągle na wynikach tj. testosteron podskoczył do górnej granicy, wszystko inne ok - czyli diagnoza wydaje się Panu...
Po tym czasie, ciągle na clomidzie, postanowiliśmy z żoną ogarnąć bąbelka, oczywiście od dupy strony bo zaczęło się od badania nasienia.
Tam wyszła lipa - 7ml w ejakulacie. No więc szybciutki zapis do androloga. Androlog zrzeszony z kliniką leczenia niepłodności zrobił USG jąder - wszystko ok, zlecił badania genetyczne wszystko - wszystko ok, krew - wszystko ok oprócz tego że LHi FSH się rozjechało i tym razem FSH było wyższe - podobno po clomidzie tak jest... No i diagnoza - In vitro. Trochę mnie to zniechęciło ponieważ opieraliśmy wszystko na tym jednym badaniu nasienia - gdzie jak wiadomo nasienie się zmienia jak nastrój kobiety. Nakupiłem suplementów, zmieniłem styl życia no i daliśmy sobie z żoną czas... Między czasie rozmawiałem z moim endokrynologiem który stwierdził, że na clomidzie powinno być żołnierzy mnóstwo i dalej mam to brać - przypominam - półtora roku (libido już totalne KO). No więc dalej daliśmy sobie z żoną czas.
Postanowiłem, że zrobię następne badanie nasienia żeby potwierdzić czy faktycznie problem istnieje czy był to gorszy okres, choć między czasie dwóch kresek nie było dalej... Niestety dopadły mnie infekcje bakteryjne, wirusowe, antybiotyki i wszystko to odwlekało decyzję o badaniu ponieważ boję się że znowu wyjdzie coś zaniżone, a tworzenie nowych żołnierzy trwa niestety dużo czasu. Dalej libido zero...
Ciężko się robi dziecko, gdy się na to nie ma ochoty... udałem się do następnego specjalisty - inny endokrynolog z innym spojrzeniem na problem. Ten był zdziwiony, że lecę na clomidzie tak długo, że nikt nie zainteresował się tym libido i przede wszystkim, że nikt nie naciskał na następne badania nasienia które by potwierdziły problem... Kazał odłożyć clomid, i przepisał hCG 5000 j. co tydzień. No i tak sobie właśnie teraz piszę tutaj posta po pierwszym strzale...
Moje pytanie do znawców brzmi następująco, czy cały ten proces miał sens ? Czy clomid przez tak długi czas faktycznie mógł namieszać i hCG okaże się strzałem w 10 (powrót libido, więcej żołnierzy w nasieniu). Dodam nieskromnie, że nigdy na bombie nie byłem, więc nie mogę winy zwalić na jakiś blok. Z tego co kojarzę poziom testosteronu przez całe moje życie był niski, ale jakoś nigdy tego nie odczuwałem negatywnie - kręciły mnie kobiety, efekty na siłowni były eleganckie, sprzęt działał jak powinien). Poprostu od tych 3-4 lat dałem w siebie tyle chemii przepisanej przez lekarzy, że sam nie wiem gdzie mogło pójść coś nie tak...
Mam nadzieję, że choć trochę zrozumiale to napisałem. Trochę informacji chciałem przekazać.
Bardzo dziękuję za rzeczowe odpowiedzi.
Aaaaa, aktualne badania krwi (na clomidzie, przed hCG)
Testosteron górna granica
Estrogen norma
Prolaktyna norma
Kortyzol norma
LH/FSH norma choć FSH 9 a LH 5.
~ "...obraża mnie ten obraz próżności - pokaz mody a nie możliwości..." ~