Zacznę od organizacji zawodów. Można uznać, że stała na wysokim poziomie, głównie za sprawą atrakcji między konkurencjami, jednak babranie się w błocie, by dojść do trybun nie było zbyt miłe. Nie było zbyt wielu ochroniarzy - do tego jakby byli niezbyt rozgarnięci& - przynajmniej ten, który "opiekował" się naszą trybuną. NIe byli w styanie zapanowąc nad rozjuszonym tłumem. Nawet nie musiałem się pchać, po prostu fala przepchała mnie do przodu&. Wokół imprezki było sporo straganów z ciepłym żarciem i piwkiem - co stwarzało nieco problemów, szczególnie, gdy ktoś chaftuje na głowę osoby siędzącej przed sobą&
Czekanie w okrutnie zimnej i sporadycznie deszczowo/mżawkowej pogodzie umilały kibicom występy sław. 1 z nich był występ Anety Florek, która w pokazie pobiła nieoficjalny rekord świata w spacerze farmera - ponad 95 m. (nie pamiętam dokładnie - nagłośnienie nie było zbyt dobre). Wcześniej wybrano 3 ochotników do zmierzenia się z mistrzynią. 2 z obywateli, Leon, wyraźnie pod wpływem wódy (widziałem wcześniej jak kosztuje&), podniósł 80 kg walizki i ruszył solidnym zygzakiem& przez murawę - ale trzeba przyznać, że słabiak z niego nie był.
2 z atrakcji (najbardziej atrakcyjną dla mnie, pewnie nie tylko) była niezwykle atrakcyjna mistrzyni świata w fitness - Kasia Kaliszewska, która zaprezentowała bardzo ciekawy układ.
Jak to było poprzednio, wybrano 3 ochotników, by naśladowali poczynania fitneski. Furorę zrobił starszy pan, po solarium i w dresiku adidaska, zwany Stefanem:). Także Jacek alias "Szkieletor" nie był gorszy. Oczywiście tak jak uczestnicy poprzednich zmagań, cała trójka dostała upominki od organizatorów.
Kolejnymi atrakcjami był konkurs na najlepszą publiczność (jak zwykle siedziałem w niemrawej trybunie - lewej), kolejne bicie rekordu świata przez Anetę - trzymanie specjalnego przyrządu na czas (nie pamiętam ile kg) - powyżej 1 i 20 sekund, występ karateków, niwstety nie zapamiętałem nazwisk - no i kolejnych 3 ochotników do powtarzania wyczynów specjalistów zostało nagrodzonych.
Teraz skrobnę co nieco o samych zawodach.
Arena, na planie czworokąta, była mniej-więcej wymiarów 40-30 m.
1 konkurencją było wyciskanie maszyny 200kg na barki. Zwyciężył Pudzian z 16 powtórzeniami, 2 miejsce zajął solenizant zawodów Grzegorz (chyba, sorx za ignorancję) Peksa (publiczność zaśpiewała mu 100 lat, nieco niemrawo, ale zawsze), kolejne pechowiec Ireneusz Kuraś - przy 13 powtórzeniu, kiedy wyraźnie miał jeszcze sporo sił, nagle opuścił maszynę i upadł (maszyna za nim, jednak w bezpiecznej odległości). Doznał kontuzji okolic kolana, która uniemożliwiła mu dalszy start. Później Irek trafił do szpitala, możliwe, że nie wystartuje już do końca zawodów (info z forum Irka, mam nadzieję, że się nie obrazi). Należy tu wspomnieć o wspaniałej ekipie - kibiców Irka - dopingowali go, gdy tylko pojawił się na placu. Niestety część z nich opuściła zawody, gdy Irek odjechał w karetce. Kolejne miejsce zajął Rewelacyjny Andrzej Zieleniecki - 11 powt, następnie Metrowiec z 10 powtórzeniami (niewiele brakło do 11 powt!) i 6 miejsce Sławek Peda.
2 Konkurencja (załadunek worków na podest i pchanie taczki): tutaj niestety Wojtek nie miał szczęścia. Zawodnicy startowali parami. 1 para to Wojtek i Sławek. Wojtek bardzo szybko załadował worki z czymś (&) na podest i ruszył z wózkiem, na którym była załadowana 360 kg opona i hostessa (360 kg opona, żeby nie było). I tu zaczeły się problemy. Wojtek szybko puścił wózek, Sławek dogonił go, ale i on musiął odpocząć. Metrowiec zdołał jeszcze podnieść wózek i dopchać go do 13 metra (trasa liczyła 20 m). Sławek zdołał ukończyć konkurencję. Doskonale spisali się Zieleniecki i Pudzian (kolejno 2 i 1 miejsca). Peksa ukończył konkurencję na 3 miejscu.
3 Konkurencja to spacer buszmena. Sławek Peda z trudem donosi ciężar na linię mety, natomiast doskonale spisuje się Metrowiec, który zajął w tej konkurencji bodajże 3 miejsce. Problemy miał także Grzegorz Peksa, natomiast Pudzian jak zwykle pokazał klasę (od razu wspomnę, że zdobył komplet pkt z 6 konkurencji). Andrzej Zieleniecki 2 miejsce.
4 konkurencja - waga płaczy przodem. Tutaj Wojtek pokazał klasę - 34 sekundy dały mu 2 miejsce za Pudzianem (39s). Tak się cieszyłem, że zapomniałem o wynikach pozostałych zawodników, wybaczcie
5 konkrencja, przenoszenie herbu 210 kg (30 kg więcej niż dotychczas!) na odległość. I tu Metrowiec pokazał się ze świetnej strony! Ponad 20 m i 3 lokata. Zwycięza Pudzian, chyba 60 m. Andrzej 2, Peksa 4, Peda niestety nie zrobił nawet kroku.
Ostatnią konkurencją było przetaczanie opony. Błysnął Sławomir Peda zaliczając 6 obrotów w szybkim czasie (nie dosłyszałem żadnego z czasów). Pudzian wygrywa, Metrowiec pokazuje na co go stać zajmując 3 miejsce, przed Andrzejem Zielenieckim i Peksą.
Klasyfikacja końcowa:
1.Pudzian
2.Andrzej Zieleniecki
3.Wojciech Szymkowiak METROWIEC!!!
4.G.Peksa
5.S.Peda
6.Irek (kontuzja)
Nie ma co, imprezka udana, cieszę się że przyjechałem. Tylko ta koszmarna pogoda... Jakbym coś pomieszał, poprawcie mnie!