Ostatnio uwzialem sie na bicepsy poniewaz zawsze to byla moja slaba strona. Przylozylem sie do treningu troche je ruszylem. Nie jestem maly czy cos, po prostu troche wg mnie odstaja od proporcji ramienia.
zaobserwowalem jeden problem ktory jest strasznie upierdliwy i nie do konca wiem co jest grne. podczas cwiczen typu modlitewnik /sztanga, hantel, maszyna - obojetne, nie jestem w stanie cwiczyc jakimis w miare normalnymi ciezarami. Nie jest to spowodowane zbyt slabym bicepsem ale raczej jakby mi lokcie nie wytrzymywaly. Zamiast czuc bicepsem ze nie daje rady czegos podniesc, czuje bol na wewnetrznej stronie lokci mocniej i mm spompowane strasznie przy tym miejscu przedramiona. Kombinowalem technicznie na rozne sposoby i kilka osob przygladalo sie i raczej nie jest to wina techniki. Mam 190 cm, i dlugie rece, aktualnie w lapie jakies 45-46, proboje uformowc jakos lepiej szczyt bo lapa jest a jego rczej nie ma za bardzo, wiec nie ogarniam co robie zle. Czy ktorys z miesni w tej okolicy jest zbyt slabo rozwiniety , czy o co biega?
Jedz żelki, będziesz wielki