Jakoś wiele osób pisze o wyjałowieniu warzyw, ale nikt nie podaje konkretnych źródeł i badań na ten temat, z polskich terenów i produktów dostępnych w polskich sklepach. Moim zdaniem to w wielkiej mierze wydumany problem; sugestie koncernów, producentów supli i lekarzy siedzących w kieszeni tych koncernów.
Selenu jest dużo w roślinach dawniej popularnych, jak cebula, kapusta, czosnek, jest także w grzybach, podrobach - ludzie sami są sobie winni, że unikają jego dobrych źródeł, m.in. dlatego, że mają przekonanie, że "zwykłe" warzywa są mało wartościowe i trzeba jeść jakieś wydumane nie wiadomo co, albo że pierś z kurczaka jest najlepsza bo ma dużo białka :/ ...
Od czasu mody na zachodni styl życia, odchudzanie i na bycie fit
wzrosła właśnie ilość osób chorych na tarczycę - ludzie sami zrezygnowali ze zdrowego jedzenia na rzecz fast-foodów i śmieci. Jakoś tradycyjnie i z umiarem żywiący się ludzie rzadko kiedy mają chorą tarczycę czy problemy z nadwagą - pomimo rzekomego wyjałowienia. Jak to więc jest?... Kupują przecież te same towary w tych samych sklepach.
Złe nawyki maja tu dużo większe znaczenie, niż rzekome wielkie niedobory w warzywach. Unikanie do przesady soli, grzybów, zbóż, niejadanie ryb, często strączków, roślin cebulowych, kapusty - to pomysły młodego pokolenia, które bojąc się (często bezpodstawnie) glutenu czy lektyn, wylewa dziecko z kąpielą i pozbawia się na własne życzenie urozmaicenia w diecie i rzadziej występujących minerałów...
Podobnie ze stosowaniem ziół - zaniechano tego w wielkim stopniu, a przecież pospolite i powszechnie występujące zioła są doskonałymi źródłami wielu minerałów, witamin i antyutleniaczy - choćby pokrzywa czy skrzyp... czy pospolita dzika róża, bogata w wit.C.
Więcej niedoborów w organizmie kreuje nudna, monotonna,
uboga dieta, nieumiejętność właściwego przygotowywania potraw - niż niedobory witamin w jedzeniu.
Dodajmy do tego pewnego rodzaju hipokryzję młodych, którzy narzekają na niedoborowe jedzenie, ale chętnie przyjmują wynalazki typu syntetyczne słodziki, cola zero, szemrane odżywki, konserwy w miejsce świeżego jedzenia itp. ... Podtruwają się tym i sami zwiększają sobie zapotrzebowanie na antyutleniacze, ale bronią tych rzeczy często z zapałem godnym lepszej sprawy. Tu prawie nikt nie widzi, że toksyny powodują wyjałowienie organizmu.
Za to momentalnie podchwytują pomysł łykania witamin w tabletkach, bo to wygodniejsze, niż szykowanie codziennie świeżych surówek :/.
Poza tym wszyscy jakoś zapominają, że wytrenowanie organizmu osoby uprawiającej sport, nie ogranicza się jedynie do mięśni, ale i do zdolności wykorzystywania (wchłaniania, przyswajania, wbudowywania w tkanki) różnych składników z jedzenia. Nie bez powodu osoby uprawiające sport, regenerują się szybciej czy szybciej wracają do zdrowia po różnych urazach.
Mają większe zużycie, ale też i lepszą "gospodarkę" składnikami odżywczymi. To w jakimś stopniu niweluje ewentualne niedobory w warzywach i ogólnie - jedzeniu.
Tak rośliny, jak i ludzie adaptują się do trudnych warunków - roślina nie wytworzy tyle owoców (i tak dużych), gdy czegoś ważnego jej zabraknie (będzie mniejszy plon, ale minimum składników odżywczych w owocu będzie zachowanych), a człowiekowi zwiększy się wchłanialność i wykorzystanie, kiedy ma zwiększone zapotrzebowanie na te składniki.
Do tego wielu składników potrzebujemy w znacznie mniejszej ilości, niż występują one w warzywach i owocach - wchłaniamy i wykorzystujemy często tylko ułamek zawartości jakiegoś składnika. Kiedy więc jego poziom w warzywie jest obniżony - nie ma to dla nas absolutnie żadnego znaczenia, bo i tak wykorzystamy, co swoje - tylko mniej zostanie do wydalenia...
Poza tym w Polsce są w użyciu nawozy - tak mineralne, jak i organiczne, więc nie przesadzajmy z tym ekstremalnym wyjałowieniem...