...
Napisał(a)
Tu i tu jest przykład menu, z tych zamawiam na zamianę: http://www.dietering.com/menu oraz https://www.maczfit.pl/przykladowe-menu/macz-fit/
...
Napisał(a)
Patrząc po opisach dań, jest tak jak myślałam - mało wartościowego białka i zdrowych tłuszczy. Nie znalazłam (na razie) żadnego konkretnego opisu makro (proporcje BWT), poza zapewnieniami, że jest ono ok.
Opisy kaloryczności diet i dla kogo są one przeznaczone wyglądają w każdym razie niefajnie - kierując się nimi można by zrobić sobie krzywdę przy odchudzaniu , przez zbyt niską podaż kalorii... Stąd mam podejrzenia, zwłaszcza po tym, co napisałaś o śladowych dawkach - że z makro też może być problem.
Spróbuj może znaleźć lub wypytać o to makro w Twoim konkretnym wyborze diety - wtedy da się to lepiej ocenić.
Łososia w takim układzie możesz śmiało włączyć (najlepiej wędzonego na zimno, ale na ciepło też ujdzie) , prócz niego jakieś jajka (szczególnie na miękko), jak najbardziej. Najlepsze byłyby jaja omega3, bo w zwykłych ten tłuszcz nie musi być taki, jak potrzeba.
Niskokalorycznych surowych warzyw możesz jeść sporo - pół kilo to ledwie kilkadziesiąt kalorii.
Opisy kaloryczności diet i dla kogo są one przeznaczone wyglądają w każdym razie niefajnie - kierując się nimi można by zrobić sobie krzywdę przy odchudzaniu , przez zbyt niską podaż kalorii... Stąd mam podejrzenia, zwłaszcza po tym, co napisałaś o śladowych dawkach - że z makro też może być problem.
Spróbuj może znaleźć lub wypytać o to makro w Twoim konkretnym wyborze diety - wtedy da się to lepiej ocenić.
Łososia w takim układzie możesz śmiało włączyć (najlepiej wędzonego na zimno, ale na ciepło też ujdzie) , prócz niego jakieś jajka (szczególnie na miękko), jak najbardziej. Najlepsze byłyby jaja omega3, bo w zwykłych ten tłuszcz nie musi być taki, jak potrzeba.
Niskokalorycznych surowych warzyw możesz jeść sporo - pół kilo to ledwie kilkadziesiąt kalorii.
...
Napisał(a)
jeszcze lepszy byłby marynowany śledź jeżeli myślimy o omega 3 i zdrowych tłuszczach ;). 1500 +400kcal we własnym zakresie i masz 100 kcal więcej i być może właśnie tej 100 Ci brakuje ...
Zdrowe odżywianie nie polega na zakazach a na połączeniu instynktu ze zdrowym rozsądkiem!
nic na siłę wszystko młotkiem! Pełen chill out :D
http://www.sfd.pl/przeróbka_termiczna_pączka_w_maśle_na_wersję_fit-t1086128.html
...
Napisał(a)
Marynowany we własnym zakresie, bo marynowane ze sklepu są kiepskie, doprawione "chemią". Pomysł jest b.fajny, bo nawet zapracowana osoba może w wolnej chwili je zrobić z dobrej jakości świeżych śledzi i przechowywać w lodówce jakiś czas. Ugotowanie zalewy jest banalne, przepłukanie i zalanie ryb trwa chwilkę, a śledzie pyszne i w każdej chwili gotowe do jedzenia...
...
Napisał(a)
Dzięki kochane, powiem wam, że mnie zafascynowałyście. Co prawda ja jestem od chorób płuc i dietetykę liznęłam na studiach, ale wbijano mi do głowy, że dieta to raczej 1300 kalorii. Muszę kiedyś zagłębić temat, a póki co Wam zaufam.
Jak to jest że 100 kalorii więcej potrafi coś ruszyć z chudnięciem, fascynujące....
Zamówiłam 1500kcal. Będę dopychać łososiem i śledziami. Myślicie, że śledzie z carrefoura są coś warte?
Jak to jest że 100 kalorii więcej potrafi coś ruszyć z chudnięciem, fascynujące....
Zamówiłam 1500kcal. Będę dopychać łososiem i śledziami. Myślicie, że śledzie z carrefoura są coś warte?
...
Napisał(a)
marynowane tak, podobnie świeże pstrągi z biedronki :) żywności nie trzeba się bać tylko umiejętnie ją łączyć ze sobą ;) ....
Zdrowe odżywianie nie polega na zakazach a na połączeniu instynktu ze zdrowym rozsądkiem!
nic na siłę wszystko młotkiem! Pełen chill out :D
http://www.sfd.pl/przeróbka_termiczna_pączka_w_maśle_na_wersję_fit-t1086128.html
...
Napisał(a)
A nie, to chodziło mi o filety śledziowe do marynowania. Bo nie wiem czy marketowe są ok, czy mogę takie kupić czy może marketowe są sztuczne, naładowane chemią i nie mają w sobie tyle omega3.
...
Napisał(a)
Najlepiej kupić świeże, nie mrożone tuszki śledzi z lady - są co jakiś czas (przynajmniej u mnie) w Carrefourze - wtedy nie ma w nich żadnych zbędnych konserwantów. Wystarczy je umyć chłodną wodą i zalać wystudzoną całkiem zalewą octową, zalać z wierzchu lekko olejem (np. zimnotłoczonym rzepakowym) i odstawić na min. dobę, a najlepiej 2-3 dni.
Ja się nawet nie bawię w nakładanie tego do pojedynczych słoików, tylko daję do stalowego garnka ze szczelną pokrywką i całość do lodówki, a później sukcesywnie wyjmuję po trochu i jem...
Kiedy nie ma takich surowych śledzi - mogą być solone, najlepiej jakieś płaty ze skórą - ale trzeba je wymoczyć w zimnej wodzie, zmieniając co jakiś czas na świeżą i w takich niestety już są konserwanty, benzoesan sodu czy inne. Lepiej za często ich nie jadać. Tylko z nazwy są "solone" :/ .
Płaty bez skóry, takie najczęściej dostępne - też mogą być po wymoczeniu, w trzeciej kolejności.
Mogą być też inne, niż łosoś morskie ryby wędzone - makrela, halibut, flądra - możesz doczytać, które gatunki są najbogatsze w omega3 i będąc w markecie zawsze łatwiej wybierzesz coś ciekawego...
Co do kaloryczności diety, odszukam jedno opracowanie i Ci podrzucę link... Poniżej 2 tys.kcal trudno dostarczyć z diety wystarczającą ilość składników odżywczych (witamin itp.). Nie wiem, kto wymyślił 1300, ale to jakiś dramat, że uczą w ten sposób na studiach...
Ja się nawet nie bawię w nakładanie tego do pojedynczych słoików, tylko daję do stalowego garnka ze szczelną pokrywką i całość do lodówki, a później sukcesywnie wyjmuję po trochu i jem...
Kiedy nie ma takich surowych śledzi - mogą być solone, najlepiej jakieś płaty ze skórą - ale trzeba je wymoczyć w zimnej wodzie, zmieniając co jakiś czas na świeżą i w takich niestety już są konserwanty, benzoesan sodu czy inne. Lepiej za często ich nie jadać. Tylko z nazwy są "solone" :/ .
Płaty bez skóry, takie najczęściej dostępne - też mogą być po wymoczeniu, w trzeciej kolejności.
Mogą być też inne, niż łosoś morskie ryby wędzone - makrela, halibut, flądra - możesz doczytać, które gatunki są najbogatsze w omega3 i będąc w markecie zawsze łatwiej wybierzesz coś ciekawego...
Co do kaloryczności diety, odszukam jedno opracowanie i Ci podrzucę link... Poniżej 2 tys.kcal trudno dostarczyć z diety wystarczającą ilość składników odżywczych (witamin itp.). Nie wiem, kto wymyślił 1300, ale to jakiś dramat, że uczą w ten sposób na studiach...
...
Napisał(a)
Kiedyś przy okazji jednego artykułu (http://potreningu.pl/articles/4860/otylosc---polska-na-piatym-miejscu-w-europie), koleżanka z forum, olivkah, wstawiła ciekawe opracowanie:
https://depot.ceon.pl/xmlui/bitstream/handle/123456789/7367/W_Laskowski_wartosc_odzywcza_diety2.pdf?sequence=1&isAllowed=y
Wynika z niego, że na przestrzeni ostatnich kilku dziesięcioleci, Polacy coraz mniej się ruszają , coraz mniej kalorycznie jedzą - a mimo to - tyją...
2 tysiące kilokalorii z hakiem zostało tam określone jako takie niezbędne minimum jedzenia, aby dało się dostarczyć w potrzebnych dawkach wszystkich składników odżywczych - witamin, mikroelementów itd. Poniżej tego, zaczyna się - GŁÓD ...
Może nie dosłownie, ale przy mniejszej ilości jedzenia zaczynają się problemy z prawidłowym zbilansowaniem diety i dostarczeniem wszystkich ważnych składników...
Skutkiem tego są powiększające się z biegiem czasu niedobory. Z kolei bez dostatecznej ilości witamin itd. - zaczyna nam się psuć metabolizm, bo do jego prawidłowego działania potrzeba wielu różnych składników z jedzenia - kwasów o3, witaminy D, wapnia, selenu, innych witamin...
W efekcie - metabolizm się pogarsza, zwalnia, procesy produkcji energii z jedzenia są upośledzone - i tyjemy. Zamiast spalać, gromadzimy.
Jeśli dodatkowo część kalorii ktoś czerpie ze śmieciowego jedzenia - skutki są jeszcze gorsze; niedożywienie organizmu głębsze...
Lekarstwem na spowolniony metabolizm jest dożywienie organizmu zdrowym, mało przetworzonym jedzeniem oraz włączenie jakiejś dawki ruchu. Kiedy spalamy więcej - możemy zjeść więcej kcal, a przy okazji dostarczyć sobie więcej witamin i całej reszty.
Czyli osoba, która jada 2000kcal i w ruchu spali z tego np. 300 - będzie lepiej odżywiona, niż ktoś, kto je 1700, ale się nie rusza - mimo że "matematycznie" bilans wychodzi im jednakowy - na 1700.
Jednak dzięki większej dawce jedzenia ta pierwsza będzie lepiej odżywiona w te witaminy itd.
Stąd na forum niejedna osoba doświadczyła takiego paradoksu, że po podwyższeniu jakości i kaloryczności diety - dopiero zaczęła chudnąć. Dopóki jedzenia i witamin było zbyt mało - metabolizm był przytłumiony.
Natomiast wprowadzenie jakiejś aktywności, plus poprawa diety - umożliwia jedzenie więcej , przyspieszenie metabolizmu i schudnięcie...
Początkowo, gdy trafiłam na forum, też było to dla mnie niepojęte, ale nadwaga może wynikać z niedożywienia i z jedzenia zbyt mało.
Ale tak jest. Niedojadanie to stres, a w stresie organizm stara się odłożyć zapasy, żeby dłużej przetrwać i zwalnia "obroty".
Dlatego twierdzenia, że sama niska kaloryczność wystarczy do schudnięcia - to nieprawda. Na niskiej kaloryczności możemy funkcjonować krótko, bo z każdym dniem jesteśmy coraz bardziej niedożywieni.
Na redukcji jakość diety, zasobność w witaminy i mikro- makroelementy to podstawa, aby w małej kalorycznie dawce jedzenia dostarczyć możliwie dużo istotnych składników.
Kiedy braknie czegokolwiek, np. białka - organizm spali jakieś tkanki, kiedy to białko będzie mu potrzebne, np. mięśnie. Dlatego na redukcji podwyższa się to białko i dba ogólnie by dieta była jak najzdrowsza.
Na ubogokalorycznych, ubogobiałkowych dietach - ludzie lądują na koniec ze spowolnionym metabolizmem, spalonymi mięśniami... A ponieważ mięśnie w dużej mierze "nakręcają" nasz metabolizm - po takiej diecie ci ludzie mają też mniejsze zapotrzebowanie kaloryczne niż wyjściowo. Kiedy chcą znów jeść "normalnie" i tyle, co przed dietą - tyją...
Drastyczne diety właśnie w ten sposób przyczyniają się do efektu jo-jo.
Gdybyś rozejrzała się po forum - na głodówkowych dietach typu 1000, 1200, 1300 kcal - wiele osób rozwaliło sobie poważnie zdrowie... Przykre i dobijające, że to może być promowane jako norma.
https://depot.ceon.pl/xmlui/bitstream/handle/123456789/7367/W_Laskowski_wartosc_odzywcza_diety2.pdf?sequence=1&isAllowed=y
Wynika z niego, że na przestrzeni ostatnich kilku dziesięcioleci, Polacy coraz mniej się ruszają , coraz mniej kalorycznie jedzą - a mimo to - tyją...
2 tysiące kilokalorii z hakiem zostało tam określone jako takie niezbędne minimum jedzenia, aby dało się dostarczyć w potrzebnych dawkach wszystkich składników odżywczych - witamin, mikroelementów itd. Poniżej tego, zaczyna się - GŁÓD ...
Może nie dosłownie, ale przy mniejszej ilości jedzenia zaczynają się problemy z prawidłowym zbilansowaniem diety i dostarczeniem wszystkich ważnych składników...
Skutkiem tego są powiększające się z biegiem czasu niedobory. Z kolei bez dostatecznej ilości witamin itd. - zaczyna nam się psuć metabolizm, bo do jego prawidłowego działania potrzeba wielu różnych składników z jedzenia - kwasów o3, witaminy D, wapnia, selenu, innych witamin...
W efekcie - metabolizm się pogarsza, zwalnia, procesy produkcji energii z jedzenia są upośledzone - i tyjemy. Zamiast spalać, gromadzimy.
Jeśli dodatkowo część kalorii ktoś czerpie ze śmieciowego jedzenia - skutki są jeszcze gorsze; niedożywienie organizmu głębsze...
Lekarstwem na spowolniony metabolizm jest dożywienie organizmu zdrowym, mało przetworzonym jedzeniem oraz włączenie jakiejś dawki ruchu. Kiedy spalamy więcej - możemy zjeść więcej kcal, a przy okazji dostarczyć sobie więcej witamin i całej reszty.
Czyli osoba, która jada 2000kcal i w ruchu spali z tego np. 300 - będzie lepiej odżywiona, niż ktoś, kto je 1700, ale się nie rusza - mimo że "matematycznie" bilans wychodzi im jednakowy - na 1700.
Jednak dzięki większej dawce jedzenia ta pierwsza będzie lepiej odżywiona w te witaminy itd.
Stąd na forum niejedna osoba doświadczyła takiego paradoksu, że po podwyższeniu jakości i kaloryczności diety - dopiero zaczęła chudnąć. Dopóki jedzenia i witamin było zbyt mało - metabolizm był przytłumiony.
Natomiast wprowadzenie jakiejś aktywności, plus poprawa diety - umożliwia jedzenie więcej , przyspieszenie metabolizmu i schudnięcie...
Początkowo, gdy trafiłam na forum, też było to dla mnie niepojęte, ale nadwaga może wynikać z niedożywienia i z jedzenia zbyt mało.
Ale tak jest. Niedojadanie to stres, a w stresie organizm stara się odłożyć zapasy, żeby dłużej przetrwać i zwalnia "obroty".
Dlatego twierdzenia, że sama niska kaloryczność wystarczy do schudnięcia - to nieprawda. Na niskiej kaloryczności możemy funkcjonować krótko, bo z każdym dniem jesteśmy coraz bardziej niedożywieni.
Na redukcji jakość diety, zasobność w witaminy i mikro- makroelementy to podstawa, aby w małej kalorycznie dawce jedzenia dostarczyć możliwie dużo istotnych składników.
Kiedy braknie czegokolwiek, np. białka - organizm spali jakieś tkanki, kiedy to białko będzie mu potrzebne, np. mięśnie. Dlatego na redukcji podwyższa się to białko i dba ogólnie by dieta była jak najzdrowsza.
Na ubogokalorycznych, ubogobiałkowych dietach - ludzie lądują na koniec ze spowolnionym metabolizmem, spalonymi mięśniami... A ponieważ mięśnie w dużej mierze "nakręcają" nasz metabolizm - po takiej diecie ci ludzie mają też mniejsze zapotrzebowanie kaloryczne niż wyjściowo. Kiedy chcą znów jeść "normalnie" i tyle, co przed dietą - tyją...
Drastyczne diety właśnie w ten sposób przyczyniają się do efektu jo-jo.
Gdybyś rozejrzała się po forum - na głodówkowych dietach typu 1000, 1200, 1300 kcal - wiele osób rozwaliło sobie poważnie zdrowie... Przykre i dobijające, że to może być promowane jako norma.
3
...
Napisał(a)
wow jaki piękny wywód, dziękuję, przejęłam się :)
Dokupię sobie śledzi, łososia i jajek, będę jeść z nich 400kcal. Jakiś podział ile kalorii z łososia a ile z jajek?
Dokupię sobie śledzi, łososia i jajek, będę jeść z nich 400kcal. Jakiś podział ile kalorii z łososia a ile z jajek?
Poprzedni temat
kuracje oczyszczające-pytanie
Polecane artykuły